
Było więc trochę dreszczyku i dodatkowych emocji, za to po wejściu na samą górę widok zapierał dech. - Centrum miasta oglądaliśmy z tej perspektywy i każdy z nas doszedł do wniosku, że warto było się powspinać - mówi Jaruszewski.
Planowane jest drugie wejście pod koniec października dla osób, które nie mogły uczestniczyć w pierwszej "ekspedycji".

A z gołębiami prawdziwe utrapienie ma nie tylko dawna fara. Jak dotkliwy jest to w tej chwili problem, widać w okolicy Starego Rynku, gdzie gołębie czują się jak u siebie i każdego dnia na płycie zostawiają odchody. Są uciążliwe także dla mieszkańców okolicznych kamieniczek, bo pstrzą parapety i balkony. Apele o to, by ich nie dokarmiać, nie przynoszą skutku. I teraz ma się wrażenie, że rynek to jedno wielkie śmietnisko.

Wyprawa zajęła około godziny i uczestniczyło w niej dziesięciu śmiałków. - Nie obyło się bez mocnych wrażeń - relacjonuje Kazimierz Jaruszewski, prezes Chojnickiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. - Zgasła żarówka i nawet nasz spec od światła Edmund Hapka nie mógł sobie poradzić z usunięciem awarii. Trzeba się było wdrapywać po ciemku, a jedyne, co wymyśliliśmy, to oświetlanie drogi przez... telefony komórkowe.
![Wieża zdobyta! Wyprawa z dreszczykiem na szczyt bazyliki mniejszej w Chojnicach [zobacz zdjęcia]](https://d-art.ppstatic.pl/kadry/k/r/1/57/35/55f0085d3af6f_o_xlarge.jpg)