Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wpadł w pułapkę, bo chciał... żeby już nie dzwonili

Agnieszka Wirkus
Ile mam teraz kredytów? Dużo. Aż wstyd przyznać...
Ile mam teraz kredytów? Dużo. Aż wstyd przyznać...
Aż wstyd przyznać.... Mam dwanaście kredytów. Raty są prawie trzy razy wyższe niż pensja moja i żony.

Wpadłem w spiralę długów - przyznaje około 50-letni mężczyzna. Wraz z żoną mieszka w niewielkiej miejscowości na Kujawach. Nie chce ujawniać swoich danych. Prosi tylko o jedno - żeby inni nie popełniali jego błędów.

Nigdy więcej nie weźmiemy pożyczki, ale...

Zaczęło się kilkanaście lat temu. Wraz z żoną wreszcie mogliśmy wyprowadzić się do własnego mieszkania. Niedużego, ale przestronnego. Dwa pokoje, kuchnia, łazienka. Wtedy to była ruina. Okna prawie wylatywały z futryną. Dach przeciekał, woda lała się po ścianach.

Zaczęliśmy remont. Braliśmy na to pożyczki z pracy, potem z banków. W końcu długi były tak duże, że zaciągnęliśmy kredyt konsolidacyjny pod hipotekę mieszkania. Miesięczna rata wyniosła 300 zł. Postanowiliśmy, że spłacamy tylko tę pożyczkę i nie bierzemy żadnych innych...

Ale wtedy zaczęli chorować teściowie. Autobusem nie mogliśmy wozić ich do szpitala. Musieliśmy kupić samochód. Oczywiście na raty. Miesięcznie oddawaliśmy bankowi ponad tysiąc złotych.

Po tylu latach samochód wart jest może 2 tys. zł.

Przez lata nie mogliśmy nic odłożyć

W mieszkaniu ciągle trzeba było coś remontować. Kiedy zmienialiśmy ogrzewanie, to rozwaliliśmy piec kaflowy. W rogu dwóch pokojów było widać zniszczoną podłogę. Położyliśmy nowe panele w całym mieszkaniu. Trzeba było jeszcze malować sufity, na ścianach położyć tapety...

Zaoszczędziliśmy na fachowcach, bo sam wszystko zrobiłem. Jednak brakowało nam pieniędzy na materiały. Z pensji nigdy nie odłożylibyśmy potrzebnej gotówki. Ja zarabiam na rękę 1200 zł. Żona o 200 zł więcej. Nie mieliśmy wyboru, musieliśmy brać kolejne kredyty.

Nigdy nie przeznaczyliśmy pożyczonych pieniędzy na przyjemności. Tylko raz w życiu - nie pamiętam nawet kiedy dokładnie - pojechaliśmy z żoną nad morze. Jedynie na trzy dni i to do znajomych.

Byle odsunąć to, co nieuchronne

Gdy jeszcze spłacaliśmy nowymi pożyczkami stare długi, nie mieliśmy najgorszej kredytowej historii w Biurze Informacji Kredytowej.

Jednak i tak się dziwię, że banki dalej pożyczały nam pieniądze. Przecież mówiliśmy im, jak wygląda nasza sytuacja. Wiedziały, ile zarabiamy i jak wysokie raty mamy do uregulowania - niektóre wynoszą ponad tysiąc złotych.

Oczywiście my też popełniliśmy błąd. Nie myśleliśmy o konsekwencjach. Nie sprawdzaliśmy, na jakim poziomie jest oprocentowanie kredytu. Nie planowaliśmy, z czego zapłacimy raty. Chcieliśmy tylko odsunąć od siebie to, co nieuchronne. Żeby chociaż na chwilę przestali dzwonić z banku i pytać, kiedy zwrócimy im pieniądze.

Ile mam teraz kredytów? Dużo. Aż wstyd przyznać... Dwanaście. W tym trzy konsolidacyjne. Banki nie zgodziły się drugi raz połączyć wszystkich naszych długów. Konsolidowały najwyżej dwa-trzy kredyty. Za każdym razem dawały nam dodatkową gotówkę. Wpłacaliśmy ją na konto i mieliśmy na jakiś czas na raty.

Wpłacam cokolwiek. Po 100-200 złotych

Nie wiem, jak z tego wyjdziemy. Z pensji nigdy nie spłacimy długów. Myślałem, aby sprzedać mieszkanie. Ale żona się nie zgadza. Zresztą szkoda by było.
Nasze zaległości w bankach wynoszą 10 tys. zł. Komornik jeszcze do nas nie przyszedł. Na razie dzwonią pracownicy firm windykacyjnych. Próbuję się z nimi jakoś dogadać. Wpłacam cokolwiek. Po 100-200 zł.

Najpierw zapłać, potem weź kredyt

Szukam pomocy tam, gdzie jest chociaż jakaś szansa. Myślałem żeby ogłosić upadłość konsumencką. Wprawdzie straciłbym mieszkanie, ale też i wszystkie długi. Niestety, zgodnie z prawem, nie mogę zbankrutować. Wpadłem w spiralę długów z własnej winy. A nie dlatego, że chorowałem lub straciłem pracę.

Żaden bank nie pożyczy mi dziś pieniędzy. Dlatego poszedłem do firm, które udzielają pożyczek. W jednej z nich usłyszałem, że mogę dostać nawet 300 tys. złotych kredytu. Ucieszyłem się, bo to tyle, ile w przybliżeniu wynoszą moje długi. Już prawie podpisałem z firmą umowę, gdy powiedzieli mi, że najpierw muszę wpłacić 5 proc. wartości pożyczki. Przecież, gdybym miał te 15 tys. zł, to zapłaciłbym zaległe raty i nie prosił ich o pomoc.

Ostatnio znalazłem reklamę firmy, która zapewniała, że nie sprawdza historii w BIK. Zadzwoniłem, podałem wszystkie dane. Po drugim telefonie dowiedziałem się, że nie ma dla mnie żadnej oferty. Przy okazji okazało się, że minuta rozmowy kosztowała mnie prawie 5 zł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska