https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Włocławski "Długosz" obchodzi dziesięciolecie reaktywacji!

Renata Kudeł
Uczniowie "Długosza"
Uczniowie "Długosza" Fot. Wojciech Alabrudziński
Duża i... mała rocznica. Szkołę, która powstała w 1928 r. , reaktywowano dekadę temu. Stąd sobotni jubileusz!

W 2001 r., trzeciego września, naukową przygodę rozpoczęło w gimnazjum im. ks. Jana Długosza 150 uczniów. Tym samym reaktywowano założony w 1928 roku przez biskupa Stanisława Zdzitowieckiego Zakład Naukowo-Wychowawczy im. ks. J. Długosza. Aż do 1961 roku placówka dochowała się wielu znakomitych absolwentów,. W tym też roku władza ludowa przejęła budynek.

Po okresie "uśpienia" Długosz został reaktywowany właśnie w 2001 r. Dziś, już jako Zespół Szkół, jest to jedna z najlepszych włocławskich placówek oświatowych. Jej uczniowie jako jedyni we Włocławku noszą mundurki z logo szkoły i hasłem: "Vita sine litteris mors est".

Przeczytaj także: Minister edukacji Katarzyna Hall we Włocławku

Jutrzejsze uroczystości dziesięciolecia reaktywacji "Długosza" rozpoczną się w katedrze mszą świętą pod przewodnictwem księdza biskupa Wiesława Alojzego Meringa. Początek o godz. 10. - Zapraszamy na nią wszystkich nauczycieli, uczniów, pracowników i sympatyków naszej placówki - mówi ks. kanonik Jacek Kędzierski, dyrektor Zespołu Szkół.

Po mszy, już w budynku szkoły przy ul. Łęgskiej, odbędzie się część artystyczna. Początek o godz. 12. Historię dziesięciolecia szkoły można będzie prześledzić dzięki okolicznościowemu wykładowi, wystawie fotografii i wspomnieniom. Podczas koncertu w części artystycznej wystąpią uczniowie "Długosza" : Adam Rorat i Marcel Maniew-ski. Zaprezentuje się też Daria Krzysztoń z Poznania, wraz z kwartetem smyczkowym "Con Amabile".

Wiadomości z Włocławka

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 13

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

a
ania
Czytając powyższe wpisy utwierdzam się w przekonaniu ze "dyrektor "to nie reform owalny cham z problemami psychicznymi.Dodam ze gębi uczniów straszy.Nie posylajcie swoich dzieci pod jego opiekę bo zmarnuje je.
P
Paulina
Hucznie zapowiadane obchody dziesięciolecia reaktywacji szkoły nie zaskoczyły niczym. Tak jak się spodziewałam była to żenująca próba pokazania jaki to "Długosz" jest wspaniały. A nie jest. I w przeważającej mierze jest to wątpliwa zasługa "księdza dyrektora", który jest dobrym biznesmenem, ale już nauczycielem, pedagogiem i księdzem niestety nie. Jego postawa wobec absolwentów z pierwszych lat po reaktywacji szkoły zakrawa na kpinę. Piękne zaproszenia wysłane do wszystkich były niepotrzebne, bo na mszę każdy mógł pójść z własnej woli, bez zaproszenia. Jak można z mównicy kościelnej oznajmić, że szkoła ma zbyt małą aulę, w związku z czym zaprasza się dostojnych gości, a "uczniowie i absolwenci zorganizujcie się gdzieś tam sami" (cyt. za ks. J. Kędzierskim). Wstyd i żenada. Szkoła powinna być w tym dniu otwarta, powinniśmy mieć możliwość wejście do sal, w których spędziliśmy trzy lata swojego życia. A potraktowano nas jak kłopot, z którym nie warto sobie radzić. Kim byli ci dostojni goście mający okazję do uczestniczenia w części artystycznej? Czy wystawa fotografii dotyczy absolwentów pierwotnego "Długosza"? Nie sądzę, bowiem to były obchody dziesięciolecia szkoły, jej reaktywacji, którą tworzyłam ja i moi koledzy i koleżanki z rocznika 2002-2005. Za pięć lat, gdy będzie obchodzone 100-lecie szkoły, to oczywiście najważniejsi będą Ci pierwsi uczniowie, ale teraz to były uroczystości dla tych, którzy szkołę skończyli po jej ponownym otwarciu. Jest mi przykro, że postawa dyrekcji wobec uczniów nic się nie zmieniła. Nie byliśmy i widać nigdy nie będziemy najważniejsi w tej szkole. Zresztą świadectwo swojego stosunku do księdza dyrektora i szkoły pokazali wszyscy ci, którzy na tę uroczystość nie przybyli. Z 64 pierwszych absolwentów liceum z 2005r. pojawiło się zaledwie 7 osób. To świadczy o więzi ze szkołą - a raczej jej braku. Niesmak, który towarzyszył mi po skończeniu "Długosza" niestety pozostał i po dzisiejszym spotkaniu. Piękne mury i nowoczesne wyposażenie szkoły nie zastąpi przyjaznej atmosfery, szacunku do uczniów i zwykłej sympatii do nich. Przykra jest refleksja, która pojawiła się u mnie w trakcie przemowy biskupa Meringa, który opowiadał o swoim profesorze z seminarium, który to z kolei z taką wdzięcznością wspominał "Długosza" - szkoda, że wielu z nas nie może takich słów o liceum przekazać dalej. Nie spotkałam po tylu latach nauczyciela czy ucznia, który by mówił o "Długoszu" z wdzięcznością.

