Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wspólnota mieszkaniowa na Koniuchach: pracujemy dla siebie

Katarzyna Fus [email protected]
fot. Autorka
Miasta prosić nie chcieli, sami wyłożyli 10 tys. zł na remont placu zabaw i kilkaset tys. zl na renowację terenów wokół bloków. Teraz są z tego dumni. O tym, że móc, to chcieć, przekonują mieszkańcy Koniuch.

Niektórzy nie mają dzieci, albo zapomnieli już o tym, że ich dorośli synowie też byli mali. Dziś chcą mieć spokój, ciszę a dzieci niech bawią się wszędzie, tylko nie przed ich blokiem. Po cichu więc znikają place zabaw. Tak jak na Bydgoskim Przedmieściu, gdzie na życzenie mieszkańców spółdzielnia rozebrała huśtawki, zjeżdżalnie. Plac zabaw przestał istnieć.

Są jednak w Toruniu miejsca, gdzie na trawniku dziecko nie przeczyta tabliczki "Szanuj zieleń, nie biegaj po trawie". Nie skaleczy się też w nogę o zardzewiałe elementy placu zabaw i nie złapie toksoplazmozy szukając muszelki w piaskownicy.

Bo mieszkańcy poszli po rozum do głowy i w dzieci postanowili zainwestować.

Tak jest na Koniuchach
- Przywieźliśmy 40 ton piasku do piaskownicy - oprowadza nas po osiedlu Grzegorz Rutkowski, zarządca wspólnot. - Jest nowa zjeżdżalnia, karuzela. Brakuje jeszcze huśtawek, ale myślę, że kiedyś uda się nam je kupić.

Zmodernizowanie placu zabaw to jeden ze sposobów na to, żeby dzieci miały na osiedlu co robić, żeby nie chodziły i nie malowały sprayem murów.

Rutkowski długo opowiada o tym, jak tłumaczył, przekonywał starszych, że warto zainwestować. Przyznaje, że nie wszyscy chcieli się zgodzić na modernizowanie placu.

Na zagospodarowanie terenów wokół budynków złożyli się mieszkańcy ośmiu wspólnot. Za kilkadziesiąt tys. zł kupili nowe sprzęty, zasiali specjalną trawę, tak aby dzieci mogły po niej biegać.

- Nie niszczą tego, co udało się zrobić - opowiada Rutkowski. - Widać zrozumieli, że jeśli zepsują sprzęty, trzeba będzie je naprawiać. Szanują to, co jest ich. Teraz, na ten plac zabaw, przychodzą dzieci z innych wspólnot.

Zadbane przestrzenie budzą zawiść u niektórych, bo komu nie chce się nic, lubi za to popsuć u sąsiada.

- E, nie szanują niektórzy ludzkiej pracy - uważa Jacek Grabowski, mieszkaniec jednej ze wspólnot. - Najlepiej, żeby ogrodzić to, co już zrobiliśmy, żeby inni nie zepsuli.

Przez 3 lata 8 wspólnot zebrało ponad 600 tys. zł z funduszu remontowego. Chociaż bloki mają zaledwie kilkanaście lat, już odnowione zostały elewacje, zamontowano nowe domofony, chodniki a nawet domki na kontenery.

Zarządca żałuje jednak, że nie ma tu miejsca dla starszych dzieci. Chciałby, aby i oni mieli boisko, bo nastolatki w piaskownicy już nie chcą się bawić. Ma jeszcze w zanadrzu kilka innych pomysłów, ale czy mieszkańcy podzielą jego zapał?
- Myślę, że uda się jeszcze dużo zrobić, bo wystarczy pokazać mieszkańcom, że można coś zmienić i oni sami zmieniają podejście do wspólnego życia na osiedlu - przekonuje Rutkowski.

- Żyje nam się dobrze, udaje nam się dogadać i coś pożytecznego zrobić - dodaje Ewa Strucka- Bogdan. - To dużo lepsze, niż czekanie i mówienie, że nic wokół się nie robi.

Wbrew pozorom mieszkańcy ul Koniuchy nie płacą ogromnych sum na poczet funduszu remontowego. Za 55 metrowe mieszkanie składka wynosi 40 zł miesięcznie. Przy 32 metrach to tylko 22 zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska