Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Władysław Frasyniuk nazwał żołnierzy pilnujących uchodźców na granicy watahą psów

Karina Obara
Karina Obara
- Szczerze powiedziawszy, to jest pewnego rodzaju zagrożenie, bo tłum tchórzy jest potwornie niebezpieczny, zadepcze każdego na swojej drodze - mówił Frasyniuk pytany o funkcjonariuszy, którzy nikogo nie dopuszczają do uciekinierów na granicy polsko-białoruskiej.
- Szczerze powiedziawszy, to jest pewnego rodzaju zagrożenie, bo tłum tchórzy jest potwornie niebezpieczny, zadepcze każdego na swojej drodze - mówił Frasyniuk pytany o funkcjonariuszy, którzy nikogo nie dopuszczają do uciekinierów na granicy polsko-białoruskiej. Fot. Tomasz Holod/Polska Press
Wataha psów, która otoczyła biednych, słabych ludzi - mówił w niedzielnym wywiadzie z Grzegorzem Kajdanowiczem w TVN24 działacz opozycji w PRL Władysław Frasyniuk o żołnierzach, którzy nie wpuszczają do Polski grupy cudzoziemców. - Przesadził z mocnym językiem – oceniają nasi rozmówcy.

Zobacz wideo: Kiedy szczepimy dzieci przeciw koronawirusowi?

- Słabość powoduje agresję, to jest taka pusta demonstracja siły dla ludzi słabych. Szczerze powiedziawszy, to jest pewnego rodzaju zagrożenie, bo tłum tchórzy jest potwornie niebezpieczny, zadepcze każdego na swojej drodze - mówił Frasyniuk pytany o funkcjonariuszy, którzy nikogo nie dopuszczają do uciekinierów na granicy polsko-białoruskiej. - Patrzę też z niepokojem na tę arogancję, chamstwo, prostactwo. Szczerze mówiąc, słowo żołnierz jest upokarzające dla tych wszystkich, którzy byli na misjach polskich poza granicami, bo ja mam wrażenie, że to jest wataha - powiedział. - Wataha psów, która otoczyła biednych, słabych ludzi. Tak nie postępują żołnierze. Śmieci po prostu. To nie są ludzkie zachowania.

Tomasz Lenz, poseł KO uważa, że sprawa uchodźców i poszanowania praw człowieka to jedno, a ocena działań Wojsk Ochrony Pogranicza to drugie. - Frasyniuk przesadził, ale pamiętajmy, że odniósł się do tych konkretnych żołnierzy, a nie całego Wojska Polskiego – mówi poseł Lenz. - Z Frasyniukiem jest tak, że jak tylko pojawia się w TV, to później przez tydzień jest afera. Słynie z mocnych wypowiedzi. Zwróciłbym uwagę na to, że żołnierze na granicy mają broń, więc po tym tylko możemy poznać, że są żołnierzami. Ale nie mają pagonów ani naszywek z imieniem i nazwiskiem oraz stopniem i jednostką, jaką reprezentują. Przypomina to trochę sytuację wojsk na Krymie, kiedy ludzie mówili, że „zielone ludziki” zajmują Krym, a nikt nie wiedział, jaka to jest armia. Wielu Polaków negatywnie reaguje na los uchodźców przetrzymywanych w krzakach bez pomocy medycznej. Nawet Episkopat Polski wyraził się jasno, że tak się nie godzi. Ze strony ministra Błaszczaka słyszymy o pożytecznych idiotach, którzy wpisują się w politykę Łukaszenki, ale to są tylko słowa. My jednak widzimy dramat ludzi uciekających przed nędzą i prześladowaniami, a z drugiej strony wojsko, które ich pilnuje. Stąd pewnie Frasyniuk powiedział ostro, co o tym myśli, kiedy ci konkretni żołnierze nie dopuszczają lekarzy do tych nieszczęśników. Na pewno nie obraził całego wojska.

Trzeba zrobić wszystko, żeby pomóc uchodźcom

Krzysztof Gawkowski, poseł Lewicy podkreśla, że jest przeciwnikiem używania w polityce niecenzuralnych słów. - Pan Frasyniuk stracił w moich oczach wiele lat temu, kiedy obrażał polityków Lewicy – mówi poseł. - Dziś potwierdza się tylko, że w swoich wypowiedziach często zachowuje się jak cham. Uchodźców trzeba przyjmować, ale i żołnierzy należy szanować. Doprowadzenie do sytuacji, gdy ze sobą nie rozmawiamy, a nawzajem obrażamy, powoduje, że w społeczeństwie jest więcej konfliktów, a problemy trudniej jest rozwiązywać. Trzeba zrobić wszystko, żeby pomóc uchodźcom na granicy, a nie podsycać emocje, bo wtedy na pewno im nie pomożemy.

Adam Jarosz, politolog z SGH w Warszawie zauważa, że w całej tej sprawie poruszający jest dramat osób koczujących na granicy, które znalazły się w potrzasku i nie mają dokąd pójść. - Pamiętajmy, że są one ofiarami nie tylko wojen na Bliskim Wschodzie, ale również brudnej gry pana Łukaszenki - mówi politolog. - W tym kontekście słowa pana Frasyniuka są szczególnie oburzające. W przeszłości obrażał policję, teraz przyszło na Straż Graniczną i żołnierzy. Funkcjonariusze służą na rzecz bezpieczeństwa nas wszystkich i w tej sytuacji zachowują się profesjonalnie. Zdziwienie budzi, że tak zasłużony na rzecz walki o wolność człowiek, jak pan Frasyniuk tego nie rozumie i wypowiada takie słowa. Emocje w dyskusjach politycznych są zrozumiałe, ale obrażanie funkcjonariuszy państwowych, w tak trudnej sytuacji, za wykonywanie swoich obowiązków to już o krok za daleko. Miejmy nadzieję, że zostaną za to przeproszeni. Niestety temu, który steruje tą nieczystą grą o takie reakcje dokładnie chodziło.
Joanna Modrzyńska, politolożka z UKM zauważa, że politycy w Polsce od dawna zamiast merytorycznych argumentów używają coraz ostrzejszych słów i wielokrotnie zamiast odnosić się do problemu, czynią osobiste wycieczki i wykorzystują argumenty ad personam.

- W tej sytuacji oświadczenie wydane przez TVN24, w którym stacja odcina się od tej wypowiedzi i wyraża ubolewanie z powodu braku natychmiastowej reakcji prowadzącego program oraz zobowiązuje się do jej niepowielania w przyszłości jest jedynym właściwym rozwiązaniem – mówi politolożka. - Aktualna sytuacja na granicy polsko-białoruskiej jest niezwykle trudna, dlatego wszystkie wysiłki powinny być skoncentrowane na jak najszybszym jej rozwiązaniu w zgodzie z polskim prawem i normami wynikającymi z naszych zobowiązań międzynarodowych. Sama zaś sytuacja powinna być nauczką dla polityków i dziennikarzy oraz społeczeństwa, że na tego typu słowa i oceny po prostu nie ma miejsca w polskiej debacie publicznej.

Agnieszka Kłopotek, wiceprzewodnicząca sejmiku województwa kujawsko-pomorskiego jest zdania, że tego typu słowa nie powinny paść w debacie publicznej. - Polityk na poziomie powinien wiedzieć, jakich słów użyć, aby w sposób dyplomatyczny, kulturalny, a nieraz dosadny wyrazić swoje zdanie – przekonuje Agnieszka Kłopotek. - Pan Frasyniuk przekroczył granice i zachował się skandalicznie. Nie zmienia to faktu, że na granicy polsko-białoruskiej znajdują się konkretni ludzie, którym potrzebna jest pomoc. Chyba zapomnieliśmy już, że kiedyś to my Polacy potrzebowaliśmy pomocy jako uchodźcy i inne kraje nam pomagały. Cały ten problem to oczywiście sprawa polityczna. Najlepiej wydać rozkazy żołnierzom i straży granicznej, odgrodzić się kordonem od problemu i zwalać winę na innych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska