https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wojna na Ukrainie. Bunt rosyjskiego pułku w rejonie Chersonia. Dlaczego żołnierze nie chcą walczyć?

Kazimierz Sikorski
Ukraińcy ostrzeliwują pozycje rosyjskie w rejonie Chersonia
Ukraińcy ostrzeliwują pozycje rosyjskie w rejonie Chersonia Fot. DIMITAR DILKOFF/AFP/East News; AA/ABACA/Abaca/East News
Fatalne warunki, brak pożywienia i wody wywołują bunt rosyjskich żołnierzy na Ukrainie. Odmawiają walk, obwiniając dowódców, że nie zadbali nawet o ich wynagrodzenie. Los buntowników może być straszny.

Rosjanie odmawiają walki

Rosyjscy dowódcy na okupowanej południowej Ukrainie stoją w obliczu masowych buntów, bo żołnierze odmawiają walki.

127. pułk 1 korpusu armii zignorował rozkaz włączenia się do bitwy w pobliżu atakowanego przez siły ukraińskie Chersonia - podaje wywiad cytowany przez południowe dowództwo operacyjne wojsk Ukrainy.

Żołnierze, którzy kierowali buntem, powiedzieli przełożonym, że nie mogą walczyć, bo od tygodni dostają skąpe racje żywnościowe, a jednocześnie nie otrzymywali wypłaty.

Dla buntowników loch i tortury

Według ukraińskiego wywiadu rosyjskie agencje wywiadowcze GRU i FSB „przebadały” odpowiedzialnych za kierowanie rewoltą i usunęły ich ze stanowisk. Buntowników czeka straszny los. Najpierw są odsyłani do specjalnych ośrodków w Rosji. Tam przekonuje się ich do powrotu na front. Jeśli odmawiają, czeka ich pobyt w lochu i tortury.

127. pułk jest tylko jedną z kilku rosyjskich jednostek, które zdecydowały się ignorować rozkazy podczas wojny na Ukrainie. Jedna z jednostek ze 113. pułku strzelców tzw. Donieckiej Republiki Ludowej opublikowała film, w którym ogłosiła, że żołnierze nie mogą walczyć z powodu braku sprzętu oraz szerzących się chorób i odniesionych obrażeń. Ich przełożeni uznali to za sabotaż. Nie wiadomo, jaki los spotkał buntowników.

mac

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ostatnia droga Franciszka. Papież spoczął w ukochanej bazylice

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska