Spis treści
Za mięso i wędliny zapłacimy więcej
– To będą trudne święta dla konsumentów, ponieważ będą bardzo drogie, ale pamiętajmy także o tym, że będą to także bardzo trudne święta dla producentów rolnych i przetwórców – tłumaczy w rozmowie ze Strefą Biznesu Tomasz Parzybut, prezes zarządu Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy Rzeczypospolitej Polskiej.
Prezes SRW RP nie ukrywa, że ostatnie miesiące, to apogeum wzrostu kosztów: za energię elektryczną, za gaz, za opakowania, za kadrę pracowniczą oraz za surowiec. – To wpłynęło na to wzrost kosztów produkcji wędlin. Tych kosztów nie możemy przenieść na surowiec, na produkty z powodu gigantycznej presji cenowej nakładanej na nas przez sklepy wielkopowierzchniowe – mówi.
– Wobec powyższego chciałbym zachęcić wszystkich konsumentów do patriotyzmu konsumenckiego. Do tego, żebyśmy odwiedzali lokalne sklepy mięsne, żebyśmy wspierali region, żebyśmy zadbali o naszych sąsiadów, o nasze lokalne społeczności, żeby ta przedsiębiorczość się utrzymała – apeluje. – Przed nami szalenie trudne czasy – podkreśla.
Dumping a promocje
– Niedawno, podczas spotkania z wiceministrem Kowalczykiem i prezesem UOKiK-u, gdzie zgłaszałem podejrzenie dumpingu cenowego, czyli rażącego zaniżania cen przez sklepy wielkopowierzchniowe – tłumaczy i dodaje, że w ramach uzyskanej odpowiedzi dowiedział się, że „nie mamy do czynienia z dumpingiem”.
Jakie rodzaje mięsa i w jakich ilościach konsumują Polacy? Sprawdź w naszej galerii:
– To, że sklepy wielkopowierzchniowe sprzedają schab za 11,86 zł/ kg, a w hurtowni zakłady mięsne kupują za 19 zł/kg, to nie jest to dumping. Mamy do czynienia z rabatem lub promocją. Z dumpingiem mamy do czynienia, kiedy ta rażąco niska cena utrzymuje się przynajmniej przez pół roku – wyjaśnia.
– Musimy zrobić wszystko, żeby zadbać o markę „Produkt Polski”, żebyśmy wypromowali ten patriotyzm wśród konsumentów. Musimy zachęcić Polaków do wyboru polskich, lokalnych sklepów, żebyśmy mogli poprawić tę szalenie trudną sytuację – podkreśla.
Jak znaleźć polskie produkty na sklepowych półkach?
Parzybut przyznaje, że „wielkim osiągnięciem” Ministerstwa Rolnictwa było wprowadzenie oznaczenia „Produkt Polski”, które funkcjonuje od 2017 roku.
– To znak, który gwarantuje, że mamy do czynienia z produktem polskim – mówi i zachęca do wyboru produktów, które „są z nami od kilkunastu lat”. – Małe, rodzinne zakłady mięsne, to bardzo często są firmy, które działają od początku lat 90- tych, a nawet od lat 40- tych – podkreśla.
Stowarzyszenie wystosowało apel do konsumentów w którym zachęca do wyboru produktów polskich, lokalnych, regionalnych. – Prosimy o wsparcie branży w ten sposób, informujemy konsumentów, ze wzrost kosztów nie wiąże się ze wzrostem dochodów zakładów mięsnych, zakładów przetwórstwa owocowego, nabiału czy małych piekarni – wymienia. – Tak naprawdę wszyscy walczymy o utrzymanie się na rynku, ponieważ te problemy są ogromne – dodaje.
– My - producenci, wytwórcy, rzemieślnicy - nie przegrywamy jakością. Padamy pod presją sieci handlowych i sztucznie zaniżanych przez nie cen oferowanych za nasze produkty, które często bywają niższe od rzeczywistych kosztów produkcji. Nie jesteśmy w stanie wytworzyć kilograma sera za 15 złotych, kiełbasy za 12 czy bochenka chleba za 2 złote. Nie mamy też wielomilionowych środków na reklamę. Jeśli nie zatrzymamy fali bankructw kolejnych przedsiębiorstw produkcyjnych i handlowych, to wkrótce będziemy skazani przede wszystkim na produkty odmrażane oraz importowane – możemy przeczytać w apelu.
– Apelujemy: Szanowni konsumenci: nie kierujcie się tylko ceną, ale przede wszystkim pochodzeniem produktów i ich składem – dodano.
Jednocześnie prezes SRW podkreśla, że konsumenci coraz większą uwagę przywiązują do tego, co kupują. – Ten trend wzrósł szczególnie w czasach pandemii, kiedy mieliśmy więcej czasu na zaznajomienie się z etykietą danego produktu, sprawdzić skład i wesprzeć regionalnych producentów – podkreśla.
Polacy jedzą mięso nawet sześć razy w tygodniu. Jakie mięso ...