Wszyscy urodzeni po 1968 roku, zaczynający pracę, mają obowiązek przystąpienia do otwartego funduszu emerytalnego. Decyzje powinni podjąć w ciągu siedmiu dni - tyle trwa zgłoszenie do obowiązkowego ubezpieczenia. Jeśli nie, to raz w roku, na koniec stycznia odbywa się losowanie otwartych funduszy emerytalnych dla niezdecydowanych.
Wybrać fundusz czy los?
Lepiej samemu wybrać fundusz niż zdać się na los. Można trafić do towarzystwa, które kiepsko inwestuje pieniądze, a przenosiny dużo kosztują. Nachalne jeszcze do niedawna reklamy funduszy emerytalnych zniknęły z rynku. Ale ci, którzy mogą wybierać teraz, są bogatsi o wiele informacji, jakich nie mogło być w chwili startu reformy. Przede wszystkim wiedzą, z jakimi wynikami fundusze inwestują.
Co radzą fachowcy?
Co kwartał ogłaszana jest średnia i minimalna stopa zwrotu oraz stopy osiągnięte przez wszystkie fundusze. Łatwo więc zorientować się, kto dobrze, a kto kiepsko zarządza powierzonymi mu pieniędzmi. Michał Rutkowski z Banku Światowego podpowiada, by osiągane wyniki analizować w dłuższym czasie - porównać, czy podczas kolejnych wycen nie wahają się w górę, w dół. Tendencja stałego wzrostu pozwala mieć uzasadnioną nadzieję, że w długim okresie - a na emeryturę zbieramy przecież kilka dziesiątek lat - wyniki okażą się przyzwoite i nie będziemy żałowali swojej decyzji. Warto też przeanalizować, w co inwestowane są nasze pieniądze. Na dłuższą metę obligacje rządowe przegrywają z akcjami.
Marek Mazur, jeden z twórców koncepcji reformy emerytalnej radzi, by zwrócić uwagę na koszty, czyli opłaty pobierane od naszych składek. One także obciążają stan konta.
Dobrem bardzo przez firmy cenionym jest renoma, jaką cieszą się na rynkach także zagranicznych. Solidne firmy nie będą chciały narażać na szwank swej reputacji.
(jz)
