Finał w Stuttgarcie był trzecim pojedynkiem Igi Świątek (1. WTA) z Aryną Sabalenką (4. WTA). Dwa dotychczasowe miały miejsce na kortach twardych. W listopadzie podczas WTA Finals w Guadalajarze Polka przegrała 1:2, w lutym zrewanżowała jej się w Dosze, gdzie ograła Białorusinkę w dwóch partiach. Dodajmy, że turniej w Katarze 20-letnia Świątek wygrała.
Pierwszy set niedzielnej potyczki bardziej przypominał spotkanie z Dohy. Liderka światowego rankingu nie tylko wygrała swoje podania, lecz także przełamała Sabalenkę. I to do 0 oraz - w ostatnim gemie - 15. Kluczem okazał się lepszy serwis, przy słabszej postawie w tym elemencie rywalki. Polka była też bardziej agresywna przy returnie drugiego podania. Ponadto w większości jej dobra gra doprowadziła do aż 18 błędów własnych 23-letniej Białorusinki.
Początek drugiej partii był bardziej wyrównany. Głównie dlatego, że Sabalenka rzadziej się myliła. Z kolei tenisistka z Raszyna długo nie potrafiła znaleźć sposobu na przełamanie coraz pewniej czującą się rywalkę. Zrobiła to dopiero w szóstym gemie. W kolejnym wygrała swoje podanie, a parę minut później ponownie przełamała Białorusinkę. O dziwo, było to zdecydowanie łatwiejsze i krótsze spotkanie niż półfinał przeciwko Ludmile Samsonowej (sobotnia potyczka trwała ponad trzy godziny, niedzielna - niespełna półtorej godziny).
Tym samym Iga Świątek wygrała 23. spotkanie z rzędu i legendarny turniej w Stuttgarcie, w którym brała udział pierwszy raz w karierze. To jej siódme wygrane zawody w karierze, czwarte w tym roku. Za triumf otrzyma 93,823 euro (Sabalenka zarobi 58,032 euro) oraz Porsche Taycan GTS.
