W liceum, działającym w Zakładzie Karnym we Włocławku do matury przystąpiło 10 osób. W tym 26-letni Krystian, który na egzamin przyjechał z Holandii.
- Jeden z maturzystów kilka tygodni temu opuścił zakład karny. Wrócił na egzamin - mówi o Krystianie Ryszard Seroczyński, więzienny wychowawca. Jak twierdzi, to jedyna forma "recydywy", która cieszy zarówno administracje więzienia, jak i nauczycieli. Krystian dostał wyrok sześciu lat i czterech miesięcy pozbawienia wolności. Wyszedł na zwolnienie warunkowe po ponad czterech latach. W Holandii pracuje na budowie...
W autobusie do Polski spędził 17 godzin, po czym zameldował się w więzieniu. Dobrowolnie. Dlaczego? Bo chce zdać maturę. Jak wszyscy maturzyści, razem ze skazanymi z Zakładu Karnego we Włocławku, Krystian rozwiązywał w poniedziałek tekst z języka polskiego, wczoraj pisał angielski. Na kursowanie między Polską a Holandią szkoda pieniędzy, więc prosto z Włocławka pojechał do kolegi, do Warszawy, gdzie się zatrzymał. Nie mógł zapomnieć o telefonie do kuratora, którego zawiadomił, że wszystko jest w porządku.
W piątek przyjedzie znowu, do więzienia i do więziennej szkoły, by zdawać geografię. I znów spędzi 17 godzin w autobusie do Holandii, gdzie czeka praca. A za dwa tygodnie egzaminy ustne! Jego plan na życie? Zdradza Ryszardowi Seroczyńskiemu: - Praca, praca i jeszcze raz praca. To, jego zdaniem, recepta dla tych, którzy nie chcą gnić w więzieniu. Chcąc do czegoś dojść, trzeba się spiąć... Tak mówi Krystian, lat 26, który co dostał od życia szansę.