Uczestnicy uczyli się wytwarzania ozdób ceramicznych i plecenia wikliny.
Ceramika nie tylko dla kobiet
Ideą przedsięwzięcia było umożliwienie osobom uzdolnionym manualnie zdobycia wiedzy teoretycznej i praktycznej w takich dziedzinach rękodzieła, aby mogły je potem wykorzystać podejmując pracę.
- Cieszę się, że udało nam się zorganizować to szkolenie - mówił Sławomir Cieślicki, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Chełmnie. - Dziękuję za sprawne zorganizowanie go Kujawsko-Pomorskiej Fundacji Gospodarczej Pro Europa.
Panie oraz dwóch panów zostali przeszkoleni w tak zwanych "zawodach ginących".
- Profesje te są na świecie w cenie - podkreślił organizator. - W dobie mechanizacji to, że coś zostało zrobione ręcznie, można zaznaczyć na etykiecie i skasować trzy razy więcej. A pewne jest, że jeżeli ktoś zaangażuje się w tą pracę, może zrobić coś interesującego. Uważam, że pieniądze wydane na aktywizację nie poszły na marne. Taki kurs może być początkiem czegoś dobrego przynajmniej dla części uczestników.
Najpierw wzięli oni udział w zajęciach teoretycznych, dopiero potem wyjechali na szkolenie praktyczne do Funki (powiat chojnicki).
Wikliniarstwo trudniejsze, ceramika kosztowna
- Zwłaszcza część praktyczna była ciekawa - mówi Iwona Świeczkowska z Szymborna (gmina Kijewo Królewskie). - Mnie zaprosiła do udziału pani z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. Jestem osobą bezrobotną, mam czas, więc od razu się zgodziłam. W Funce spędziliśmy trzy dni, po kilka godzin ucząc się wikliniarstwa i ceramiki. Nigdy wcześniej nie brałam udziału w szkoleniach rękodzielniczych. Kiedyś sama nauczyłam się robić kwiatki z krepy. Chętnie bym wykorzystywała zdobyte na szkoleniu umiejętności, pracując. Na to, aby sama założyć działalność czy Spółdzielnię Socjalną nie mam odwagi, ale z chęcią przyłączyłabym się do chełmińskiej Spółdzielni Socjalnej.
Zdaniem uczestniczki przydałoby się jeszcze kilka dodatkowych godzin z wikliniarstwa.
- Bez wahania wzięłabym w nich udział - podkreśla pani- Ceramika jest łatwiejsza, wikliniarstwo - trudniejsze. Do ceramiki z kolei jest droższy sprzęt, do wikliny wystarczy młoteczek i sekator.
Znajdzie się dla nich miejsce w Spółdzielni
W spotkaniu kończącym projekt "Powrót do korzeni" uczestniczył Roman Jakubowski, prezes - pierwszej w naszym województwie - chełmińskiej Spółdzielni Socjalnej "Od Nowa".
- Początki, gdy zakładaliśmy Spółdzielnię, nie były łatwe - mówił Roman Jakubowski. - Właściwie przez osiem miesięcy chodziliśmy do pracy, za którą nikt nam nie płacił, a często załatwiając różne formalności, ponosiliśmy wydatki. W naszym Powiatowym Urzędzie Pracy powinna wisieć tabliczka "Urząd przyjazny petentowi" tak bardzo nam pomagali. Byliśmy takimi "los desperados". Zaczynało 11 osób, teraz jest 20 członków, między innymi osoby uzależnione, a nawet inwalida pierwszej grupy. Pracy mamy tyle, że brakuje nam ludzi.się budowlanką, panie sprzątają, nawet na wyprowadzaniu psów można zarobić niezłe pieniądze. Chętnie pomożemy paniom, jeśli chciałyby wstąpić do naszej Spółdzielni lub założyć swoją.
Monika Smól