https://pomorska.pl
reklama

Wszystko przez jedno zdjęcie

Joanna Grzegorzewska [email protected]
Na rodzinnym zdjęciu: Grażyna i Jan Szczepańczykowie z córką Martą, synami Piotrkiem i Andrzejem oraz sprawca całego zamieszania Wojciech Wieszok ze swoim, zabytkowym już, aparatem Rolleiflex. Właśnie tym aparatem zostało zrobione zdjęcie, którego nie sposób zapomnieć.
Na rodzinnym zdjęciu: Grażyna i Jan Szczepańczykowie z córką Martą, synami Piotrkiem i Andrzejem oraz sprawca całego zamieszania Wojciech Wieszok ze swoim, zabytkowym już, aparatem Rolleiflex. Właśnie tym aparatem zostało zrobione zdjęcie, którego nie sposób zapomnieć. JOANNA GRZEGORZEWSKA
Filharmonia w Bydgoszczy, jakiś czas temu. Do fotoreportera "Gazety Pomorskiej" podchodzi wysoki brunet w okularach i mówi, że to wszystko przez to jedno jego zdjęcie. - Proszę zobaczyć jakie są tego efekty - wskazuje ręką na jeden z rzędów.

- Nie wiedziałem, o co chodzi, nawet się trochę wystraszyłem - opowiada Wojciech Wieszok, fotoreporter "Pomorskiej". - Ale patrzę i widzę jak z krzeseł podnoszą się: kobieta, dwóch rosłych młodych ludzi i mała dziewczynka, jak się uśmiechają, kłaniają i...
Gaśnie światło.
Na estradę wychodzi zespół "Stare Dobre Małżeństwo".

Historia nieprawdopodobna

- Tak właśnie było - Grażyna Szczepańczyk wspomina i śmieje się, żeby po chwili wyjaśnić: - Kilka minut wcześniej powiedziałam mężowi (to wspomniany wysoki brunet w okularach o imieniu Jan, właśnie), popatrz, przy wejściu stoi fotoreporter, który zrobił mi TO zdjęcie. A mąż niewiele myśląc wstał i podszedł do pana. Ale był pan, panie Wojtku, zaskoczony!
- Proszę mi wierzyć, przez 30 lat pracy w "Gazecie" spotkałem się wieloma sytuacjami, ale z taką - nigdy - mówi Wojciech Wieszok.
Bo gdyby nie TO zdjęcie, państwo Szczepańczyk nigdy by się nie poznali, nie zakochali w sobie i nie pobrali.
Bo gdyby zdjęcie Grażyny Szczepańczyk (wtedy Bajkowskiej) nie ukazało się w gazecie, Jan Szczepańczyk nie wiedziałby, że Grażyna istnieje.
A było tak...

Wpatrzona w dzieci

Grażyna Bajkowska ma 23 lata, uczy klasy I-III w Szkole Podstawowej numer 6 w Bydgoszczy. To jej pierwsze miesiące pracy.
Jest rok 1982, październik. Za kilka dni Dzień Nauczyciela, dziennikarka chce zrobić wywiad z młodym pedagogiem. Dyrektorka szkoły wskazuje Grażynę.
Grażyna Bajkowska nie chce spotkania, mityguje się, wykręca, broni rękoma i nogami (nie lubi się eksponować), nie chce też zdjęcia, ale gdy w końcu brakuje argumentów - zgadza się.
Wojciech Wieszok fotografuje.
14 października zdjęcie z tytułem "Wpatrzona w dzieci" ukazuje się na pierwszej stronie "Gazety Pomorskiej".
- Byłam tak przejęta, że chciałam cały nakład wykupić - powie dzisiaj dziewczyna z fotografii.
Gazetę kupują rodzice Grażyny, rodzina, koleżanki.
Gazetę ma też w rękach człowiek z południa Polski - Jan Szczepańczyk, który po ukończeniu Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Krakowie, krótkiej pracy w szkole, pełni roczną służbę wojskową w Świeciu.
Ma 25 lat.
Jest w Szkole Podchorążych Rezerwy, w jednostce łączności.

