Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiatr niósł na pola czarny dym

Adam Lewandowski
Wydobywający się z budynku dym z palących się granulatów polipropylenu i polietylenu stanowił zagrożenie dla życia i zdrowia strażaków. Dlatego na początku akcji pracowali w specjalnych maskach
Wydobywający się z budynku dym z palących się granulatów polipropylenu i polietylenu stanowił zagrożenie dla życia i zdrowia strażaków. Dlatego na początku akcji pracowali w specjalnych maskach Fot. Adam Lewandowski
Przy ulicy Piaskowej, na obrzeżach Nakła, za "Wodociągami" i cmentarzem, spłonął w poniedziałek zakład tworzyw sztucznych. W gaszeniu pożaru udział wzięło 51 strażaków.

Informację o pożarze strażacy otrzymali o godz. 9.39. Natychmiast na Piaskową wyruszyło 11 jednostek straży pożarnej: JRG Nakło, OSP Nakło i OSP Cukrownia, ponadto ochotnicy ze Ślesina, z Sadek, Paterka, Anielin i Potulic.
Na szczęście okoliczne hydranty obok cmentarza były sprawne.

Byliśmy na miejscu

Byliśmy tam około godz. 11. Ogień już przygasał. Strażacy nadal lali pianę i wodę. Początkowo pracowali w maskach chroniących drogi oddechowe. Bo palący się plastyk wydziela niebezpieczne dla zdrowia i życia związki chloru. Na szczęście wiatr wiał w stronę pól, a nie osiedli. Policjanci chronili teren przed gapiami.

Budynek o rozmiarach 23 x 10 metrów i wysokości 6 metrów, w którym mieścił się zakład, został całkowicie zniszczony. Wewnątrz spaliło się pięć maszyn, w tym dwie wtryskarki, zniszczone zostały 4 tony granulatu polipropylenu i polietylenu, z którego produkowano tu wyroby plastykowe. Część spaliła się.

Nie był ubezpieczony

- Zakład nie był ubezpieczony - opowiedział nam nadzorujący akcję gaszenia pożaru brygadier Roman Kłos, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Nakle. - Właściciel wstępnie oszacował straty na 100 tysięcy złotych, w tym budynku na 60 tys. zł. Wartość uratowanego mienia oceniamy na 100 tysięcy złotych. Ogień nie strawił przylegającego do zakładu sklepu ze zniczami, ocalały też maszyny stojące na zewnątrz budynku.

Przyczyny pożaru

- Właściciel rano ogrzewał palnikiem na propan butan wtryskarkę do produkcji elementów plastykowych - relacjonował komendant Kłos.

- Nagle, jak nam opowiedział, zaczął palić się wąż doprowadzający gaz do palnika. Nikogo innego w zakładzie wtedy nie było. Sam nie był w stanie ugasić pożaru. Wycofał się z budynku. Kiedy przyjechały tu pierwsze jednostki straży pożarnej, nastąpił wybuch 11-kilogramowej butli z gazem. Nikogo wewnątrz nie było. Palił się granulat polipropylenu i polietylenu. Początkowo gasiliśmy ciężką pianą, która jest znacznie bardziej skuteczna, niż woda. Udało się nam szybko zdusić ogień, ale budynek i maszyny wewnątrz ogień zdążył strawić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska