Zebranie przebiegało wręcz w sielskiej atmosferze, a bohaterowie wieczoru stwierdzili, że nawet się lubią.
Wierzą w zwycięstwo
Każdy wierzy, że wygra, ale jedynie Grażyna Gogolewska śmiała się, że wygra wybory w pierwszej turze. To było spotkanie kandydatów trzech kandydatów, których ugrupowania i komitety podpisały umowę o blokowaniu list. Żaden z kandydatów nie chciał zdradzić, kogo powoła na stanowisko wiceburmistrza, jeżeli zwycięży w wyborach.
- Po wyborach chcemy stworzyć koalicję - powiedział Jacek Grzelak.
- Każdy ma jakieś plany, ale nie byłoby zbyt mądrym posunięciem zdradzanie ich teraz - mówiła Grażyna Gogolewska. - Nie będzie nim mój mąż, nie będzie też wiedział, o kim myślę. Powtarzam, jestem niezależna.
Chcą mniej zarabiać?
- Nie należy się spieszyć - stwierdził Krzysztof Kałduński. - Zobaczymy, jaki będzie układ. Nie czas na takie dywagacje.
Zapytani przez dziennikarzy, czy każdy zgodziłby się z planem Praworządności i Samorządności (kandydat, Krzysztof Kałduński), aby burmistrz zarabiał minimalną pensję, czyli około 6 tys. zł, po chwili zastanowienia zgodnie przytaknęli głowami.
Wielki apetyt na fotel burmistrz ma jedyna kandydatka. - Tylko ja z wykształcenia jestem technikiem meblarskim - żartowała Grażyna Gogolewska. - Więc tylko ja mogę sprawdzić, czy ten fotel jest dobry, czy zły.
Cała trójka deklaruje, że urzędnicy mogą być spokojni. - Jak będą kompetentni, to pracy nie stracą - zapewniali.