Sama orowadzałam gości w czasie tej uroczystości. Ja, inne osoby które mi pomagały staraliśmy się wszystkich w sposób należyty "obsłużyć". Klasy nie były pozamykane bo sama zaprowadziłam starsze malżeństwo, które chciało zobaczyć jak zmięniła się szkoła ich młodości. Po części artystycznej KAŻDY z zaproszonych (w tym osoby na studiach) otrzymały torby z upominkami i zaproszenie na uroczysty obiad. Nawet ja i moja przyjaciółka. Mimo, że nie należałyśmy do osob zaproszonych to dyr. ks. J. Kędzierski sam do nas podszedł i zaprosił nas. Wątpię żeby dyrektor innej szkoły pozwolił uczniom jeść w towarzystwie absolwentów, rad miasta i biskupa. Długosz to wspaniała szkoła, z której wspomnienia pozostają na całe życie. Sama obecnie stoję przed wyborem liceum. Nie mam zamiaru patrzeć na rankingi. Widzę po tym jakią wiedzę otrzymałam i jakie wzorce zostały mi postawione. Bez wahania pozostanę w liceum. Gdybym jeszcze raz musiała wybierać Gimnazjum śmiało wybrałabym tą samą szkołę.
K
Kachna
Pomóżcie!!! Wybieram się od września do Długosza może powinnam zmienić decyzję?
G
Grzesiek
Zgadzam sie z przedmówcami ! CHodziłęm do pierwszego rocznika po reaktywacji szkoły gdy była to jeszcze ruina z wyremontowanymi pięcioma klasami na ostatnim piętrze. Każdy z nas musiał uczęszczać na kółko zainteresowań ( minimum jedno ) oczywiście odpłatnie. Mimo złęj otoczki jaką robił dyrektor biznesmen i jego "interesy" poziom nauczania był wtedy bardzo wysoki co pozwoliło mi "wyjść na ludzi".
D
Dług mosz ?
Zgadzam się wgl jak oni traktują absolwentów , ostatnio odwiedziłem niby wspaniała szkołe "Dlugosz" a nie chcieli mnie nawet wpuscic dalej niz obok dyzurki, naprwde wiekszosc nauczycieli maja w nas szczeze wyje...e . Np pani Gajewska , hehe pozdrawiam I oczywisce pozdrawiam naprawde wspaniałych nauczycieli czyli pania Tokarcy i pana Rożańskiego którzy nie udawali ze sa mili lub dziwni delikatnie mowiac, a pokazywali sciebie , są oni mili i naprwde wporzadku , tacy powinni by nauczyciele tam:)

No i przysługę im straszną oddałeś.Co za palanciunio. Odrazu widać ,że po Długoszu.
o
ona
Witam!
Po pierwsze: przyznaję rację i chylę czoła przed słowami Lexie. Co prawda, w bardzo delikatny sposób została przedstawiona otoczka "wspaniałości" ZSK oraz samej postaci "biznesmena - NIE dyrektora, wychowawcy, pedagoga", nie mniej jednak w sposób prawdziwy. Do samej postaci odniosę się w dalszej części postu.
Po drugie: do wszystkich obrońców szkoły - każdy ma prawo do swojego zdania i jego wyrażania w sposób publiczny. Wierzę, że wypowiadają się jedynie osoby, które miały doczynienia ze szkołą i swoją opinię wyrobiły na podstawie własnych doświadczeń, a nie powielają jedynie cudze słowa.
Jestem absolwentką tej szkoły, ze wspomnianego rocznika 2002-2005. Czasy liceum to ważna część życia każdego młodego człowieka, ja na ten czas staram się patrzeć przez pryzmat kilku wspaniałych ludzi, których miałam przyjemność poznać i uczyć się od nich. Sądzę, że nie ma absolwenta z naszego rocznika, który by w pierwszej kolejności nie wspomniał profesora Pilarskiego – wychowawcy mojej klasy, który został zmuszony do zrezygnowania z pracy w szkole tuż przed naszą maturą. Z innych wspaniałych należałoby wymienić profesor Władowską, Górecką, Meller... Z przykrością stwierdzam, że żadna z wymienionych osób nie pracuje już w „Długoszu”. W tym miejscu potwierdzają się słowa Lexie: ”Nie spotkałam po tylu latach nauczyciela czy ucznia, który by mówił o "Długoszu" z wdzięcznością” – ja również nie. Wszystkie dobre wspomnienia, które wiążą się z naszą klasą i ulubionymi nauczycielami natychmiast blakną kiedy padają słowa: dyrektor.
Postać pana dyrektora jest kluczem moich negatywnych odczuć i wspomnień. Jest to człowiek pozbawiony skrupułów, nastawiony na „robienie forsy” i robienie wszystkiego na pokaz. Dyrektor stosuje zasadę: ja nie kłamię, zwyczajnie nie mówię wszystkiego lub mówię półprawdami. Za Lexie: „świadectwo swojego stosunku do księdza dyrektora i szkoły pokazali wszyscy ci, którzy na tę uroczystość nie przybyli” – nie przybyłam i nie mam zamiaru przybyć nigdy. Z ludźmi jego pokroju nie chcę mieć nic wspólnego.
Co do „wspaniałości” tej szkółki, odniosę się do słów kretynommowimynie, poli oraz cherry39. Otóż przypomina mi się zdarzenie, kiedy dyrektor stanowczo powiedział: w mojej szkole nie ma żadnych narkotyków, alkoholu... nic takiego tu się nie dzieje. Cóż za kłamstwo! I my, absolwenci wiemy o tym najlepiej. Przypominam sobie jeszcze jedno zdarzenie, które dobitnie świadczy o ignorancji, nietolerancji, głupocie wręcz, braku zrozumienia i chęci pomocy uczniom i rodzicom w potrzebie. Jedna z uczennic zaszła w ciążę i została usunięta z „katolickiej” szkoły. Brawo! Iście pedagogiczne i chrześcijańskie podejście!
„Robienie forsy” wiązało się za moich czasów, koniecznością zakupu za swoje pieniądze atlasów geograficznych i koniecznością ich pozostawienia dla szkoły, z koniecznością zapisania się na kółko zainteresowań i oczywiście płaceniem za nie, z koniecznością ponoszenia opłat za lekcje z języka obcego, które maiły być normalnie w planie zajęć. A drukowanie w „Roczniku Długosza” nazwisk uczniów wraz z kwotami, które wpłacili na fundusz remontowy i jakieś inne... Oczywiście wydrukowano całą listę nazwisk, ci którzy nie wpłacili, mieli czarną kreskę. Brawo...
Jak już pisałam, każdy ma prawo do swojego poglądu. Ja mam na szkołę jak najbardziej negatywny, nauczyłam się, że za pieniądze w tej szkole można więcej niż inni, dyrektor swoją postawą głęboko wpoił mi tę zasadę.
Co do samego zjazdu: o opinii absolwentów na temat szkoły, najlepiej świadczy ich brak na mszy. O szacunku do ludzi ze strony dyrektora: nie zaprosił nauczycieli, absolwenci mieli się „sami zorganizować”. Żenada.
Pozdrawiam.
PS Dla wiadomości zainteresowanych: niektórzy rodzice wygrali sprawę w sądzie o zwrot pieniędzy.

hmm hmm hmm chodziłam do tej szkoły w latach 2006-2009 i w stu procentach zgadzm sie z tym co napisalas. ich nie obchodzi to ze ktos nie ma pieniedzy ale chce sie uczyc w szkole. za fakuletety trzeba placic. dokaldnie;0popieram. zaproszenie dostalam, ale nie bylam, bo oprocz modlitw i pokazywania jaka ta szkola jest cudowna nie byloby nic ciekawego. pomodlic moge sie w swoim kosciele, a szkola jest gorsza niz inne, zwykle, niekatolickie.
M
Michał
Zgadzam się wgl jak oni traktują absolwentów , ostatnio odwiedziłem niby wspaniała szkołe "Dlugosz" a nie chcieli mnie nawet wpuscic dalej niz obok dyzurki, naprwde wiekszosc nauczycieli maja w nas szczeze wyje...e . Np pani Gajewska , hehe pozdrawiam I oczywisce pozdrawiam naprawde wspaniałych nauczycieli czyli pania Tokarcy i pana Rożańskiego którzy nie udawali ze sa mili lub dziwni delikatnie mowiac, a pokazywali sciebie , są oni mili i naprwde wporzadku , tacy powinni by nauczyciele tam:)
I
Inv
Jedna z uczennic zaszła w ciążę i została usunięta z „katolickiej” szkoły. Owszem zaszła, była na wylocie, ale w ostateczności do tego nie doszło.
m
malagata
Witam!
Po pierwsze: przyznaję rację i chylę czoła przed słowami Lexie. Co prawda, w bardzo delikatny sposób została przedstawiona otoczka "wspaniałości" ZSK oraz samej postaci "biznesmena - NIE dyrektora, wychowawcy, pedagoga", nie mniej jednak w sposób prawdziwy. Do samej postaci odniosę się w dalszej części postu.
Po drugie: do wszystkich obrońców szkoły - każdy ma prawo do swojego zdania i jego wyrażania w sposób publiczny. Wierzę, że wypowiadają się jedynie osoby, które miały doczynienia ze szkołą i swoją opinię wyrobiły na podstawie własnych doświadczeń, a nie powielają jedynie cudze słowa.
Jestem absolwentką tej szkoły, ze wspomnianego rocznika 2002-2005. Czasy liceum to ważna część życia każdego młodego człowieka, ja na ten czas staram się patrzeć przez pryzmat kilku wspaniałych ludzi, których miałam przyjemność poznać i uczyć się od nich. Sądzę, że nie ma absolwenta z naszego rocznika, który by w pierwszej kolejności nie wspomniał profesora Pilarskiego – wychowawcy mojej klasy, który został zmuszony do zrezygnowania z pracy w szkole tuż przed naszą maturą. Z innych wspaniałych należałoby wymienić profesor Władowską, Górecką, Meller... Z przykrością stwierdzam, że żadna z wymienionych osób nie pracuje już w „Długoszu”. W tym miejscu potwierdzają się słowa Lexie: ”Nie spotkałam po tylu latach nauczyciela czy ucznia, który by mówił o "Długoszu" z wdzięcznością” – ja również nie. Wszystkie dobre wspomnienia, które wiążą się z naszą klasą i ulubionymi nauczycielami natychmiast blakną kiedy padają słowa: dyrektor.
Postać pana dyrektora jest kluczem moich negatywnych odczuć i wspomnień. Jest to człowiek pozbawiony skrupułów, nastawiony na „robienie forsy” i robienie wszystkiego na pokaz. Dyrektor stosuje zasadę: ja nie kłamię, zwyczajnie nie mówię wszystkiego lub mówię półprawdami. Za Lexie: „świadectwo swojego stosunku do księdza dyrektora i szkoły pokazali wszyscy ci, którzy na tę uroczystość nie przybyli” – nie przybyłam i nie mam zamiaru przybyć nigdy. Z ludźmi jego pokroju nie chcę mieć nic wspólnego.
Co do „wspaniałości” tej szkółki, odniosę się do słów kretynommowimynie, poli oraz cherry39. Otóż przypomina mi się zdarzenie, kiedy dyrektor stanowczo powiedział: w mojej szkole nie ma żadnych narkotyków, alkoholu... nic takiego tu się nie dzieje. Cóż za kłamstwo! I my, absolwenci wiemy o tym najlepiej. Przypominam sobie jeszcze jedno zdarzenie, które dobitnie świadczy o ignorancji, nietolerancji, głupocie wręcz, braku zrozumienia i chęci pomocy uczniom i rodzicom w potrzebie. Jedna z uczennic zaszła w ciążę i została usunięta z „katolickiej” szkoły. Brawo! Iście pedagogiczne i chrześcijańskie podejście!
„Robienie forsy” wiązało się za moich czasów, koniecznością zakupu za swoje pieniądze atlasów geograficznych i koniecznością ich pozostawienia dla szkoły, z koniecznością zapisania się na kółko zainteresowań i oczywiście płaceniem za nie, z koniecznością ponoszenia opłat za lekcje z języka obcego, które maiły być normalnie w planie zajęć. A drukowanie w „Roczniku Długosza” nazwisk uczniów wraz z kwotami, które wpłacili na fundusz remontowy i jakieś inne... Oczywiście wydrukowano całą listę nazwisk, ci którzy nie wpłacili, mieli czarną kreskę. Brawo...
Jak już pisałam, każdy ma prawo do swojego poglądu. Ja mam na szkołę jak najbardziej negatywny, nauczyłam się, że za pieniądze w tej szkole można więcej niż inni, dyrektor swoją postawą głęboko wpoił mi tę zasadę.
Co do samego zjazdu: o opinii absolwentów na temat szkoły, najlepiej świadczy ich brak na mszy. O szacunku do ludzi ze strony dyrektora: nie zaprosił nauczycieli, absolwenci mieli się „sami zorganizować”. Żenada.
Pozdrawiam.
PS Dla wiadomości zainteresowanych: niektórzy rodzice wygrali sprawę w sądzie o zwrot pieniędzy.
s
szuja
Co by nie powiedzieć jest to bardzo fajna szkoła. Już minęło 10 lat. Jak ten czas leci.
L
Lexie
Hucznie zapowiadane obchody dziesięciolecia reaktywacji szkoły nie zaskoczyły niczym. Tak jak się spodziewałam była to żenująca próba pokazania jaki to "Długosz" jest wspaniały. A nie jest. I w przeważającej mierze jest to wątpliwa zasługa "księdza dyrektora", który jest dobrym biznesmenem, ale już nauczycielem, pedagogiem i księdzem niestety nie. Jego postawa wobec absolwentów z pierwszych lat po reaktywacji szkoły zakrawa na kpinę. Piękne zaproszenia wysłane do wszystkich były niepotrzebne, bo na mszę każdy mógł pójść z własnej woli, bez zaproszenia. Jak można z mównicy kościelnej oznajmić, że szkoła ma zbyt małą aulę, w związku z czym zaprasza się dostojnych gości, a "uczniowie i absolwenci zorganizujcie się gdzieś tam sami" (cyt. za ks. J. Kędzierskim). Wstyd i żenada. Szkoła powinna być w tym dniu otwarta, powinniśmy mieć możliwość wejście do sal, w których spędziliśmy trzy lata swojego życia. A potraktowano nas jak kłopot, z którym nie warto sobie radzić. Kim byli ci dostojni goście mający okazję do uczestniczenia w części artystycznej? Czy wystawa fotografii dotyczy absolwentów pierwotnego "Długosza"? Nie sądzę, bowiem to były obchody dziesięciolecia szkoły, jej reaktywacji, którą tworzyłam ja i moi koledzy i koleżanki z rocznika 2002-2005. Za pięć lat, gdy będzie obchodzone 100-lecie szkoły, to oczywiście najważniejsi będą Ci pierwsi uczniowie, ale teraz to były uroczystości dla tych, którzy szkołę skończyli po jej ponownym otwarciu. Jest mi przykro, że postawa dyrekcji wobec uczniów nic się nie zmieniła. Nie byliśmy i widać nigdy nie będziemy najważniejsi w tej szkole. Zresztą świadectwo swojego stosunku do księdza dyrektora i szkoły pokazali wszyscy ci, którzy na tę uroczystość nie przybyli. Z 64 pierwszych absolwentów liceum z 2005r. pojawiło się zaledwie 7 osób. To świadczy o więzi ze szkołą - a raczej jej braku. Niesmak, który towarzyszył mi po skończeniu "Długosza" niestety pozostał i po dzisiejszym spotkaniu. Piękne mury i nowoczesne wyposażenie szkoły nie zastąpi przyjaznej atmosfery, szacunku do uczniów i zwykłej sympatii do nich. Przykra jest refleksja, która pojawiła się u mnie w trakcie przemowy biskupa Meringa, który opowiadał o swoim profesorze z seminarium, który to z kolei z taką wdzięcznością wspominał "Długosza" - szkoda, że wielu z nas nie może takich słów o liceum przekazać dalej. Nie spotkałam po tylu latach nauczyciela czy ucznia, który by mówił o "Długoszu" z wdzięcznością.
G
Gość
Moja szkoła nr 6.Chodziłam do tej szkoły w latach 1954-1961.Wejście było od Behiego.
P
Profesor
Szkoda, że zapomniano o nauczycielach, którzy tworzyli tę reaktywację!!!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska