Pani Teresa miała dużo szczęścia, bo w jej przypadku skumulowały się pieniądze z dwóch gier.
- Ciągle nie dociera do pani, że można wygrać aż tyle pieniędzy. Jednak to prawda, więc co sobie teraz myśli szczęśliwa laureatka?
- Na razie jestem jeszcze zbyt oszołomiona. To stało się tak nagle, choć prenumeruję "Pomorską" od ponad czterdziestu lat i gram od samego początku istnienia "Mocnej". Gdy ukazują się numerki, kupuję dodatkowe egzemplarze "Pomorskiej" w naszym kiosku "Ruchu".
- Czy w swojej wielkiej euforii miała pani siłę, żeby podzielić się szczęśliwą nowiną z najbliższymi?
- To córka zadzwoniła do "Pomorskiej". Ona pierwsza usłyszała, że wygrałam. Ja tylko podsłuchiwałam. Nie miałam odwagi wziąć słuchawki.
- Ma pani dziewięcioro wnuków. Dzieci są pewnie wniebowzięte, że mają tak wspaniałą babcię?
- Cieszą się ogromnie, a zięć Jarek powiedział, że taka teściowa to prawdziwy skarb. Pod każdym względem, nie tylko dlatego, że wygrywa duże pieniądze.
- Sąsiedzi mają czego zazdrościć?
- Jeszcze nie wiedzą, przeczytają o tym w "Pomorskiej". Jestem pewna, że odtąd będzie grała w "Mocną" cała nasza wieś.
- Teraz ważne pytanie: na co można przeznaczyć 40 tysięcy złotych?
- Mam mnóstwo potrzeb i wydatków - zdrowie szwankuje, a samochód nadaje się już do remontu (To bardzo stara skoda - wtrąca się Jakub). Tak bardzo chciałabym zobaczyć Rzym (pani Teresa zamyśla się na chwilę), i kupić coś wnukom. Daj Boże co roku taką nagrodę! Gdy czytałam o laureatach "Mocnej Gry", nawet przez chwilę nie pomyślałam, że znajdę się w ich gronie. Będę grała już zawsze!
