Chodzi o nagranie dokonane 25 maja 2014 podczas wieczoru wyborczego do Parlamentu Europejskiego. Sprawa stała się głośna, bo fragmenty zapisu tych rozmów zostały opublikowane. I stały się przyczynkiem do dyskusji o klasie polityków. Kto dokonał kompromitującego członków PO nagrania w biurze parlamentarnym, było wiadomo od początku. Przyznał się do tego publicznie Sławomir Bieńkowski, były radny Włocławka z ramienia PO, który wraz z innymi działaczami PO uczestniczył w wieczorze eurowyborczym w biurze parlamentarnym.
Wkręceni w taśmy. Impreza na podsłuchu u włocławskiej posłanki
Po dwóch latach prokuratura zakończyła śledztwo w tej sprawie wydając postanowienie o umorzeniu. Skąd taka decyzja? Jak powiedział nam Krzysztof Pruszyński, zastępca prokuratora rejonowego we Włocławku, żeby prokuratura mogła postawić zarzut, to osoba nagrywająca nie powinna być uprawniona do uzyskania informacji, które nagrywała. Tymczasem, w tym przypadku, tak nie było. - Treści tego wieczoru były także do niej kierowane - mówi prokurator.
Prokuratura uznała też, że w tej sytuacji ujawnienie nagranych treści tez nie podlega odpowiedzialności karnej.
***
Pogoda na dziś, 3.08.2016, wideo: TVN Meteo Active/x-news