Podczas patroli funkcjonariusze z tzw. ogniw wodnych będą zwracali szczególną uwagę na osoby łamiące zasady bezpieczeństwa – zarówno na wodzie, jak i na brzegach. I tak będzie do września.
Jak informuje asp. Cezary Fac z Komisariatu Policji Bydgoszcz- Błonie wodniacy w mundurach reagować będą także na niszczenie środowiska naturalnego, sprawdzając między innymi czy nie dochodzi do wyrzucania śmieci.
Cywilne łodzie sprawdzane będą pod kątem rejestracji, obowiązkowego wyposażenia w środki ratunkowe i przestrzegania zasad żeglugowych, zaś sternicy tych łodzi okazać będą musieli stosowne uprawnienia i wykazać się trzeźwością.
Policjanci będą też mieli oko na wędkarzy – czy posiadają uprawnienia do amatorskiego połowu ryb - i na kłusowników, którzy zasadzają się na ryby z sieciami. Bydgoscy policjanci przypominają niejako przy okazji, iż do 15 maja w Brdyujściu obowiązuje zakaz połowu ryb.
Pijaństwo to także problem na wodzie
Dużym problemem każdego roku jest – tak jak na drogach - nietrzeźwość osób korzystających z uroków rzek i jezior regionu. Dobra, a szczególnie upalna aura, zachęca ludzi do takich zachowań, bo uważają, że na łonie natury wszystko im wolno. Ale to nieprawda.
Najwięcej ryzykują pływacy. Z ustawy o bezpieczeństwie osób przebywających na obszarach wodnych (weszła w życie w 2012 r.) wynika, że zarządzający wyznaczonym obszarem wodnym lub osoba upoważniona (np. ratownik WOPR), mogą tam nie wpuścić osoby (lub żądać opuszczenia), której zachowanie wyraźnie wskazuje, że znajduje się w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego.
Jeśli ten ktoś nie zastosuje się do polecenia, wezwana na miejsce policja może go ukarać mandatem do 500 zł.
Tyle, że taka osoba może skorzystać np. z dzikiej plaży, gdzie nikt bezpieczeństwa nie pilnuje, wypłynąć daleko od brzegu i tak (chcąc czy nie) zakończyć życie, czyli zwyczajnie utonąć.
Sternik musi być trzeźwy
Bardziej restrykcyjne zasady (wynikające z tej samej ustawy o bezpieczeństwie osób przebywających na obszarach wodnych) obejmują osoby prowadzenie w ruchu wodnym statki i inne obiekty pływające niebędące pojazdami mechanicznymi.

Wybory 2025. Zwycięstwo Nawrockiego, wysoka frekwencja
Chodzi oczywiście o sterników wszelkich jednostek pływających - od dużego statku po rower wodny, kajak czy deskę SUP. Tu jednak stopniuje się sankcje za kierowanie „pod wpływem” jednostką o napędzie mechanicznym i pozbawioną takiego napędu.
W przypadku tej pierwszej (z silnikiem) prawo (art. 87 Kodeksu wykroczeń) mówi tak: „Kto, znajdując się w stanie po użyciu alkoholu lub podobnie działającego środka, prowadzi pojazd mechaniczny w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, podlega karze aresztu albo grzywny nie niższej niż 2500 złotych. Orzeczony może zostać także zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów od 6 miesięcy do 3 lat.
Jeśli jednak zawartość alkoholu we krwi przekracza 0,5 promila, prowadzenie pojazdu mechanicznego (także w ruchu wodnym) jest przestępstwem (art. 178a Kodeksu karnego), za które grozi kara więzienia do lat 3.
Mało tego, zgodnie z niedawno znowelizowanym prawem, jeśli stężenie alkoholu we krwi osiągnęło 1,5 promila, sąd orzeka przepadek pojazdu. Ten może odstąpić od orzeczenia przepadku, jeżeli zachodzi wyjątkowy wypadek, uzasadniony szczególnymi okolicznościami.
Nawet na kajaku nie warto ryzykować
Mniej dotkliwe kary przewidziane są dla sterników jednostek pływających pozbawionych napędu mechanicznego, którzy „nie wylewają za kołnierz”.
Tu mandat może wynieść do 500 zł, ale jest dodatkowy „haczyk” – policja może odholować kajak, rower wodny czy żaglówkę do najbliższej przystani albo odwieźć na wyznaczony przez starostę powiatowego strzeżony parking i kosztami obciąża się sprawcę wykroczenia.