Temat prywatyzacji MPEC-u po raz trzeci upadł. Czy będzie jeszcze stawał na sesji?
- Trudno mi dziś wyrokować. Według mnie prywatyzacja MPEC-u to jedyna szansa na pozyskanie pieniędzy na wkład własny w budowę obwodnicy. Do radnych PiS nie docierają te argumenty. Gdy mówiłem o sprzedaży 75 procent udziałów i słyszałem obawy o utracie wpływu miasta na ceny ciepła - przyjmowałem to, choć się z tym nie zgadzałem. Zorganizowałem spotkanie z burmistrzami miast i przedstawicielami spółek, w których doszło do prywatyzacji. Wszyscy przekonywali, że nie mamy się czego obawiać. Jest Urząd Regulacji Energetyki, który pilnuje cen. Podczas ostatniej sesji zaproponowałem sprzedaż 49 procent. Nową okolicznością jest też to, że choć kilka miesięcy temu radni jednogłośnie wyrazili zgodę na proces prywatyzacji w przedsiębiorstwie KOMES, do przekształcenia tej spółki nie dojdzie. Przygotowujemy bowiem dużą inwestycję, związaną z uregulowaniem gospodarki wodno-ściekowej. Chcemy pozyskać pieniądze z Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko. Do pewnego momentu wydawało się, że możemy złożyć wniosek o dofinansowanie unijne, a jednocześnie przekształcić spółkę, nie tracąc pakietu większościowego. Tymczasem okazało się, że prywatyzacji przedsiębiorstwa z równoczesnym pozyskaniem środków unijnych nie da się pogodzić.
Mimo nowych okoliczności i deklaracji przekazania 15 proc. udziałów pracownikom MPEC radni zdecydowali, że nie podejmą tematu. Nie usłyszałem żadnych argumentów. Co gorsza, okazało się, że niektórzy niepoważnie traktują swój mandat. Wiceprzewodniczący Paweł Grzybowski zapewniał mnie przed sesją, że skoro większość udziałów zostanie w rękach miasta - to on będzie głosował "za". Dziesięć minut później podpisał się pod pismem w sprawie wycofania tematu prywatyzacji z porządku obrad.
Co było głównym celem prywatyzacji?
- Pozyskanie pieniędzy na zrealizowanie inwestycji kluczowych. Zadania dofinansowuje w połowie Unia Europejska. Drugą połowę musi wyłożyć miasto. Z kredytów tego nie udźwigniemy. Mogliśmy też znaleźć partnera do przeprowadzenia niezbędnych dla rozwoju MPEC-u przedsięwzięć. Za sprzedażą udziałów przemawia też fakt, iż MPEC może stracić wielu odbiorów. Trwają przekształcenia mieszkań w spółdzielni, mogą powstawać wspólnoty, które będą miały własne kotłownie. W przyszłym roku do Rypina ma dotrzeć gaz ziemny. W Brodnicy obecnie w ten sposób może już być ogrzewane 40 proc. miasta.
Skoro do prywatyzacji nie dojdzie to...
- O tym, by miasto inwestowało samodzielnie w MPEC nie ma mowy. Ponadto budowa obwodnicy stanęła pod znakiem zapytania. Na razie nie wycofuję się z tego zadania. We wrześniu mają zostać podpisane preumowy. Udało mi się przekonać marszałka, by realizację inwestycji przełożyć na przyszłą kadencję. Mam nadzieję, że wówczas rada wskaże źródło wkładu własnego. Jest też szansa na porozumienie z gminą i powiatem w sprawie udzielenia nam wsparcia. Jeżeli nie - wówczas trzeba będzie zrezygnować z tej inwestycji. To byłaby porażka, bo finansowanie tego zadania jest bardzo uczciwe. Z sejmiku samorządy dostają 50 procent rzeczywistych kosztów: bez znaczenia jest kurs euro, liczy się natomiast wynik przetargu. Dokumentację musimy wykonać do końca przyszłego roku. Mamy w tegorocznym budżecie milion złotych na jej opracowanie. Te pieniądze zostaną wydane zgodnie z planem. W najbliższych tygodniach ogłoszę przetarg. Już dziś trzeba myśleć o zabezpieczaniu wkładu własnego realizacji i dlatego musimy zacisnąć pasa. Priorytetem jest zmniejszanie deficytu. Skoro nie realizujemy zaplanowanej prywatyzacji - konieczne będą cięcia. Na pewno zdejmę pieniądze ze sportu, w tej sytuacji nie stać nas np. na stypendia. Rezygnujemy z budowy chodników. Ważniejsze jest jednak to, by wykorzystać pieniądze z Unii. Veto dla prywatyzacji zburzyło ład inwestycyjny. Radni przyjęli wieloletni plan, który zakłada budowę hali i basenu, parku przemysłowego, rewitalizację miasta i budowę obwodnicy. Mówią, że popierają regulowanie gospodarki wodno-ściekowej. Gdy prezentowałem na sesji te zadania, dostałem brawa, czyli kolejny dowód na to, że radni zadania popierają. Jednak nie wskazują żadnych źródeł finansowania, a miasto musi ponieść połowę kosztów.
A może mają inne pomysły na zdobycie pieniędzy. W Golubiu-Dobrzyniu przeszła na przykład uchwała w sprawie zamiaru likwidacji przedszkola publicznego i przekazania jego zadań placówce niepublicznej.
- Czekam teraz na propozycję opozycji, która powinna mi wskazać, za co mam realizować inwestycje, skoro nie zgadza się na moje pomysły. Jak PiS zechce prywatyzować przedszkola, będziemy rozmawiać. O tym, że rypińscy radni tej frakcji nie mają żadnego pomysłu i hamują nasze, świadczy ostatnia sesja. Oprócz tego, że nie zgadzają się na prywatyzację, zaczęli także blokować sprzedaż lokali użytkowych. Większością głosów zdecydowali, że nie sprzedamy pięciu lokali należących do miasta. Pozbawili więc nas kolejnej możliwości pozyskania pieniędzy na inwestycje unijne. A to jest szansa na duże pieniądze - sumując wszystkie przetargi na sprzedaż lokali, które odbyły się w tym roku, miasto zarobiło 2,3 mln zł. Szacuję, że za tych pięć lokali mogliśmy dostać ponad 2 miliony złotych. W ten sposób deficyt miasta zmniejszyłby się o prawie 5 mln zł. Poza tym zyskalibyśmy partnerów do remontów kamienic, w których są sklepy, i zyskałby wizerunek miasta.
Radny Janusz Chojnacki złożył rezygnację z członkostwa w klubie Platformy Obywatelskiej. Tym samym PO straciła większość w radzie. Czy to ma wpływ na realizację programu z pana kampanii wyborczej?
- Oczywiście. Pokazała to już piątkowa sesja. Janusz Chojnacki twierdzi, że jest radnym niezależnym. Głosował jednak tak jak PiS: przeciwko wprowadzeniu do porządku uchwały o prywatyzacji i sprzedaży lokali. Dziwne jest dla mnie jego tłumaczenie, że nie zgadza się z działaniem PO. Przed wyborami sam do PO przyszedł i chciał kandydować z naszej listy. Problem współpracy pojawił się kilka miesięcy temu, gdy Janusz Chojnacki rozpoczął pracę w zarządzie Lecha Rypin, który jest zdominowany przez działaczy PiS. Od tego czasu coraz mniej się z nami zgadzał. Szef klubu Sławomir Pawłowski zapraszał go na ostatnie nasze posiedzenie. Oznajmił, że nie przyjdzie, a na sesji ogłosi wystąpienie z PO.