- Na ulicy mnie ktoś wyzywał. W szkole dość często wyzwiska się zdarzają.
- Najpopularniejsze ostatnio określenie - matrix.
- To chyba ze względu na czarna szatę, prawda?
Klerycy z Prymasowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Gnieźnie są zgodni: nie jest łatwo być księdzem w dzisiejszych czasach.
Mimo to chętnych do noszenia sutanny w Polsce jest z roku na rok coraz więcej. Chociażby tu - w seminarium gnieźnieńskim - sprawa przedstawia się następująco: w roku akademickim 2002/2003 w progu stanęło siedemnastu młodych ludzi. Rok później na pierwszym roku było ich już trzydziestu sześciu.
Matematycy przed ołtarzem
"Zachód przeżywa kryzys religijny", "niemieccy i francuscy biskupi mają nadzieję, że polski Kościół dopomoże im w pogłębianiu religijności", "zjednoczenie Polski z Europą pomoże chrześcijaństwu na Starym Kontynencie" - słychać było słowa głów Kościoła podczas ubiegłorocznego Zjazdu Gnieźnieńskiego. Słychać było również to, że TAM brakuje chętnych do stanu kapłańskiego, że Polska jest ewenementem w tej mierze.
- Zachód zazdrości nam tej "szkoły powołań" i tego, że polscy księża są młodzi - mówi rzecznik kurii gnieźnieńskiej ks. Krzysztof Redlak. Niemal połowa spośród polskich kapłanów ma przecież mniej niż 40 lat! Zaledwie co 10 jest w wieku emerytalnym, czyli ma powyżej 70 lat. Na Zachodzie - to ta - "siedemdziesiątka" staje się średnią, niestety.
Z informacji przekazanych przez kurię wynika, że przychodzący do polskiego seminarium młody człowiek ma dzisiaj przeciętnie 20 lat, ale zdarza się... Coraz częściej do drzwi seminariów pukają ludzie, którzy mają za sobą kilka lat pracy, studia, dyplomy innych uczelni. Klerykami zostają specjaliści od marketingu, dziennikarze, aktorzy, inżynierowie, matematycy.
Musi być człowiekiem posłusznym
- Powołanie jest darem, który udziela pan Bóg człowiekowi. Powołanie jest też łaską i tajemnicą. Tajemnicą... - _podkreśla ksiądz Bogdan Czyżewski, rektor gnieźnieńskiego seminarium. Dlaczego tak dużo powołań mamy w tym roku? Nie wiem. Odczytuję to jako szczególny znak Bożej hojności i dobroci, a jednocześnie jako wyzwanie dla nas wszystkich byśmy pielęgnowali zasiane przez Chrystusa ziarno powołania w sercach tych młodych ludzi. Nikt z nas - powołanych - tak do końca nie wie, dlaczego Bóg wybrał właśnie nas.
Na odkrywanie tej tajemnicy młody człowiek ma 6 lat (albo więcej, jeśli weźmie urlop dziekański). Przez minimum sześć lat kandydat na księdza zastanawia się więc, czy jest zdolny porzucić wszystko, czy... - _Potrafi więcej kochać ludzi niż inni, czy potrafi żyć w celibacie, w czystości, czy potrafi być człowiekiem modlitwy, czy jest zdolny poświęcić swoje życie na wyłączną służbę Panu Bogu i ludziom, czy jest wreszcie człowiekiem głębokiej wiary - _wylicza ksiądz rektor. W "rozeznaniu" pomagają im księża wykładowcy, starsi bracia, a przede wszystkim ojciec duchowny (w seminarium gnieźnieńskim ojców duchownych jest dwóch), który - podobno - o swoich podopiecznych wie wszystko. - Wiem tyle, ile sami mi powiedzą, na ile będą chcieli podzielić się ze mną swoimi myślami - odpowie później ks. Tadeusz Kwitowski, żeby po chwili uśmiechnąć się i dodać: - Powtarzam im jednak, że lepiej, aby o niektórych rzeczach, nawet tych bolesnych, powiedzieli mi sami, niż gdybym miał dowiedzieć się tego od osoby trzeciej...
- Może być sytuacja taka: człowiek wstępuje na pierwszy rok, ma wspaniałe ideały, chce całe życie poświęcić Bogu. Nagle odkrywa, że jednak powołany jest do życia w rodzinie - kontynuuje ks. Czyżewski. - Albo czuje, że nie jest w stanie sprostać wszystkim wymaganiom, które stawia przed nim Chrystus. Siła Kościoła tkwi w tym, że nie zmienia nauki Jezusa. Ewangelia pozostanie zawsze Dobrą Nowiną Chrystusa o zbawieniu człowieka, mimo że spisana prawie dwa tysiące lat temu, obojętnie w jakich czasach żyjemy!
Wracając jednak do powołań i "rozeznania"...
Ksiądz rektor: - Trudno jest dokładnie podać liczbę osób, które rezygnują z obranej na początku drogi. Nieraz jest to pięćdziesiąt, innym razem dwadzieścia procent. Musimy pamiętać, że młody człowiek, który przekracza progi seminarium, nie jest w stanie powiedzieć, czy jest to rzeczywiście droga, na kórej chce widzieć go Bóg. Do rozeznania powołania jest dużo czasu, sześć, niekiedy siedem lub nawet więcej lat.
Jak w wojsku, tylko że w sutannie
- My nie uczymy się tu tylko modlić... - zapewniają klerycy.
- _Klerycy również uczą się tutaj życia we wspólnocie - mówi ksiądz prefekt.
Ranek: pobudka o godz. 6.00, o 6.30 - modlitwy poranne, 7.10 msza i śniadanie, 8.30 - wykłady... 13.05 - Nawiedzenie Najświętszego Sakramentu, 13.15 - obiad, zajęcia wf.
Popołudnie: 14.30 - studium, godz. 16.00 - podwieczorek, 16.30 - studium (w październiku i w maju nabożeństwa okolicznościowe o godz. 17.45), 18 - czytanie duchowe.
Wieczór: 18.30 - kolacja, rekreacja, od godz. 20 do 20.55 studium, o 21.00 - codziennie Apel Jasnogórski, Kompleta i Adoracja Najświętszego Sakramentu, 22.30 - spoczynek. Aha, w środę jest jeszcze przechadzka po obiedzie, do godz. 16.20.
I tak każdego dnia - oprócz świąt.
Czasami klerycy z tą dyscypliną nie dają sobie rady. - Jest to zwłaszcza trudne dla rozpoczynających seminarium, co jest zupełnie zrozumiałe, kiedy weźmie się pod uwagę, że poprzednio prowadzili trochę inny styl życia. Odnosi się to zwłaszcza do milczenia, które obowiązuje od modlitw wieczornych do rana - mówi ksiądz rektor.
- Dla mnie najgorsze było ranne wstawanie. Szósta rano? Nie byłem do tego przyzwyczajony - przyznaje jeden z najmłodszych kleryków, bo student pierwszego roku, Przemyk Woś.
Diakon, czyli student VI roku, Arek Muzolf: - I problemy są na początku z nauką. Jedna osoba woli uczyć się w nocy, inna rano. A tu wszyscy muszą o jednej godzinie. Ale jest to pewien komfort, ponieważ człowiek uczy się w ten sposób systematyczności i maksymalnego wykorzystania czasu przeznaczonego na studiowanie. Proszę mi wierzyć.
- Gości można przyjmować tylko w pokojach gościnnych - prefekt seminarium ks. Maciej Olczyk wymienia kolejne punkty seminaryjnego regulaminu. - Do części mieszkalnej, czyli pokojów kleryków, osoby nieupoważnione nie mogą wchodzić. Moją wizytę potraktowano jako urzędową, mogłam więc obejrzeć jeden pokój. Były tam dwa biurka, dwa łóżka, książki wypełnione traktatami filozoficznymi i teologicznymi, które stały na regałach.
- Idealny porządek tu panuje - mówię zaskoczona.
- Klerycy sami dbają o czystość. Pomagają też w kuchni, podają do stołu, sprzątają korytarze, pracują w ogrodzie - _mam wrażenie, że ksiądz prefekt jest dumny ze swoich podopiecznych.
- _Jak w wojsku... - podsumowuję, a ks. Olczyk się śmieje: - Taaak, tylko zamiast mundurów zakładamy sutanny.
Klerycy nie mogą narzekać -**alumnowie z siedemnastego wieku musieli rozmawiać z sobą po łacinie przecież, a spać chodzili już po godzinie dwudziestej.
Kto wierzy w piekło, kto w szatana
Katolicka Agencji Informacyjna podaje: z ankiet przeprowadzanych wśród polskich kleryków wynika, że przyszli kapłani - w przeciwieństwie do lat wcześniejszych - nie pochodzą z wielodzietnych rodzin wiejskich. Większość kandydatów do kapłaństwa - 60 procent - pochodzi z miast. Tylko co 10 kleryk określa sytuację materialną swojej rodziny jako złą, 58 jako średnią, 31 jako bardzo dobrą. Liczby te świadczyć mają o kryzysie wsi - nie jest już ona kopalnią powołań i jest tak uboga, że wielu nie stać na kończenie szkół z maturą. Wieś wyludnia się i starzeje. Wniosek? Wśród kandydatów do kapłaństwa przeważać będą mieszkańcy miast.
Prawda - większość studentów pierwszego roku seminarium gnieźnieńskiego jest z Bydgoszczy przecież, kilka osób z Inowrocławia, dwie z Gniezna. Klerycy z mniejszych miejscowości są w zdecydowanej mniejszości.
Jacy są młodzi ludzie przychodzący do seminariów? "Tacy jak świat" - taką to odpowiedź znajdziemy w badaniach ks. Krzysztofa Pawliny, rektora warszawskiego seminarium. "Kandydat na księdza, czy tego chce, czy nie, katechizowany jest przez media, nowinki, pseudoprawdy". Nie powinno więc dziwić, że 5 procent ankietowanych kleryków nie wierzy w istnienie piekła, 3 procent w istnienie szatana i aż 20 procent jest zdania, że nie ma jasnych kryteriów, które pomagają ocenić co jest dobre, a co jest złe. Tylko trzy procent uznało, że obowiązkiem katolika jest posłuszeństwo wobec Kościoła!
Ciężkie czasy dla kapłana
- Czasy, które nadchodzą, są dosyć trudne. Zauważyć bowiem można pewne zlaicyzowanie polskiego społeczeństwa. Cieszy jednak fakt, że wielu młodych ludzi odpowiedziało na głos Bożego powołania... - mówi ksiądz Bogdan Czyżewski. - Nie, z wyrachowania ludzie tu nie przychodzą. A jeśli nawet... Jeśli zdarzą się tacy, co schować się chcą w seminarium przed bezrobociem... Takich ludzi szybko się poznaje. Jesteśmy przecież razem 24 godziny na dobę. Razem mieszkamy, uczymy się, spędzamy wolny czas.
Rozmawiam z księdzem rektorem w jego gabinecie, na piętrze. Zanim tu weszliśmy, zapowiedziana zostałam na furcie, tam też czekałam na gospodarza seminarium (ponad 400-letniego seminarium). W gmachu - cichutko, i żywego ducha. - Teraz jest czas sesji. Klerycy są w swoich w pokojach, przygotowują się do egzaminów - wyjaśniał ksiądz prefekt oprowadzając mnie po seminarium, pokazując sale wykładowe niczym nie różniące się od klas szkolnych, aulę, która pomieści 600 osób (kleryków jest tu 104), pięknie rzeźbione kaplice, surową stołówkę, salkę gimnastyczną. I bibliotekę.
- Kandydaci przychodzą do seminarium z własnej i nieprzymuszonej woli. Jest to jeden z warunków przyjęcia ich do grona kleryków. Zdają sobie sprawę, przynajmniej w jakiejś części, że życie kapłana bywa w obecnych czasach trudne. Z drugiej jednak strony odpowiadają na głos powołania pełni młodzieńczego zapału, ponieważ niesie ono ze sobą wiele radości. Kiedy człowiek jest na wyznaczonym mu przez Pana Boga miejscu, wówczas jest autentycznie szczęśliwy, nawet wtedy, gdy musi zmagać się z codziennymi problemami, których przecież nikomu nie brakuje - mówi dalej ksiądz rektor.
Niesprawiedliwe oskarżenia bolą_
**Przemek Woś - I rok, lat 21, o kapłaństwie zaczął myśleć w szkole średniej;
Karol Maciejewski - lat 23, III rok, myśl o zostaniu księdzem zaświtała mu w głowie po raz pierwszy podczas pielgrzymki do Częstochowy, na którą poszedł tylko "dla zabawy ";
Łukasz Ardasiński - powołanie poczuł już w ósmej klasie, nie poszedł więc do liceum tylko do niższego seminarium duchownego w Markowicach, teraz jest studentem II roku,
- Wojciech Owczarz - lat 31, IV rok, oddać się Bogu postanowił dość późno, bo dopiero po skończeniu liceum, dwuletnim studium menedżerskim i połowie studiów prawniczych.
Wszyscy oni dostali zgodę na przerwanie nauki i na rozmowę ze mną.
- _Niesprawiedliwie nas ludzie czasami traktują - _mówi diakon Arkadiusz (27 lat, kiedyś elektromechanik) - Mówią, że księża nie pomagają biednym, a ja sam widziałem jak proboszcz szedł do sklepu i kupował chleb i kiełbasę potrzebującemu. Albo... Ktoś mi mówi, że nie wziął ślubu kościelnego, bo nie miał pieniędzy. Gdyby przyszła do mnie młoda para i powiedziała, że nie ma pieniędzy, pobłogosławiłbym ten związek małżeński za darmo, oczywiście.
- _Nie jest łatwo być księdzem - mówią seminarzyści.
Szczególnie w szkole, po której biega zbuntowana młodzież, wrogo nastawiona do wszystkiego. Nie jest łatwo być księdzem w mieście, w którym najwięcej pretensji do księży mają - nie wiedzieć dlaczego i o co - najczęściej ludzie zamożni. Przyjaźniejsze są parafie wiejskie, to oczywiste.
- Niesprawiedliwe oskarżenia bolą. Ludzie zapominają, że księża zajmują się niepełnosprawnymi, upośledzonymi, chorymi. Prowadzą hospicja, organizują obozy dzieciom... - wylicza Wojciech Owczarz. - Wiara bez uczynków martwą jest, czyż nie? Ale... Pomimo pewnych trudności bywają jednak - w przeważającej większości - radosne chwile w życiu księdza. Przecież kiedy dzieci i młodzież garną się do kościoła, kiedy ktoś nawraca się po wielu latach, kiedy na twarzach ludzi chorych dostrzega się wdzięczność, kiedy są szczęśliwi...
Ks. Bogdan Czyżewski: - Bóg daje tylu kapłanów, ilu jest potrzebnych. Nie twierdzę, że nadejdą teraz czasy prześladowań, czasy szczególnie trudne. Nie wiemy jednak, co zdarzy się jutro, za pięć czy dziesięć lat. Wiemy za to, że w planach Bożych wszystko jest zamierzone, że nie ma tu nic przypadkowego. Może naszym zadaniem jest odbudowywanie wiary Zachodniej Europy? Kto wie...
Wybrańcy
Joanna Grzegorzewska

- Czy to jest TA droga?
Dzieci za plecami wołają: - Batman! Batman! Zdarza się, że ktoś zmiele w ustach słowo "czarny".