Pacjenci szpitala na Bielanach w Toruniu mieli problem z oddaniem głosu - poinformowali redakcję "Pomorskiej" Czytelnicy. Powodem miała być trzygodzinna przerwa, którą zrobiła komisja wyborcza działająca w szpitalu. Wyborcy nie mogli przez to oddać głosu, a jeśli byli później wypisywani do domu, w swoich macierzystych komisjach nie byli dopisani do list, co uniemożliwiało im głosowanie w wyborach samorządowych 2018.
Delegatura Krajowego Biura Wyborczego w Toruniu potwierdziła informację, że przerwa była od godz. 15 do 18.
Przeczytaj także: Wybory samorządowe 2018 w Toruniu. Ksiądz podczas nabożeństwa w Toruniu złamał ciszę wyborczą?
- W tym czasie komisja pracowała, odwiedzając pacjentów na salach. Jest to działanie usankcjonowane prawem. Chodzi o to, by mogły zagłosować osoby niewstające z łóżek. To tzw. urna pomocnicza. Dopiero po sporządzeniu protokołu komisji, będziemy mieli informację ile osób skorzystało z tej możliwości – mówi Sławomir Michalak z Delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Toruniu. - Zgodnie z prawem 2/3 członków komisji zajmuje się urna pomocniczą, a w lokalu wyborczym ogłaszana jest przerwa. Pacjenci, mimo wypisu ze szpitala, mają możliwość powrotu do lokalu wyborczego, który został otwarty po przerwie o godz. 18.
Wybory samorządowe 2018 - frekwencja. Jaka jest frekwencja wyborcza do godziny 17?
Pedofilia w Kościele - dlaczego to problem na taką skalę?