Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Właścicielka chce wycofać się z decyzji o rozbiórce. Boi się katastrofy budowlanej

Adam Willma
Dom przy Malinowej
Dom przy Malinowej Adam Willma
- Jestem coraz bardziej zdesperowany i w końcu pozwę urząd nadzoru budowlanego o nękanie - odgraża się właściciel domu z toruńskich Wrzosów. - Nie rozumiem, jak to możliwe, że kilka starych szopek do tego stopnia absorbuje urzędy.

Niech nie zwiedzie was sielankowa nazwa ulic. Murek pomiędzy Malinową a Truskawkową w Toruniu śni się po nocach właścicielom działek i urzędnikom. Sprawa przeszła przez wszystkie instancje, a organy nadzoru wyprodukowały już tysiące stron pism naszpikowanych odwołaniami.

Kiedy się zaczęło? Nikt już dziś dokładnie nie pamięta. Na pewno ponad 10 lat temu. Pan Truskawka (nazwiska sąsiadów zmienione) zwrócił się do pani Maliny z prośbą, aby ta podwyższyła komin w domku przylegającym do posesji przy Truskawkowej.

Nowy Kodeks Pracy 2019. Niewykorzystany urlop przepadnie [ZASADY, NOWE PRZEPISY]

- Nie dało się tego znieść, bo dym z komina, ledwie wystającego po-nad ogrodzenie, wpadał wprost do naszych okien. Nie mogło być inaczej, bo zabudowa tu jest gęsta, więc nie ma jak wywiać dymu. Przez cały sezon zimowy nie było szansy, aby wywietrzyć. Pranie na strychu cuchnęło wędzonką. Ponieważ sąsiedzi nie byli krezusami, Truskawka obiecał, że koszt weźmie na siebie. Pani Malina nie przystała na ten pomysł, więc Truskawka odwołał się do nadzoru budowlanego.

Nadzór odkrył, że część budynków pani Maliny nie ma na żadnych planach. Ale i pani Malina miała w ręku solidne argumenty. Okazało się, że dom Truskawków położony jest za blisko jej działki.

- Pojęcia nie mam, dlaczego tak się stało, bo nie ja go stawiałem. Kiedy go budowano, byłem małym dzieckiem - rozkłada ręce Truskawka, dziś już emeryt.

Pani Malina zażądała zamurowania okien w domu Truskawków. Sprawa przetoczyła się przez sądy, które ostatecznie darowały okna Truskawkom. Bo - choć nor-my nie zostały zachowane - to jednak projekt budowy domu Truskawków (i jego nadbudowy) miał wszelkie uzgodnienia. Truskawka ma zresztą wątpliwości co do pomiarów dokonanych przez powiatowy nadzór budowlany.

- Inspektor wymierzył odległość od budynku do ogrodzenia. Ale nie ma żadnej pewności, że budynki sąsiadki stanęły rzeczywiście w linii granicznej.

Pani Malina postanowiła na miejscu sypiących się szopek postawić nowe budynki. Aby to zrobić, trzeba było dokonać rozbiórki.

- Mogłem tylko przyklasnąć - mówi Truskawka. - Od lat nikt już na sąsiedniej działce nie mieszka. Te szajerki są w tak fatalnym stanie, że musieliśmy przysłonić je zielenią. Jakiś czas temu zalęgły się tam kuny, więc trzeba było kupić odstraszacze.

Plany rozbiórki nie zostały jednak zrealizowane. - Jeden z budynków sąsiada ma wspólną ścianę z naszym - denerwuje się pani Malina. - Nie mogę dokonać rozbiórki, bo dojdzie do katastrofy budowlanej, za którą będę musiała zapłacić.

Ekspertyza wykonana przez nadzór budowlany nie potwierdziła obaw pani Maliny. Według inspektorów, budynek Truskawków posiada własną ścianę, rozbiórka jest więc możliwa.

Rolnik szuka żony 5. Kim są i czym zajmują się uczestnicy programu? [zdjęcia wszystkich kandydatów]

Malinowie zlecili ekspertyzę innemu biegłemu, który doszedł do zgoła odmiennych wniosków - potwierdzając, że ściana w budynkach jest wspólna. - Nie chcę w takiej sytuacji w ogóle brać się za rozbiórkę - mówi Malinowa.

Za późno. Nadzór budowlany utrzymuje, że wszczętej procedury nie da się już zatrzymać i szopki Malinowej muszą być rozebrane. Przez nią albo przez zastępczą firmę. Ponieważ pani Malina rozbierać spornego murku nie chce, powiatowy inspektor zarządził wpłatę 35 tys. złotych zaliczki dla firmy, która dokona rozbiórki w zastępstwie.
Sprawa rozbiórki znowu prze-szła przez wszystkie instancje i aktualnie jest na etapie skargi kasacyjnej.

Emerytury 2019 - waloryzacja. Mamy tabelę i wyliczenia waloryzacji

Mecenas Andrzej Grądzki, reprezentujący Malinową, jest oburzony procedurami stosowanymi przez nadzór: - Zupełnie nie wzię-to pod uwagę przedstawionej przez nas ekspertyzy. Jeśli rzeczywiście dojdzie do katastrofy budowlanej, to - nawet jeśli rozbiórkę wykona wynajęta firma - kto za nią odpowie? Kto poniesie koszty?

Pan Truskawka również ma dość kontaktów z nadzorem budowlanym: - Nie może być tak, że z byle powodu od lat jesteśmy nękani przez inspektorów nadzoru. Kosztowało mnie to już mnóstwo czasu i pieniędzy. Za każdym razem dostaję wezwanie do stawienia się w inspektoracie „z dokumentacją”. Ale z jaką? Przecież ja mam kartony dokumentów! Jestem coraz bardziej zdesperowany i w końcu pozwę ten urząd o nękanie. Nie rozumiem, jak to możliwe, że kilka starych szopek do tego stopnia absorbuje urzędy.

Konflikt o murek ma jednak dla Truskawków również pozytywny aspekt: - Dokonaliśmy przy okazji pomiaru działki. Wyszło z niego, że miasto sprzedało nam działkę o 10 metrów kw. mniejszą, niż wynika z papierów. Od lat za te dodatkowe 10 metrów płacimy podatki. To jednak czubek góry lodowej, bo w całej dzielnicy są problemy geodezyjne.

Poirytowana działaniem urzędu jest również pani Malina: - Jak to możliwe, że pomimo różnicy w ekspertyzach urząd wie lepiej. Katastrofa!

Pedofilia w Kościele - dlaczego to problem na taką skalę?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska