Świątek prowadziła 6:2, 3:0, kiedy Amerykanka skreczowała. Oficjalnie z powodu problemów z plecami, choć z pewnością mocnym argumentem była postawa Polki, która w Adelajdzie rozkręca się z każdym meczem. Przeciwko Collins lepiej serwowała, niż w pojedynkach z Amerykanką Madison Brengle i Australijką Maddison Inglis. Świetnie funkcjonował również jej return.
Była skuteczniejsza w ataku, zwłaszcza w ważnych momentach, solidna w defensywie, dobrze odgadywał zamiary rywalki. Zmieniała rytm i kierunki zagrywanych piłek, czym doprowadzała Collins do coraz większej irytacji, a w efekcie do coraz większej liczby błędów.
W pierwszym secie Świątek miała tylko jedną poważną chwilę słabości - w piątym gemie, kiedy dała się przełamać, popełniając w dodatku podwójny błąd serwisowy przy break-poincie. W kolejnych gemach Collins również miała swoje szanse, ale Polka za każdym razem była w stanie się obronić. Seta zakończyła fantastycznym returnem.
W drugim Amerykance odechciało się grać po pierwszym gemie, w którym nie wykorzystała trzech break pointów. W kolejnych dwóch nie zdobyła nawet punktu, a potem... (patrz wyżej)
- Collins grała bardzo dobrze w pierwszym secie i trochę pechowo przegrywała kolejne gemy. Wszystkie były wyrównane i wynik mógł być inny. Mogło być np. po trzy czy po cztery, a było 2:6. Wtedy naturalne jest, że człowiek zaczyna szukać wymówek. Coś zaczyna mu nagle bardziej dokuczać. Poddanie się było dla mnie wyłącznie efektem tego, że ona była już zdesperowana - podsumował decyzję Amerykanki Wojciech Fibak.
O finał Świątek powalczy w piątek ze Szwajcarką Jil Teichmann, która pokonała 6:4, 6:7(8), 7:5 Łotyszkę Anastasiję Sevastovą. ·
Gorzej poszło Hubertowi Hurkaczowi w drugiej rundzie w Montpellier (ATP 250, pula nagród 262,1 tys. euro) Nasz najwyżej sklasyfikowany w rankingu ATP tenisista (w najnowszym notowaniu utrzymał się na 30. miejscu) miał okazję do rewanżu, bo to właśnie z Alejandro Davidovichem przegrał w ubiegłym roku w drugiej rundzie US Open. Hiszpan wygrał w Nowym Jorku 6:4, 1:6, 6:2, 6:2.
Hurkacz nie wyciągnął jednak wniosków z tamtej porażki. Przeciwnie, tym razem nie zdołał wygrać nawet seta. Przegrał 5:7, 2:6, w pełni zasłużenie, bo rozegrał po prostu słabe spotkanie. Zwłaszcza w drugim secie, w którym seriami popełniał błędy. Davidovich zagra w ćwierćfinale z Białorusinem Jegorem Gerasimowem.
