- Sam udział w plebiscycie jest wielkim zaszczytem i spełnieniem moich nauczycielskich ambicji, ponieważ najlepiej obrazuje on wdzięczność ze strony uczniów i rodziców za wkład włożony w moją pracę - mówi Wioletta Sitarz. I dodaje: - Na początku podchodziłam jednak do tego sceptycznie. Emocje rosły wraz z liczbą głosów przy moim nazwisku.
Czym zatem kieruje się pani Wioletta wykonując swój zawód?
- Łączę pracę z pasją. Uwielbiam to, co robię i świetnie czuję się współpracując z młodzieżą - zapewnia. - Od zawsze zresztą chciałam być nauczycielką. Już w wieku czterech lat ustawiałam kasztany w pary, traktując je jako moich potencjalnych uczniów. Przez moment miałam chwilę wątpliwości, bo... zaczęłam robić misiom zastrzyki, lecz pasja do nauczycielstwa była na tyle silna, że zakorzeniła się we mnie na dobre i dziś owocuje - wspomina Wioletta Sitarz, która - uściślijmy - uczy obecnie biologii. Jest też przygotowana do prowadzenia zajęć doradztwa zawodowego, które od przyszłego roku szkolnego, ustawowo wpisywać się będą w program nauczania ponadpodstawowego.
Jakie wartości wpaja swoim uczniom pani Wioletta?
- Szacunek, tolerancję i umiejętność komunikacji między sobą, a jest to obecnie bardzo ważne - odpowiada.
A jak radzi sobie z uczniami, przeżywającymi problemy związanymi z okresem dojrzewania?
- Bywa różnie, ale wszystko zależy od podejścia nauczyciela do ucznia i współpracy rodzica. Jest to kwesta indywidualna. Jeśli relacje wydają się trudne, to staram się bardziej poznać ucznia i zastanowić się, jak mogę go „podejść”. W większości przypadków mi się to udaje - cieszy się wiceliderka plebiscytu „Nauczyciel na medal”.