Nie doszło do podpisania umowy sprzedaży Drumetu.
Inwestor, czyli czesko-słowacki fundusz powierniczy Penta Inwestments, który kilka tygodni temu podpisał z zarządem fabryki wstępne porozumienie w sprawie kupna, w ostatniej chwili się wycofał. Nie podał przyczyny tej nagłej zmiany decyzji.
- Na spotkaniu zarządu z pracownikami, szef firmy poinformował, że produkcja zostanie zatrzymana - wyjaśniał wczoraj A. Galczak, rzecznik prasowy firmy. Do piętnastego marca załoga Drumetu
nie musi przychodzić do pracy
Pracownicy mogą wziąć urlopy lub po prostu czekać w domu na dalszy rozwój sytuacji. W fabryce dyżurować będzie jedynie kilka osób, których obecność jest niezbędna do zapewnienia bezpieczeństwa na terenie zakładu.
Wczoraj w Drumecie zabrakło prądu. - Zakład nie płacił rachunków, dlatego kazano nam w drastyczny sposób ograniczyć zużycie energii elektrycznej. Zrobiliśmy to sami wyłączając maszyny, bo nie chcieliśmy czekać, aż całkiem odetną nam prąd - wyjaśnia A. Galczak.
- Jeszcze do niedawna byliśmy pewni, że zakład uda się uratować. Załoga jest rozgoryczona - przyznaje Sławomir Szablewski, szef zakładowej "Solidarności". - Nic nie możemy zrobić. Pozostaje nam tylko czekać, na powrót do pracy. Pracownicy mają jeszcze nadzieję, że będzie to możliwe, po tym, jak sąd rozpatrzy wniosek o upadłość Drumetu. Posiedzenie w tej sprawie wyznaczono na 12 marca. Potem na teren fabryki
wejdzie syndyk
- Liczymy, że sprzeda zakład w całości - mówi S. Szablewski.
Andrzej Galczak przekonuje, że jest to możliwe. - Kilka firm, które wcześniej starały się o Drumet, ponownie stanie do przetargu jeśli zapadnie wyrok o upadłości fabryki - mówi. - Jeśli będzie inwestor, w pierwszej kolejności zapłacimy zaległe rachunki i jeszcze w marcu produkcja ruszy. Będziemy wówczas usługowo przerabiali surowiec.
W Drumecie pracuje obecnie około 900 osób. Zarząd mimo trwającego od roku kryzysu i znacznego ograniczenia produkcji, nie zdecydował się na redukcję zatrudnienia. Z pracy odchodzili jedynie pracownicy zatrudnieni na czas określony oraz osoby w wieku emerytalnym.
Jedyną decyzją szefostwa, mającą zredukować koszty osobowe było pozbawienie pracowników premii motywacyjnej i regulaminowej. Zarząd w styczniu wstrzymał wypłatę tego wynagrodzenia. Ugiął się jednak po protestach związkowców i po kilkunastu dniach przywrócił premię regulaminową.
