
Odbierając nagrodę Felczykowski nie krył szczęścia: - Chciałem podziękować moim wspaniałym kolegom, bez których talentu, zaangażowania, pomocy i przyjaźni niczego bym nie osiągnął. W tym Wilamie jest też dużo waszej pracy. Dziękuję również mojej żonie, która wnikliwie i bezlitośnie obnaża moje błędy i kłamstwa sceniczne. Pozasceniczne, niestety, też - żartował.

Dobry humor nie opuszczał tegorocznego ulubieńca publiczności. Jarosław Felczykowski, który jest aktorem o ponadprzeciętnych gabarytach, stwierdził, że Wilam dla niego wynika najwyraźniej ze zmiany estetyki i wspominał, jak przed 20 laty wychodząc na scenę z Małgorzatą Abramowicz usłyszał z widowni "O, piękna i bestia!”

Skomentował również świeżo zdobytą statuetkę. - Widząc Wilama u kolegów, zawsze sądziłem, że przedstawiona na nim postać człowieka z ręką na sercu to aktor, który pochyla się nad paskiem wypłaty, doznając rozległego zawału - żartował. - Dziś przejrzałem na oczy i już wiem, co Zbigniew Mikielewicz (autor projektu statuetki - przyp. red.) chciał mi powiedzieć: trzeba wkładać w swoją pracę całe serce i się nie garbić.

Laureat Wilama w nagrodę otrzymał voucher na dwuosobową wycieczkę zagraniczną.