To Bartek Borucki z drugiej klasy gimnazjum. Dłutem posługuje się już od drugiej klasy szkoły podstawowej. - Mam starszego o dwa lata brata Marcina, on już wtedy rzeźbił - przyznaje Bartek.
Marcin Borucki uczęszczał wówczas na warsztaty rzeźbiarskie, które regularnie prowadzi w ośrodku kultury w Jeżewie Janusz Kasak. - Szybko dołączyłem do Marcina - dorzuca brat.
Więcej wiadomości ze Świecia na www.pomorska.pl/swiecie.
Razem stworzyli już wiele rzeźb. - Nie przesadzając można by powiedzieć, że kilkaset - mówi Anna Borucka, mama młodych twórców. Starszy kontynuuje teraz naukę w Technikum Elektronicznym w Bydgoszczy, dlatego nie ma zbyt wiele czasu na pracę z dłutem, toteż ciężar tworzenia spadł na Bartka.
- Nie mam z tym większych problemów. Bez trudu znajduję inspiracje, może z tego powodu, że nie ograniczam się tylko do tworzenia twarzy w drewnie. Równie pociągające wydają mi się na przykład krajobrazy czy sylwetki zwierząt.
Gotowymi dziełami obdarowuje najbliższych. Cały czas uczestniczy też w warsztatach, które prowadzi Janusz Kasak, doskonale kojarzony w powiecie rzeźbiarz, niestrudzony wychowawca młodych artystów. - Pan Janusz wysyła prace podopiecznych na różne konkursy i często zdarza się, że jury nie może uwierzyć, że stworzyli je tak młodzi ludzie - dopowiada Anna Borucka.
Bartek ma za sobą wystawę w gimnazjum, a ponadto co rok ma miejsce zbiorowa prezentacja prac stworzonych w trakcie jeżewskich warsztatów, gdzie również prezentuje się ze swą twórczością.
Nie ma jeszcze sprecyzowanych planów, czy chciałby kształcić się artystycznie, ale jest przekonany, że najbardziej pociąga go praca z dłutem. - Mamy w gimnazjum zajęcia artystyczne, malujemy, rysujemy, robimy ciekawe prace, ale jednak najbardziej pochłania mnie rzeźba.
Przeważnie pracuje na drewnie lipowym. - Jest po prostu najbardziej elastyczne, stosunkowo łatwo można mu nadać wymarzony kształt - nie ukrywa.
Bartek posługuje się kilkudziesięcioma dłutami. - Nazbierało się ich przez te lata sporo - śmieje się - ale do jednej rzeźby używa się przeważnie kilku. Zdaje sobie sprawę, że praca z ostrymi dłutami i niesfornymi kawałkami drewna może być niebezpieczna, ale zwłaszcza to zdaje mu się być pociągające. - Ten rodzaj sztuki wymaga bezwzględnego skupienia. Jeden mocniejszy ruch i poważne skaleczenie gotowe, albo co gorzej, odłupie się zbyt duży kawałek drewna i wszystko na nic. Rzeźbienie uczy panowania nad sobą - tłumaczy Bartek. - Dzięki rzeźbiarstwu mogę wyrazić siebie, ale też staję się bardziej odpowiedzialny.
Czytaj e-wydanie »