Wyjedź i wróć - prowadź samochód

Od stycznia do 26 października na drogach Kujawsko - Pomorskiego zanotowano:

Od stycznia do 26 października na drogach Kujawsko - Pomorskiego zanotowano:

1345 wypadki
23 376 kolizji
188 osób zginęło
1616 rannych

Wyjątkowo złą sławę ma droga krajowa nr 16 na jej warmińsko - mazurskim odcinku z Ostródy do Olsztyna. Jeden z czytelników naliczył tam 40 krzyży. Szczególnie niebezpieczny jest wyjazd z Ostródy po wiaduktem. Stoi tam znak ograniczający prędkość i fotoradar, a mimo to wciąż dochodzi do wypadków, nawet śmiertelnych. Krzyży jest coraz więcej. Podobne przykłady można mnożyć, także w Kujawsko - Pomorskiem.

Teraz, przed Dniem Wszystkich Świętych, krzyże, złożone przy nich kwiaty i płonące znicze nabierają szczególnego znaczenia - przypominają, że tak łatwo można stracić życie. A jednak pojawiły się głosy, że krzyże stawiane w tzw. pasie drogowym, są nielegalne, a zatem należy je zdemontować. Na szczęście Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy wycofał się z tego pomysłu.

Zostaną, gdzie stoją
- Uznaliśmy, że przydrożne krzyże stawiane przez rodziny ofiar wypadków, powinny zostać tam, gdzie są - mówi Tomasz Okoński, rzecznik prasowy bydgoskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. - Mogą znajdować się nawet w pasie drogowym. Nie pobieramy za nie opłat.

Wyjątkiem wymagającym interwencji drogowców, mogłaby być większa konstrukcja, ograniczająca widoczność na drodze, czy wręcz zagrażająca bezpieczeństwu. Ale z takim przypadkiem Generalna Dyrekcja nie miała jeszcze w województwie kujawsko - pomorskim do czynienia. Jak dotąd nie zdjęto ani jednego krzyża. Drogowcy zdemontowaliby jednak ustawioną nielegalnie w pasie drogowym reklamę zakładu pogrzebowego w formie krzyża. Coś takiego wymaga opłaty.

Działają na podświadomość
Tomasz Okoński jest przekonany, że krzyże działają na podświadomość kierujących, pełnią rolę prewencyjną, odstraszającą.

Podobnego zdania jest Tadeusz Kondrusiewicz, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Bydgoszczy: - Przydrożne krzyże spełniają bardzo dobrze rolę prewencyjną. Nic nie działa na wyobraźnie kierowcy tak mocno, jak widok krzyży. Jest ich mnóstwo. Ten, kto chciałby je zlikwidować, robi błąd. Wszędzie w Europie taki krzyże dobrze spełniają swoją rolę. Polska jest krajem chrześcijańskim i krzyż ma swoją wymowę. Poza tym chyba nikogo nie razi.

Dyrektora popiera jego zastępca, Tadeusz Błażejewski: - Nikt nie powinien kwestionować faktu, że krzyż wskazuje miejsce pamięci o zmarłym i jest ostrzeżeniem dla żywych. Rodzina traktuje rzecz emocjonalnie: tu skończyło się życie naszego bliskiego! Z powodów czysto etycznych należy takie miejsca uszanować. Wyjątkiem może być sytuacja, gdy większy krzyż czy kapliczka przysłaniają widoczność i pogarszają bezpieczeństwo.

- Moim zdaniem, krzyże nie mają wpływu na stan bezpieczeństwa na naszych drogach - uważa Ilona Buttler z Instytutu Transportu Samochodowego w Warszawie. - Mają natomiast znaczenie emocjonalne i symboliczne dla rodzin.

Jej zdaniem, najgorsze jest to, że już tak wiele osób zginęło, co przypominają krzyże, a jednak nie robi to na nas większego wrażenia. Ludzie nie chcą myśleć o tym, że ich także może spotkać śmierć - to stało się komuś, nie mnie. Pani Ilona nie zauważyła, aby kierowcy zwalniali przy krzyżach.

Wspomnienie "Czarnych Punktów"
Planując przebudowę drogi, drogowcy nie biorą pod uwagę liczby i "zagęszczenia" symboli religijnych, a jedynie statystykę policyjną, która jest najbardziej miarodajna (prócz liczby zabitych podaje także jak dużo osób odniosło rany i jak poważne).

Przydrożne krzyże przetrwały próbę czasu, "Czarne Punkty", czyli tablice przestrzegające przed niebezpiecznymi miejscami, informujące o liczbie zabitych i rannych - nie. Nadal je widać, ale informacje nie są już uzupełniane, nowych nikt nie stawia.