- Gmina miała mieszkanie dla lekarza i pan Mesjasz je sprzedał. Teraz dla lekarza mieszkania już nie ma - mówi więcborczanin (nazwisko znane redakcji). - Proszę wyjaśnić tę sprawę. I dobrze, że w urzędzie zajęli się opłatami za dzierżawę przychodni i chcą zrobić porządki. Popieram takie działanie. Trochę to trwało, zanim się zabrali za robotę.
W gminie zapewniają, że mieszkanie, jakie kupił Tomasz Mesjasz, szef Provity, nie było przeznaczone dla lekarza. - To było zwykłe mieszkanie komunalne - mówi Iwona Sikorska, wiceburmistrz Więcborka. - Pan Mesjasz po trzech latach zgodnie z prawem wykupił je, a po pięciu od daty wykupu sprzedał i miał takie prawo. Mamy w naszych zasobach lokale, na przykład w Sypniewie, więc gdybyśmy potrzebowali mieszkania dla lekarza, to na pewno coś znajdziemy.
Natomiast działka, jaką spółka kupiła do gminy, przeznaczona jest wyłącznie na usługi medyczne.
- Nie możemy rozwiązać umowy kupna. Szef Provity kupił działkę w przetargu ograniczonym za 129 tys. zł netto, czyli nie za takie małe pieniądze - wyjaśnia Sikorska. - Zgodnie z decyzją o warunkach zabudowy jest przeznaczona na przychodnię i burmistrz nie wyda decyzji na zmiany, więc żaden sklep tam nie powstanie.
W ubiegłym tygodniu istotnie powołano komisję do renegocjacji umowy dzierżawy z Provitą. - Burmistrz Paweł Toczko przyjrzał się rynkowym cenom - mówi Sikorska. - Provita ma umowę dzierżawy na czas nieokreślony. Jest w niej zapis o tym, że gmina ma 6-miesięczny okres wypowiedzenia. I z tego skorzystaliśmy. Chcemy m.in. sami, bez pośredników, dzierżawić pomieszczenia dla szpitala
W urzędzie nie kryją, że za dzierżawę chcą więcej niż obecne 2 tys. 400 zł miesięcznie. Ile? To określi powołana komisja.
Szef "Provity" jest rozżalony. Twierdzi, że swoją pracę wykonuje zgodnie z zaleceniami NFZ i nigdy nie było na niego skarg. - Mieszkanie to moja sprawa - mówi. - To był strych w ruinie, który z żoną zaadaptowaliśmy.
Przypomina też, że nie ma pieniędzy na budowę nowej przychodni, bo stawki NFZ nie poszły w górę, a opłaty i utrzymanie budynku kosztują. Spółki nie stać więc na nowe inwestycje. - Dokładnie 6 czerwca o godz. 14.20 dostaliśmy czteroliniowe powiadomienie o wypowiedzeniu umowy - mówi. - 10 czerwca z mojej inicjatywy doszło do spotkania z burmistrzem i przewodniczącym rady miejskiej. Przez cztery dni żyliśmy z suchym wypowiedzeniem umowy, bez żadnej rozmowy. Nikt się do nas nie odezwał, nikt nawet nie zadzwonił.
Mesjasz tłumaczy, że Provita dźwiga na plecach ciężar utrzymania całego budynku i przypomina, że rok trwały negocjacje z urzędem dotyczące zasad współpracy i finansowania. - Utrzymujemy nie tylko budynek w Więcborku, ale i ośrodki w Pęperzynie i Sypniewie - mówi. - Remonty, ogrzewanie, utrzymanie windy, koszty utrzymania pracowników, prąd, ciepła woda. Nasze sprzątaczki dbają też o budynek PCPR. Poddzierżawiam pomieszczenia szpitalowi, ale to ja muszę opłacać wszystkie rachunki związane z utrzymaniem obiektu. Nic nie jest takie proste.
Szef Provity wyliczył, że miesięczne koszty to aż 17 tys. zł. - To nie jest mało - mówi i przypomina, że komisja powinna choćby zobaczyć pomieszczenia, o których będzie decydować. - Nikt nie przyszedł, nikt się nas o nic nie zapytał - mówi. - I co ja mam o tym myśleć?
Zapytaliśmy, co będzie, jeśli oferta gminy okaże się dla przychodni nie do przyjęcia. - Na razie nie będę się na ten temat wypowiadał - twierdzi Mesjasz.
Do sprawy wrócimy.
Czytaj e-wydanie »