Aż 27 osób liczyć może oddział dla najmłodszych dzieci w „osiemnastce”. To nie tylko wbrew oświatowemu prawu, ale i wbrew szacunkom miasta.
W imieniu swoim i innych rodziców odezwała się do nas pani Monika, mama 6-latka.
Pani Monika chciała, by jej dziecko od września rozpoczęło naukę w pierwszej klasie. Nie ukrywa, że za jej decyzją stały informacje m.in. o mało licznych klasach, braku kolejek do stołówki i nieprzeludnionych świetlicach.
- Obiecywano gruszki na wierzbie, a teraz okazuje się, że wszystkie dzieci, które przeszły rekrutację, chcą upchnąć w jednej klasie. Oczywiście dla dobra wszystkich! W innych szkołach klasy są znacznie mniej liczne, a nam chcą zrobić tylko jedną klasę i to 27-osobową - denerwuje się pani Monika. - Z tego, co widzę, dyrekcja ma możliwości utworzenia dwóch klas, chce dobra naszych dzieci. Jednak ma związane ręce, bo nie ma zgody z Urzędu Miasta. Czy urzędnicy chcą oszczędzać?
Przeczytaj także: 119 nauczycieli w Toruniu straci pracę!
Z argumentacją rodziców trudno się nie zgodzić. Dwa oddziały oznaczają konieczność zatrudnienia dwóch nauczycieli. Przy jednej klasie mamy z kolei przeszkodę natury prawnej - ustawa mówi bowiem, że w klasie pierwszej nie może być więcej dzieci niż 25. Oddział 27-osobowy to złamanie przepisów.
O sprawę rekrutacji w Szkole Podstawowej nr 18 na Skarpie zapytaliśmy w Urzędzie Miasta.
- Nabór kandydatów ubiegających się o przyjęcie do klas pierwszych szkół podstawowych nie został jeszcze zakończony. Decyzja o tym, ile klas pierwszych zostanie utworzonych w Szkole Podstawowej nr 18, zostanie podjęta po 8 lipca, czyli po zakończeniu rekrutacji uzupełniającej. Na razie nie ma decyzji w tej sprawie - informuje Anna Kulbicka-Tondel, rzeczniczka prezydenta Torunia.
Sytuacja w podstawówkach we wrześniu będzie się mocno różnić od tego, co mamy teraz.
24 czerwca naukę w klasach pierwszych skończyło 2,5 tysiąca dzieci z roczników 2008 i 2009. Po wakacjach w pierwszych klasach będzie około 810 kandydatów, którzy mają się uczyć w 43 oddziałach.
Cofnięcie 6-latków z podstawówek do przedszkoli pociągnęło za sobą także koszty kadrowe.