Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Winnica w Krojczynie. Zrezygnowała ze starego życia dla winogron!

Lucyna Talaśka-Klich [email protected]
Danuta Zakrzewska obserwowała piękne winorośla na Węgrzech i postanowiła stworzyć winnicę w Krojczynie. Wyhodowała nawet własne odmiany, które wydają okazałe owoce
Danuta Zakrzewska obserwowała piękne winorośla na Węgrzech i postanowiła stworzyć winnicę w Krojczynie. Wyhodowała nawet własne odmiany, które wydają okazałe owoce Lucyna Talaśka-Klich
Pływała, nurkowała, pracowała w kontroli gospodarczej. Danuta Zakrzewska zrezygnowała z takiego życia, by założyć winnicę.

W okolicach Dobrzynia nad Wisłą rozpytuję o winnicę. - Pani, w naszym klimacie?! - starszy pan puka się w czoło. Nie chce wierzyć, że w Krojczynie jest taka już od kilkunastu lat. I że tutaj powstała „damska odmiana” winogron deserowych - Danmarpa.

- Nazwa pochodzi od imion kobiet z naszej rodziny: Danuta, Marta i Patrycja - wyjaśnia Danuta Zakrzewska, właścicielka winnicy. - Dwanaście lat się nad nią męczyłam. Teraz Węgrzy badają dwie nowe odmiany. Jedną nazwałam Marta, bo tak ma na imię wnuczka, drugą Król Adam - na cześć Małysza. Mam kontakt z jego ciocią z Wisły. Wie, że powstała ta odmiana.

Pilnowała majątku
Do Krojczyna przeprowadziła się w 1989 roku, ale już dwa lata wcześniej postanowiła zdobyć rolnicze kwalifikacje. - Pracowałam w kontroli gospodarczej bydgoskiego Zachemu - opowiada. - „Pilnowałam” majątku trwałego, żeby go nie rozkradziono. Nuda! Miałam dosyć takiego życia. Postanowiłam wynieść się z Bydgoszczy.

W latach 60. na nudę nie mogła narzekać. - Razem z Zenobią, siostrą bliźniaczką, trenowałyśmy pływanie i nurkowanie - mówi pani Danuta. - O siostrach Witkowskich pisano wtedy w gazetach, bo pobiłyśmy rekord Polski w nurkowaniu. Przez wiele lat nikt go nie poprawił. 

Z treningami wyczynowymi pożegnała się w 1976 roku. - Byłam wtedy w trzecim miesiącu ciąży i dźwiganie aparatów tlenowych mogłoby źle skończyć się dla Patrycji - wyjaśnia.
Sześć lat spędziła na urlopie wychowawczym. - I to był plus komuny - mogłam spokojnie wychowywać córkę i nie martwić się o miejsce pracy  - wspomina. - A na brak pieniędzy narzekać nie mogłam, bo lubię pracować i wiele potrafię zrobić. W czasach kryzysu szyłam ciuszki dla koleżanek, robiłam kilimy, swetry.

Praca daje siłę
Wtedy często jeździła na Węgry. Dzięki tym wyprawom jej rodzina zaprzyjaźniła się z Ondraszem. Bywając u niego widziała piękne winnice. I postanowiła też taką założyć. W Polsce, dokładniej w Krojczynie, gdzie dostała dwa hektary po ojcu. - Cystersi w tej okolicy też prowadzili winnice, tylko przed kilkoma wiekami klimat w Polsce był inny - mówi. - Przecież w tym roku mieliśmy już dwie zimy. Wiosna też dała nam popalić. No i dlatego większość winorośli mam w tunelach. Uprawa pod chmurką jest zbyt ryzykowna i stresująca.

Pokazuje okazałe winogrona, które dojrzeją w połowie sierpnia. - Na targach Polagra dostaliśmy złoty medal za odmianę, a w Skierniewicach nagrodę za wielkość grona, bo osiągnęło ono 48,5 cm długości! - dodaje z dumą.

Pod folią jest także kilka malin. - Robię doświadczenia - wyjaśnia. - Sprawdzam, w jakich warunkach czują się najlepiej. 

W czasie rozmowy obrywa niepotrzebne przyrosty. - Nie lubię marnować czasu - wyjaśnia pani Danuta. - Praca  daje siłę.

Jej siły nie brakuje. We wrześniu skończy 60 lat, porusza się jak nastolatka, choć złamane niegdyś żebro daje o sobie czasami znać. - Trzy lata temu zerwał się bardzo silny wiatr, a ja chciałam ratować winorośle - wspomina. - Ściągałam folię i uderzyłam się o metalowy kątownik. Bolało, ale i tak pracy nie przerwałam.

Dobry biznes
Denerwują ją ludzie leniwi i tacy, którzy chcą mieć wszystko od razu. - A winnica to bardzo dobry biznes, tylko na owoce pracy trzeba poczekać. Trzy pierwsze lata, od posadzenia winorośli, muszą być jałowe. W drugim roku trzeba nawet ograniczyć owocowanie, ale nie wszyscy to rozumieją. Do prowadzenia winnicy potrzebna jest spora wiedza. Na przykład o tym, jak leczyć winorośl. Może napiszę o tym książkę wspólnie z jednym z rektorów szczecińskiej uczelni. Zobaczę.

Ona wiedzy szuka wszędzie, także w internecie. - Kiedy trenowałam pływanie, często opuszczałam lekcje - wspomina. - Sama musiałam nadrabiać zaległości i wtedy nauczyłam się analitycznego myślenia. To mi się wciąż przydaje.

O budownictwie też wie coraz więcej. - Przecież od 1991 roku stawiam dom - dodaje i pokazuje budynek, w którym będzie nawet kryty basen. - Jedna firma mnie okradła. Kupiłam od niej 42 tysiące cegieł, które szybko zaczęły się kruszyć. Pieniędzy nie odzyskałam.

Wiele razy w życiu oberwała. Jej rodzina także. Miała wypadek samochodowy, po którym pojawiły się problemy ze wzrokiem, mąż i córka są po wylewach, wnuczka po operacji serca. - Mimo wszystko jesteśmy wesołkami i optymistami - dodaje pani Danuta. - Bo w życiu najważniejszy jest cel. Zrealizujesz jeden - stawiaj sobie drugi i trzeci!

Wylicza te na najbliższe lata: - Pomóc córce, wnuczce, dokończyć budowę basenu...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska