Rozmaite instytucje, między innymi prokuratura, zleciły utrzymanie czystości firmie, reklamującej się jako ceniąca profesjonalizm w każdej dziedzinie. Jej właściciel popadł jednak w tarapaty finansowe i uznał, że jedynym wyjściem z sytuacji jest zaciągnięcie kredytów. Gdy banki zaczęły odmawiać kolejnych pożyczek, mężczyzna wciągnął w tę sprawę pracownicę swego biura, na którą wziął kolejne kredyty.
Krąg kredytobiorców, firmujących pożyczki dla właściciela firmy wciąż się powiększał, zaś kwoty, jakie uzyskiwano na podstawie fałszywych zaświadczeń o zatrudnieniu i zarobkach, wahały się od 2-3 tysięcy złotych do 35 tysięcy!
Początkowo pieniędzmi z kolejnego kredytu spłacano poprzedni, wkrótce jednak doszło do sytuacji, którą trudno było opanować. Zadłużenie rosło, zaś sprawą zainteresowała się prokuratura. Wyszło bowiem na jaw, że zaświadczenia o zatrudnieniu i zarobkach, przedstawiane w bankach, poświadczały oczywistą nieprawdę.
Jak wynika z ustaleń Prokuratury Rejonowej we Włocławku, prowadzącej tę sprawę, takich fałszywych dokumentów, które posłużyły do wyłudzenia kredytów, było ponad sto. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił już do sądu.