Dzisiaj nad dramatyczną sytuacją rolnictwa obradować będą posłowie. Dowiedzą się tego, co już wie rząd:
n że dochody rodzin pracujących w gospodarstwach rolnych są o 44 proc. niższe od średnich dochodów rodzin w miastach
n liczba zarejestrowanych na wsiach bezrobotnych sięgnęła już 1,4 mln osób
n 23 proc. dochodów chłopów stanowią świadczenia społeczne i socjalne (podczas gdy w rodzinach żyjących w miastach 11 proc.)
n 1,7 mln hektarów leży odłogiem, bo rolnicy nie mają środków, żeby je zagospodarować.
- Sytuacja na prawie wszystkich rynkach rolnych jest kryzysowa - przyznaje wicepremier i minister rolnictwa Jarosław Kalinowski i za ten kryzys wini "niekorzystne zjawiska w kraju i za granicą".
Kto zje ten chleb?
A najgorsze dopiero przed nami. Ponieważ chęć skupu zbóż zadeklarowało w tym roku o połowę mniej firm niż w roku ubiegłym (a te, które się zgłosiły chcą kupić mniej niż w poprzednim sezonie), zanosi się na to, że rolnicy nie będą mieli komu sprzedać pszenicy i żyta. Tym bardziej że jeszcze przed żniwami do Polski trafi kolejne 480 tys. ton ziarna (wcześniej sprowadziliśmy 2,5 mln ton). A zapasy wynoszą 4 mln ton.
Od dwóch tygodni wicepremier Kalinowski zapowiada zmianę zasad interwencyjnego skupu zbóż, ale na razie nie przedstawił swojej propozycji rządowi. Plan Kalinowskiego opiera się na obniżeniu ceny interwencyjnej pszenicy konsumpcyjnej z 480 do 450 zł i zwiększeniu dopłat do skupu z budżetu tak, żeby rolnik uzyskał taką samą cenę jak w ub.r. oraz na dopłatach do przechowywania ziarna (7 zł za tonę miesięcznie). Na to nie zgadza się Ministerstwo Finansów, które twierdzi, że w państwowej kasie nie ma pieniędzy.
Dużo grubych świń
Tragedię przeżywają hodowcy tuczników. Niewiele pomogła interwencja ARR, która skupiła 80 tys. ton mięsa. - Gdzie mamy sprzedać świnie? Stare limity na skup interwencyjny już dawno się skończyły - _żali się Kornel Świgoński z grupy producenckiej Rol-Tucz z Dębowej Łąki. Resort rolnictwa proponuje więc kolejny skup interwencyjny 15 tys. ton wieprzowiny, tym razem po znacznie niższej niż poprzednio cenie (3,40 zł/kg żywca) oraz wyeksportowanie 30 tys. ton wieprzowiny z dopłatami z budżetu. - Trzeba się zdobyć na wysiłek i zastosować dopłaty do eksportu - popiera pomysł Marian Brzóska, radca minister w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej. - Będzie to korzystniejsze niż kosztowne magazynowanie produktów, których sami nie jesteśmy w stanie przejeść.
Podobna sytuacja panuje na rynku mięsa wołowego. Spadek spożycia po wykryciu BSE spowodował spadek cen wołowiny. Kalinowski proponuje, aby rząd wyraził zgodę na zastosowanie dopłat do eksportu na Wschód mięsa wołowego bez kości.
Nadzieja w burakach
Ponieważ rynek cukru, jako jeden z nielicznych w Polsce jest uregulowany, rolnicy liczyli, że sprzedaż buraków pozwoli im załatać dziury w budżetach gospodarstw. Nadzieje mogą okazać się płonne. Przysypała nas góra cukru, cukrownie sprzedają go poniżej kosztów produkcji (co jest zresztą niezgodne z prawem), ale mimo to stoją na granicy utraty płynności finansowej. Jeśli nie otrzymają kredytów skupowych, zapłacą plantatorom dopiero po sprzedaży cukru, może za pół roku, może za rok.
Mniejsze i słabsze
Przez ostatnie 10 lat powierzchnia odłogów zwiększyła się w Polsce prawie dziesięciokrotnie - do 1,7 mln ha.
- Kurczenie się rolnictwa obserwuje się na całym świecie. Dotyczy to zwłaszcza krajów w fazie transformacji. Jednak w państwach rozwiniętych rolnictwo kurczy się, ale nie słabnie. W Polsce natomiast kurczy się i słabnie ekonomicznie - ocenia prof. Andrzej Kowalski z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.
Zdaniem prof. Antoniego Leopolda, nigdzie na świecie sektor rolniczy nie potrafił rozwiązać problemów bez pomocy z różnych źródeł: - _W Polsce też to się nie uda. Tylko 8-10 procent gospodarstw radzi sobie samodzielnie.
Wieś w likwidacji
Małgorzata Felińska

W rolnictwie dramat. A rząd miota się od jednego do drugiego pomysłu na uzdrowienie sytuacji.