Notorycznie rozrzucane niedopałki i rozbite butelki po piwie nie są jedynym problem. Auta z szybami rozbitymi w drobny mak, ławka pływająca w Rypienicy, wyrywane z korzeniami kwiaty, wygięte znaki drogowe - to efekty dewastacji, które można było zobaczyć w Rypinie.
- Trafiają się osoby, które demolują wszystko, co tylko spotkają na swojej drodze - wyjaśnia pani Oliwia, która zadzwoniła do redakcji "Pomorskiej". - Z jednej strony dobrze, że nie wyżywają się na ludziach, ale z drugiej - bezkarnie niszczą, co popadnie. Prosty przykład: pełna wulgaryzmów dworcowa poczekalnia. Ile czasu była czysta po pomalowaniu? Dla chuliganów nie ma zmiłuj.
Przystanki? Też przeszkadzają
- Kiedyś kolega ze szkoły zniszczył wiatę na jednym z podrypińskich przystanków - wspomina pan Michał. - Też sobie znalazł sposób na popis przed dziewczyną! Nie minęły dwa tygodnie, a czekał na autobus moknąc w deszczu. Ciekaw jestem, czy choć przez chwilę żałował, że połamał jedyne schronienie.
Kto zostanie przyłapany na dewastacji, może sięgnąć do portfela, by zapłacić grzywnę, a nawet trafić przed sąd.
Policja apeluje
- Kiedy zauważycie Państwo coś niepokojącego, prosimy o natychmiastowy kontakt - podkreśla Krzysztof Rogoziński, oficer prasowy rypińskiej policji. - Wiadomo, gdy chuligani widzą umundurowaną policję, raczej
nic złego nie zrobią. Ale wszędzie nie możemy być. Bywa że odbieramy pomocne telefony od mieszkańców, którzy informują o dokonywaniu zniszczeń.
Czy miasta pilnują także funkcjonariusze w cywilu? - Tak, ale nie codziennie - odpowiada nam rzecznik - Są wysyłani w miarę potrzeb i możliwości.
Czytaj e-wydanie »