- Czym te święta są dla wierzących?
- Dotknięciem tajemnicy narodzenia Zbawiciela świata. Tyle wieków Kościół przeżywa wciąż niezmiennie betlejemską radość. Zmieniają się pokolenia i zwyczaje, ale tradycja narodzin Pana Jezusa trwa. To święta rodzinne, pełne miłości i ciepła. Spotykają się całe rodziny, a nawet kiedy praca "za chlebem" uniemożliwia spotkanie, to telefon i skype przywołuje się bliskich. Pamięć kochającego serca pokonuje największe odległości. Nie zatracajmy tego w zabieganiu, prezentach, choince - to wszystko jest ważne, ale wspólnota, rodzinne ciepło, bycie razem jest najważniejsze. W takim dniu nawet samotność nie może być sama.
Czytaj: Wolontariusze z dziecięcego hospicjum w Toruniu: - Dostajemy więcej, niż dajemy
- Tradycyjnie stawiamy na stole talerz dla spóźnionego wędrowca, ale zapominamy o samotnych sąsiadach?
- Powtarzam jako proboszcz, że to nie może być tylko symbol. Nie wiem, czy bezdomny zapuka do domu, ale pomyślmy o sąsiadach z bloku, samotnych rodzicach, samotnych przyjaciołach naszych rodziców, żeby w taki wieczór nie byli sami. To będzie pokazywanie, że i w naszych sercach rodzi się Chrystus.
- Dla niewierzących to również ważny czas?
- Trudno mi, kapłanowi o tym mówić, ale ze względu na tradycję nie jest to zwykły dzień. Może w tym momencie pomyślą, powrócą do tradycji rodziców czy dziadków. I choć nie będzie religijnego podtekstu, to gdzieś w nich będzie tęsknota za czymś niezwykłym. Kiedy byłem w seminarium, prymas Wyszyński przyjeżdżał do nas przed świętami. Dzielił się przeżyciami ze swojej młodości, z czasów uwięzienia. Kiedy w Stoczku Warmińskim siedział w celi z księdzem Stanisławem, przyniósł gałązkę choinki, przełamali się - niekonsekrowaną hostią, bo nie mieli opłatka i zaczęli śpiewać z pamięci kolędy i pastorałki. Oprócz strażników pilnowali ich wtedy aktywiści ZMP (Związek Młodzieży Polskiej przyp. red.). Ksiądz prymas pytał nas, kleryków ile udało im się zaśpiewać, kolęd. Odważni powiedzieli: 50. Jeszcze odważniejsi: 70, a oni zaśpiewali ponad 110 kolęd i pastorałek, choć tylko refren czy jedną zwrotkę! Usłyszeli szuranie pod drzwiami celi. Tam siedziało kilku aktywistów, słuchali kolęd. Prymas zaprosił ich do wspólnego śpiewania i przełamania się opłatkiem. Nie weszli, napisali z tego raport, ale jeden z nich powiedział: w taki wieczór wam jest o wiele lżej i łatwiej niż nam. W taki wieczór, nawet niewierzący mogą być bliżej tajemnicy Bożego Narodzenia.
- Pamięta ksiądz szczególny prezent pod choinką?
- Kiedy byłem mały - dostałem trzykołowy rowerek zrobiony przez tatę, pracującego wtedy w cukrowni. Pomógł mu kolega. I dostałem rowerek od Gwiazdora - czyli mojego taty.
- Ksiądz jest myśliwym, co też zwierzęta powiedziałyby nam w ten wieczór?
- Pewnie prosiłyby, żebyśmy szanowali przyrodę, bo to skarb, który przez człowieka może zostać utracony. W świecie zwierząt jest łańcuch pokarmowy: są mięsożercy i pozostali. Jak mówił święty Franciszek - wszyscy możemy być braćmi. Także myśliwi na polowaniu, bo to przecież odbywa się w zgodzie z planami nadleśnictw.
- Czego sobie życzyć?
- Wszystkim drogim czytelnikom "Gazety Pomorskiej", składając najlepsze życzenia, chciałbym przekazać cząstkę ciepła płynącego z tajemnicy świąt. Wzajemnej bliskości płynącej z przełamanego opłatka, który bez słów potrafi rozwiązać wszystkie problemy. Spoglądając sobie w oczy, żebyśmy umieli w płynących łzach odczytać to, czego czasami nie potrafi wyrazić ludzkie słowo. Ażebyśmy budowali na tym, co łączy, a nie na tym, co dzieli. I żeby ten szczególny klimat nie trwał tylko jeden wieczór, ale przeniósł się na cały 2015 rok!
Czytaj e-wydanie »