Bieg trzeba ukończyć do 19.00 w sobotę, by udział w nim został zaliczony. Wtedy Kałaczyński, o ile wszystko potoczy się szczęśliwie, dostanie dwa medale - za przebiegnięcie dystansu i za zwycięstwo nad samym sobą. Przed wyjazdem do Grecji biegacz z Wituni był optymistą: - Mam swoje założenia, ale nic nie będę zdradzał, żeby nie zapeszyć - powiedział "Gazecie".
Radość biegania
Kałaczyński sportową karierę rozpoczynał w "Gromie" od podnoszenia ciężarów. Stwierdził jednak, że to nie dla niego. Biegać zaczął od 1997 r. Ma za sobą piętnaście maratonów i dwa razy dystans po 100 kilometrów. Do tej pory ukończył każdy bieg, w którym brał udział. Wie, że bieganie to nie tylko dobre buty, także, a może przede wszystkim odporność psychiczna. Dlatego korzysta ze wsparcia więcborskich terapeutów i twierdzi, że wiele im zawdzięcza. - Biegam, bo to dla mnie radość - zwierzył się "Gazecie". - Nie dla kopert i nagród. Z Grecją też było tak, że pomyślałem, czy nie zaliczyć Spartathlonu dla samego zaliczenia. Dlatego się zgłosiłem.
Po bilet truchcikiem
Sam musi zabiegać o pieniądze na wyjazdy, choć przyznaje, że może liczyć na sponsorów, którzy dają co łaska. Przed podróżą do Grecji złapał jeszcze robotę, która pozwoliła uzupełnić finanse.
Energii mu nie brak. Codziennie zalicza przynajmniej dwadzieścia kilometrów, bardzo często nocą. Zdarzało się, że wracał z pracy z Bydgoszczy truchtem do Więcborka, teraz biegał do Sępólna po bilet na wyjazd do Grecji. Wielki bieg w Grecji - wyzwanie dla samotników i indywidualistów - traktuje jako jeszcze jedno życiowe doświadczenie.
Wielki bieg
Maria Eichler

Ryszard Kałaczyński.
Dziś o 7.00 rozpoczął swój wielki bieg Ryszard Kałaczyński z Wituni w gminie Więcbork. Ma do pokonania dystans z Aten do Sparty, czyli 246 kilometrów.