Polska - Czechy 3:1 (25:15, 23:25, 25:20, 25:23)
Polska: Kąkolewska, Grejman, Tomsia, Efimienko, Kaliszuk, Wołosz, Durajczyk (libero) oraz Ganszczyk, Mucha, Smarzek, Pleśnierowicz, Hawryla, Sawicka (libero).
Czechy: Kossanyiova, Hodanova, Nachmilnerova, Purchartova, Toufarova, Dostalova (libero) oraz Smutna, Rossi, Mlejnkova.
Widzów: 1.400.
Przypomnijmy, że w pierwszym dniu turnieju Polki uporały się z Kanadą, zwyciężając 3:1. Czeszki zaś rywalizowały z uznawanymi przez fachowców za faworytki imprezy, Portoryko i trzeba przyznać, że postawiły się tej ekipie. Zapowiadała się zatem ciekawa konfrontacja i taka była. Ale po kolei.
Początek był wyrównany i żadnej z drużyn nie udało się odskoczyć na większą przewagę. Rywalizacja toczyła się oko za oko. Przełom nastąpił od stanu 8:7 dla Polek. Zespół trenera Jacka Nawrockiego zdobył wówczas cztery punkty z rzędu, doprowadzając do stanu 12:7. Przy takim stanie rzeczy opiekun naszych przeciwniczek, Alexander Waibl od razu poprosił o przerwę na żądanie. Rozmowa z zespołem na nic się zdała, bowiem Polki nadal grały dobrze i systematycznie powiększały przewagę.
Po punktach Zuzanny Efimienko biało-czerwone prowadziły już 20:10 i wydawało się, że tylko jakiś totalny kataklizmy może odebrać im zwycięstwo w pierwszym secie. Nie takie się jednak nie przydarzyło. To była najlepsza część meczu w wykonaniu naszej kadry.
W drugiej partii to nasze południowe sąsiadki jako pierwsze większe prowadzenie - 7:4. Polki doprowadziły do remisu. Później gra się wyrównała. Nawet jak Czeszki wychodziły na prowadzenie, to nasze panie szybko je goniły i niwelowały straty. Wszystko jednak do pewnego momentu. Kiedy rywalki wyszły na 19:16 trener Nawrocki zapragnął porozmawiać ze swoim zespołem, ale nie przyniosło to spodziewanych efektów.
Czeszki zaczęły nam uciekać, nasz bok nie funkcjonował najlepiej i pojawił się problem z wykończeniem akcji. Nadzieję dała jeszcze Anna Grejman. Po jej asie serwisowym zrobiło się już tylko 19:22. Potem jeszcze skuteczny blok Kamili Ganszczyk i Bereniki Tomsi i wynik 20:23.
Nasze panie walczyły do końca i próbowały jeszcze odmienić losy meczu. Kibice starali się im pomóc głośnym dopingiem, zachowywali wiarę. Ze stanu 20:24 nagle zrobiła się tylko jednopunktowa strata. Była szansa. Niestety, nie udało się wybronić, jak się później okazało ostatniej akcji drugiego seta i Czeszki doprowadziły do stanu 1:1.
Trzeci set był wyrównany, z delikatnym wskazaniem na Czeszki, które przez większość tej części gry prowadziły różnica jednego lub dwóch punktów. W końcu, po udanym ataku Grejman zrobiło się 18:17 dla biało-czerwonych. Dobrych momentów było jeszcze więcej, a as serwisowy mierzącej 197 cm Agnieszki Kąkolewskiej dał Polkom prowadzenie 23:19. Potem było już tylko lepiej, a wyróżniająca się w tym spotkaniu Tomsia postawiła kropkę nad „i”.
Na początku kolejnej części tego pojedynki podopieczne trenera Nawrockiego bardziej myślały o tym jak dogonić rywalki, niż, żeby jak najszybciej zakończyć tego seta i po raz drugi zwyciężyć w całym meczu 3:1. Czeszki prowadziły nawet 10:4. Sześć kolejnych punktów zdobyły już za to biało-czerwone i zrobiło się po 10. Od tamtej pory rywalizacja się wyrównała, a poprzez widowiskowe akcje i długie wymiany mecz jeszcze bardziej zyskał na atrakcyjności. Z trybun słychać było jeszcze głośniejszy doping. Do czasu. Później znów do głosu doszły rywalki i odskoczyły naszym na kilka „oczek”.
Polki znów musiały gonić, aby uniknąć konieczności rozgrywania tie-breaku. Przy stanie 17:21 dla rywalek wydawało się to trudne do realizacji, ale po kilku chwilach tablica pokazywała już wynik 21:22. Znów pojawiła się nadzieja, a jeszcze bardziej wzrosła ona po nieudanym ataku doświadczonej Terezy Rossi, która przesadziła z siłą. Polki poszły za ciosem i wyszły na 23:22. Potem pomyliła się jeszcze rosła Iva Nachmilnerova i mieliśmy piłkę meczową, a niedługo później drugie zwycięstwo stało się faktem!
Prawdziwy sprawdzian będzie w niedzielę. Nasze panie o godz. 20.00 zmierzą się z drużyną, która podobnie jak one zwyciężyła w obu dotychczasowych konfrontacjach - Portoryko. Wcześniej, o 17.00 Kanada zagra z Czechami.