Kiedyś przywiązanie do barw klubowych było bardziej powszechne. Dziś regularne zmiany pracodawców w żużlu nie dziwią nikogo. Dlatego kibice z wielkim sentymentem wspominają tych, którzy byli prawdziwymi ikonami swoich zespołów.
Jedną z takich postaci bez wątpienia był Wiesław Jaguś.
To wychowanek toruńskiego Apatora, a w drużynie Aniołów startował przez 19 sezonów. Jego kariera przypadła na lata 1992 - 2010, kojarzone z dobrymi czasami toruńskiego klubu.
Na to złożyło się: 311 meczów ligowych, 1436 wyścigów, 2523,5 pkt i 221 bonusów. Z drużyną wywalczył dziesięć medali Drużynowych Mistrzostw Polski - złoty w 2001 i 2008, 5 srebrnych (1995, 1996, 2003, 2007, 2009) oraz 3 brązowe (1992, 1993, 1994).
Jaguś był bardzo solidnym ligowcem, a wiele klubów widziało go w swoich drużynach. On jednak konsekwentnie odmawiał, pozostając wierny barwom Apatora.
Mówiło się o nim, że nie był wielkim talentem, ale był za to tytanem pracy. Dzięki swojemu zaangażowaniu w treningi i przygotowanie do meczów, a także wielkich ambicji i waleczności na torze, znalazł się w gronie najlepszych zawodników ligi. Zyskał też ogromną sympatię kibiców i wciąż należy do grona tych najlepiej wspominanych.
W trakcie swojej kariery reprezentował też kraj na arenie międzynarodowej. W dorobku ma srebrny medal Drużynowego Pucharu Świata czy złoto Mistrzostw Europy Par.
Startował również w cyklu Grand Prix - najpierw z dziką kartą (2004 we Wrocławiu i w 2006 w Bydgoszczy, gdzie zajął czwarte miejsce), a potem - w 2007 roku jako stały uczestnik mistrzostw. Na podium stanął wtedy w turnieju w Lonigo (3. miejsce), a cała rywalizację w cyklu zakończył na 11. pozycji.
W listopadzie 2010 Wiesław Jaguś ogłosił zakończenie czynnej kariery żużlowca. Dla wielu zrobił to za wcześnie, ale jak sam mówił, czuł się już wypalony.
Potem zupełnie wycofał się z żużlowego środowiska. I skupił się na pracy w swoim gospodarstwie.
Zapowiadał to zresztą w rozmowie z "Nowościami", tuz po ogłoszeniu zakończenia kariery. - Będę robił to, na co nie miałem czasu do tej pory. Wcześniej wszystko poświęciłem żużlowi, ale tego nie żałuję. Będę więcej teraz korzystał z życia. Nie imprezował, tylko obrabiał ziemię, bo to lubię. Będę też łowił ryby i spędzał więcej czasu z rodziną - mówił.
