TKH - Podhale 2:0 (0:0, 0:0, 2:0)
Bramki: Dołęga (47., 60. z karnego)
TKH: Wawrzkiewicz - Sokół, Kłys, Proszkiewicz, A. Fraszko, Dołęga - R. Fraszko, Dąbkowski, Bomastek, Chrzanowski, Milan - Koseda, Piotrowski, Furo, Dzięgiel, Marmurowicz - Korczak, Radwański, Suchomski
Jeszcze przed meczem okazało się, że TKH zagra w osłabionym składzie. Po kiepskich występach zarząd postanowił rozwiązać kontrakty z Jewgenijem Chromowem i Aleksiejem Syczewem. Walizki spakował także trzeci Rosjanin - Jewgenij Bucharan. On akurat grał dobrze, ale postanowił solidaryzować się z rodakami.
Torunianie od początku grali dobrze. Dwie pierwsze tercje nie przyniosły bramek, ale TKH stwarzał sobie wiele dogodnych sytuacji. Goście początkowo nie pozostawali dłużni, ale w drugiej tercji przewaga gospodarzy była już wyraźna.
Tomasz Proszkiewicz nie wykorzystał sytuacji sam na sam, na bramkę Podhala strzelili także Jarosław Kłys i Łukasz Chrzanowski. - Strata trójki graczy rosyjskich najwyraźniej podziałała mobilizująco na nasz zespół. Zresztą nie mieliśmy wyjścia, w tym meczu musieliśmy zdobyć komplet punktów - powiedział drugi trener TKH, Stanisław Byrski.
W 47. minucie wreszcie się udało. Lewym skrzydłem przedarł się Proszkiewicz, zagrał przed bramkę, gdzie czekał już Jarosław Dołęga. W ogromnym zamieszaniu pierwszy strzał jeszcze bramkarz gości obronił, przy drugim był już bezradny. - Od pierwszej minuty graliśmy bardzo konsekwentnie i czekaliśmy na swoją okazję. Kilka razy się nie udało, ale wreszcie gol musiał paść - mówił Dołęga.
Po stracie bramki Podhale ruszyło do szturmu i wtedy mecz zamienił się w popis Tomasza Wawrzkiewicza. Bramkarz TKH bronił jak natchniony, goście strzelali z dystansu, z odległości metra, a on wszystkie krążki odbijał lub łapał.
Najgorsze było jednak jeszcze przed torunianami. W 57. minucie na ławkę kar powędrował Karol Piotrowski (za wystrzelenie krążka w trybuny) i nasz zespół musiał bronić się w osłabieniu. Znowu cudów dokonywał Wawrzkiewicz i udało się przetrwać nawałnicę.
W ostatniej minucie sam na sam z bramkarzem Podhala wyszedł Przemysław Bomastek i został sfaulowany. Sędzia nie miał wątpliwości: rzut karny. Do krążka podjechał Dołęga i po raz drugi pokonał Dawida Lemanowicza. - Nie było karnego, to napastnik mnie uderzył w twarz - przekonywał bramkarz Podhala.
Trudno było opisać radość po meczu toruńskich hokeistów. Dzięki temu zwycięstwu TKH wciąż liczy się w walce o czołową szóstkę, która zostanie wyłoniona już po dwóch rundach.
Pozostałe wyniki 7. kolejki: Zagłębie Sosnowiec - GKS Tychy 1:3 (0:1, 0:1, 1:1), Stoczniowiec Energa Gdańsk - Cracovia Comarch 3:3 po dogrywce (1:1, 1:2, 1:0, 0:0), Unia Oświęcim - MUKS Naprzód Janów 4:2 (1:0, 3:1, 0:1), KTH Krynica - KH Sanok 3:0 (1:0, 2:0, 0:0).
1. Tychy 7 19 38-14
2. Stoczniowiec 7 11 30-17
3. Podhale 7 11 27-21
4. TKH 7 10 20-18
5. Cracovia 7 10 27-27
6. Krynica 7 10 17-23
7. Unia 7 9 25-22
8. Zagłębie 7 9 20-25
9. Naprzód 7 9 20-30
10. Sanok 7 3 13-40