Gdy coś przyciąga wzrok

Po kilku miesiącach służby Jan zajmuje się w sprawami kulturalno-oświatowymi w kompanii. Wyświetla filmy, jeździ z wojskowym zespołem muzycznym na koncerty, robi... Robi jeszcze wiele innych rzeczy. Między innymi, dostaje codziennie - zawsze przed godz. 12 - stosy gazet, które - według listy - rozdziela. Ta dla majora takiego a takiego, tamta dla kapitana X, inna dla majora Y. Czternastego października 1982 roku jest podobnie.
- Przeglądam gazety, patrzę, a tu nagłówek Dzień Nauczyciela, co mnie z racji mojego zawodu, żywo zainteresowało - opowiada Jan. - Zatrzymałem się więc dłużej nad "Pomorską" i od razu mój wzrok przyciągnęło zdjęcie Grażyny.
- Dlaczego?
- Takie ciepło biło z tego zdjęcia, pogoda ducha. Taki niesamowity klimat się czuło. Z dużym zainteresowaniem przeczytałem również cały wywiad i pomyślałem - to musi być fajna dziewczyna.
- I...?
- Odłożyłem gazetę, ale przez kilka następnych dni to zdjęcie ciągle do mnie wracało w myślach. W końcu podjąłem decyzję: muszę zrobić wszystko, żeby poznać tę dziewczynę.
Pod zdjęciem jest imię i nazwisko młodej nauczycielki, numer szkoły.
Jan pisze list.

Cichy wielbiciel z gitarą

- Pamiętam ten dzień bardzo dokładnie. List dostałam kilka dni po tym, jak zdjęcie ukazało się w gazecie. Już zdążyłam zapomnieć o nim, a tu...
Była duża przerwa, Grażyna Bajkowska ma dyżur na boisku.
- I widzę jak przez to boisko idzie w moją stronę z kopertą w ręku pan Henryczek, nasz woźny. Byłam zaskoczona, pracowałam dopiero dwa miesiące i już korespondencja? Otworzyłam kopertę.
A w środku był list o takiej mniej więcej treści: "Pani Grażyno, pewnie się Pani zdziwi, że do Pani piszę, ale czytałem wywiad z Panią i widziałem zdjęcie... Gdyby Pani wyraziła zgodę, czy moglibyśmy się spotkać?"
- Napisał też parę słów o sobie: że jest wysokim brunetem w okularach, że gra na gitarze - śmieje się dzisiaj jego żona.
Na końcu listu imię, nazwisko i dopisek "pani cichy wielbiciel"
- List zaintrygował mnie, byłam ciekawa tego tajemniczego chłopaka. Oczywiście, przed podjęciem decyzji list pokazałam rodzicom i koleżankom. Wszyscy mnie namawiali, żebym się z nim spotkała. Odpisałam.

Zabawa w wywiadówkę

26 października 1982 rok, wtorek. Grażyna i Jan mają się spotkać w szkole, po lekcjach, o godzinie piątej.
Grażyna od rana jest podekscytowana, nie wie, w co ma się ubrać, w szkole lekcje ciągną się niemiłosiernie długo.
Denerwuje się też Jan, ale ma nad Grażyną przewagę - wie, jak wygląda dziewczyna, z którą się spotka.
Piąta. Dzieci wychodzą z klasy, słychać delikatne pukanie do drzwi. - Proszę - mówi Grażyna. I....
- Czułam się trochę jak na randce w ciemno.
- Grażyna była tak na ciemno ubrana, sweter w paski, brązowa spódnica...
- Nie brązowa, tylko szara. A pamiętasz, w której sali się spotkaliśmy?
- Gdzieś na dole, pan Henryczek mnie wprowadził.
- W dziesiątce, dokładnie.
Pięć po piątej. Bajkowska siedzi za biurkiem, Szczepańczyk w pierwszej ławce. "Grają" w wywiadówkę. Ona jest wychowawcą, on - rodzicem. - Po co pan tu przyszedł, proszę pana? - zaczyna Grażyna. - Bo widzi pani...
Po kilkuminutowej grze słownej, przechodzą na "ty", Jan zaprasza Grażynę na lody do kawiarni Magnolia (dziś kawiarni już nie ma, jest kwiaciarnia).
- Bardzo dobrze nam się rozmawiało. Wartko - powie dzisiaj żona Jana.
- Nie pamiętam dokładnie, o czym rozmawialiśmy, ale pamiętam, że okno miałem po swojej lewej stronie - wspomina mąż.

Kiedy coś zaczyna kiełkować

- Od razu zaiskrzyło?
Grażyna: - Wtedy wydawało mi się, że nie. Na koniec randki powiedzieliśmy sobie, że się jeszcze spotkamy, ale nie wyznaczyliśmy żadnego terminu. I znowu po kilku dniach dostałam list. Mąż proponował spotkanie w restauracji hotelu Brda.
- Nie przyszła.
- Nie miałam ochoty, ale już następnego dnia miałam wyrzuty sumienia, czułam, że zrobiłam błąd. Napisałam list, przeprosiłam i zaprosiłam Janka do domu. Przyjechał.
- To był wieczór z gitarą.
- Nagrywaliśmy chyba nawet coś?
- Na magnetofonie szpulowym.
- To był stary Grundig.
- I coś zaczęło kiełkować - śmieją się oboje.
Zaczęli się spotykać, bo czuli pozytywne fluidy. Ona piekła ciasto, on urywał się z wojska. Jej rodzice Janka polubili, jego rodzice o Grażynie nic jeszcze nie wiedzieli (mieszkali daleko, w Kętach pod Wadowicami).
10 stycznia 1983 roku Jan oświadczył się. Grażyna odpowiedziała: - Tak.
Jan pojechał do rodziców i powiedział: - Muszę kupić sobie garnitur (na uwagi rodziców, zawsze odpowiadał, że garnitur kupi dopiero na ślub).
Rodzice Jana najpierw zarzucili syna gradem pytań, później zaakceptowali jego decyzję.
Grażyna Bajkowska stała się Grażyną Szczepańczyk 25 czerwca, czyli w ostatnią sobotę roku szkolnego 1982/83.
Jan Szczepańczyk postanowił znaleźć pracę w Bydgoszczy.

Szczęśliwe dni

"Gazetę Pomorską" z 14 października 1982 roku państwo Szczepańczykowie mają do dziś.
- Pamiętam imiona wszystkich dzieci, które mnie wtedy otaczały. To jest Agnieszka, Violeta, Jacek, Inga... - wylicza Grażyna Szczepańczyk.
Historię tego zdjęcia zna cała rodzina.
Grażyna i Jan są małżeństwem od 23 lat. Szczęśliwym, dodajmy.
Ona nadal uczy dzieci w klasach I - III (SP nr 61), on jest nauczycielem konsultantem w Kujawsko-Pomorskim Centrum Edukacji Nauczycieli.
Mają trójkę dzieci: Andrzej, student ATR, ma 22 lata; Piotrek - uczeń II klasy VI LO w Bydgoszczy, ma lat 18; a najmłodsza Marta - uczennica I klasy SP 61 - 8.
Cała rodzina lubi muzykować (akordeon, gitara, dzwonki, harmonijka ustna), śpiewać (nawet dzieci znają na pamięć wszystkie teksty "Starego Dobrego Małżeństwa" czy zespołu "Czerwony Tulipan"), chodzić po górach i...
I lubią robić zdjęcia.

Wybrane dla Ciebie

Ardanowski: - Moje poparcie mogło przechylić szalę w II turze wyborów

Ardanowski: - Moje poparcie mogło przechylić szalę w II turze wyborów

Kryształy PRL w cenie złota. Tyle kosztują w 2025 roku popularne misy i wazony

Kryształy PRL w cenie złota. Tyle kosztują w 2025 roku popularne misy i wazony

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska