- Na szczęście było to w dzień i dość szybko zauważono pożar. Nie rozprzestrzenił się na inne pomieszczenia, jednak ciśnienie było na tyle duże, że wypadły drzwi z futryn, nawet na poddaszu - informuje Krzysztof Łangowski, dowódca jednostki ratowniczo-gaśniczej PSP w Tucholi. - Jednak to ciśnienie, które się wytworzyło w wyniku ulatniania się gazu, rozłożyło się w ten sposób, że nie wypadły szyby z okien, tylko popękały.
Czytaj również: Uwaga! Tutaj działają już odcinkowe pomiary prędkości!
Jak opowiada strażak, dokładnie nie wiadomo, gdzie był mieszkaniec w czasie wybuchu. - Najprawdopodobniej rozpalał piec w innym pomieszczeniu. Gdy był wybuch, rzucił się, aby gasić pożar i właśnie dlatego ma poparzone całe dłonie. Na tyle mocno, że trafił do szpitala. Inni domownicy byli nieobecni - dodaje Łangowski. - W kuchni zniszczone były szafki i sprzęty. To nie był duży pożar, ale w tego typu przypadkach naszym zadaniem jest nie tylko ugaszenie pożaru, ale także przewietrzenie, zabezpieczenie i sprawdzenie, czy wszystko jest bezpieczne.
Co zrobić, aby uniknąć takich sytuacji? Strażak radzi, aby urządzenia podłączała wykwalifikowana firma. Przy wymianie butli, jeśli robi to pracownik firmy, ma także obowiązek sprawdzenia, czy nie ma wycieku. Jeśli robimy to sami, bo jest taka możliwość, sprawdzajmy, czy nie ulatania się gaz. - Do gazu - czy to z sieci, czy butlowego dodawany jest specjalny zapach, który jest szybko wyczuwalny przez człowieka - dodaje strażak. - Najpierw trzeba zamknąć butlę, następnie dokładnie wywietrzyć pomieszczenia. Jeśli macie jakiekolwiek wątpliwości, wzywajcie fachowców.