Powrót żołnierzy z Afganistanu
Niektórzy myślą już o kolejnym wyjeździe.
W piątek w jednostce wojskowej przy ulicy Powstańców Warszawy odbyło się uroczyste powitanie żołnierzy 1 Bydgoskiej Brygady Logistycznej, którzy na początku listopada powrócili z misji W Afganistanie i Libanie. Choć za logistykami trudna i niebezpieczna misja przenosin bazy polskiego kontyngentu z Bagram do prowincji Ghazni, to niektórzy z nich chcieliby wrócić tam w następnym roku.
Misja wypełniona
Na uroczystym powitaniu żołnierzy, nie zabrakło m.in. wojewody kujawsko-pomorskiego Rafała Bruskiego, Lucyny Kojder-Szwedy, zastępcy prezydenta Bydgoszczy, a także dowództwa 1 Bydgoskiej Brygady Logistycznej.
- Dzisiejszy dzień jest wyjątkowy - z dumą mogę powiedzieć, że wypełniliśmy misję, która została nam powierzona - tak zaczął wczorajsze przemówienie płk. Herbert Bucholc, głównodowodzący bydgoskich logistyków w Afganistanie. Należałoby jeszcze dodać - misję niezwykle niebezpieczną.
Zanim przyjdzie zima
Przetransportować wszystkich polskich żołnierzy do bazy w prowincji Ghazni należało bowiem szybko i sprawnie. - Najbardziej niebezpieczną częścią misji było zorganizowanie i bezpieczne doprowadzenie do celu konwojów z całym zaopatrzeniem naszego wojska. Pawilony, które służyły żołnierzom w bazie Bagram trzeba było rozebrać, załadować na samochody, a następnie przywieźć do Ghazni - mówi kapitan Edward Makowski, dowódca konwoju polskiej dywizji w Afganistanie.
Żołnierze zdążyli wypełnić misję zanim nadeszły mrozy. - Afgańska zima przychodzi niespodziewanie i temperatura spada do kilkudziesięciu stopni poniżej zera - mówi mówi kpt Makowski.
Sierociniec bez łóżek
Oprócz przeprowadzki bazy polskiego kontyngentu do Ghazni, żołnierze uczestniczyli też w projektach, które mają służyć odbudowie zniszczonego wojną kraju.
- W Afganistanie nadzorowaliśmy przetargi na odbudowę niektórych zniszczonych obiektów - tłumaczy kpt Makowski. - Gdy zobaczyliśmy w jakich warunkach żyją dzieci miejscowego sierocińca, bylismy w szoku. Biegają boso, śpią na kocach na podłodze.
Żony mówią - nie!
Na Makowskiego czekały w Bydgoszczy dwie córki i syn. Ośmioletni Maciej mówi, że najbardziej tęsknił za tatą zaraz po jego wyjeździe. Potem było trochę lżej. Mimo to Edward Makowski nie wyklucza, że na misję jeszcze wyjedzie: - Być może wrócę do Afganistanu w przyszłym roku.
W bazie Ghazni zostało na kolejne pół roku 5 żołnierzy brygady logistycznej. - Ochotników na kontynuowanie misji było około 20. Często jednak żony nie zgadzają się na przedłużoną rozłąkę - mówi Paweł Wąsowicz, rzecznik POW .