Piłkarze Wisły przed meczem apelowali do kibiców, aby jak najliczniej wypełnili stadion przy ul. Reymonta i wsparli ich mocnym dopingiem. Na meczu było ponad 13 tys. widzów. Przed rozpoczęciem spotkania fani „Białej Gwiazdy” a cappella, jak najgłośniej potrafią, zaśpiewali wiślacki hymn.
Autor: Piotr Tymczak
Piłkarze krakowskiego klubu przyznawali, że mogą spokojniej pracować, bowiem wyjaśniło się zamieszanie związane ze zmianami właścicielskimi w klubie. Trener „Białej Gwiazdy” podkreślał, że bardzo liczy na powrót do gry najlepszego napastnika Pawła Brożka, który wcześniej pauzował z powodu kontuzji. To jednak nie wystarczyło.
Krakowianie rozpoczęli bardziej zdecydowanie. Pierwszą okazję miał Patryk Małecki, ale uderzył niecelnie. Później niewiele się działo.
Do skandalicznego incydentu doszło w 19 minucie, w której z sektora zajmowanego przez fanów Śląska na boisko poleciało wiele rac. Sędzia musiał na kilka minut przerwać spotkanie. Na murawie pozostało wiele dużych wypalonych śladów.
Przerwany mecz Wisły ze Śląskiem z powodu obrzucenia boiska ...
Po wznowieniu gry na boisku było wiele chaosu. Końcówka pierwszej połowy należała jednak do gości. W 41 minucie Łukasz Madej uderzył z dystansu i Michał Miśkiewicz z dużym trudem wybił piłkę na róg. Cztery minuty później wrocławianie przeprowadzili akcję, w której rozmontowali obronę wiślaków. W roli głównej wystąpili Alvarinho i Kamil Biliński. Ten pierwszy asystował, a Biliński strzałem przy słupku nie dał szans bramkarzowi wiślaków.
Po godzinie gry Wisła doprowadziła do wyrównania. Piłkę zagrywał Brożek, odbiła się od ręki Piotra Celebana i sędzia podyktował rzut karny. Pewnym, mocnym strzałem na bramkę zamienił go Adam Mójta, który po przerwie wszedł na boisko za Macieja Sadloka.
Autor: Piotr Tymczak
Wiślacy próbowali atakować i szukać wygranej, ale to był kolejny mecz pokazujący, że mocno szwankuje defensywa „Białej Gwiazdy”. Wykorzystali to goście. Z prawego skrzydła dośrodkował Łukasz Madej, piłkę przedłużył Biliński, a akcję zamknął Ryota Morioka. Dwie minuty później było już 1:3. Tym razem po stałym fragmencie gry celnie „główkował” Filipe Goncalves. W 81 minucie czwartego gola dla Śląska zdobył Ryota Morioka, a wynik na 1:5 strzałem z rzutu karnego ustalił były wiślak Ostoja Stjepanović.
To oznacza, że Wisła przegrała szósty ligowy mecz z rzędu i pozostaje na dnie ligowej tabeli z zaledwie trzema punktami na koncie.
Wisła Kraków – Śląsk Wrocław 1:5 (0:1)
Bramki: 0:1 Biliński 45, 1:1 Mójta 60 z karnego, 1:2 Morioka 69, 1:3 Goncalves 71, 1:4 Morioka 81, 1:5 Stjepanović 90+1 z karnego.
Wisła: Miśkiewicz – Jović, Głowacki, Guzmics, Sadlok (46 Mójta) – Boguski, Mączyński, Uryga (75 Brlek), Małecki – Zachara (57 Drzazga), Brożek
Śląsk: Pawełek – Pawelec, Celeban, Kokoszka, Dwali – Goncalves (90 Idzik), Stjepanović – Madej (90+2 Dankowski), Morioka, Alvarinho - Biliński (90+2 Mervo)
Sędziował: Tomasz Kwiatowski (Warszawa)
Żółte kartki: Uryga, Głowacki, Guzmics - Kokoszka
Widzów: 13 607
Tu znajdziesz więcej najnowszych informacji o piłkarzach Wisły Kraków