Do zdarzenia doszło we wtorek, 19 kwietnia 2016 r., przed południem. W jadący prawidłowo samochód marki Toyota wjechała czołowo osobowa skoda. Jej kierowca jechał pod prąd. Zginął na miejscu. Drugi, jadący toyotą, w stanie ciężkim został zabrany do szpitala.
Wcześniej pisaliśmy: Wypadek na AOW. Szukają bohatera, który uratował życie ich bliskiemu
Jednak zanim na miejsce przyjechały służby, przy wypadku zatrzymało się trzech kierowców - w tym pan Adam Jakubowski. Na co dzień ratownik medyczny na SOR-ze w szpitalu im. Marciniaka przy ul. Fieldorfa we Wrocławiu. Nie był wtedy w pracy. - Zobaczyłem wypadek. Dwa mocno uszkodzone samochody. Nie ma jeszcze służb ratowniczych. Wszystko stoi. Nikt nie udziela pomocy. Musiałem coś zrobić - mówi młody ratownik i opowiada, że razem z nim wyskoczyło jeszcze dwóch innych kierowców. Zabezpieczyli miejsce wypadku. Na miejsce zdążyła już dojechać policja. Pan Adam w tym czasie ocenił stan poszkodowanych i rozpoczął reanimację. - Ten człowiek nie oddychał. Wyczuwałem jego słabnące tętno. Ledwo bijące serce. Zacząłem oddychanie usta-usta - opisuje ratownik, który utrzymywał kierowcę toyoty przy życiu do przyjazdu karetki pogotowia. W międzyczasie na miejsce przyjechali strażacy z samorozprężalnym workiem oddechowym, który znacznie ułatwił niesienie pomocy.
Gdyby pomoc rozpoczęła się chwilę później, na AOW zginęłyby dwie osoby. - Za dwa złote - bo mniej więcej tyle kosztuje maseczka do sztucznego oddychania, której użyłem - można uratować komuś życie. Warto mieć ją w samochodzie - mówi pan Adam - dla rodziny kierowcy toyoty: bohater.
- Pan Adam, to młoda, skromna osoba. Nie wahał się, by nieść pomoc. Nie chce czuć się bohaterem, ale w naszej rodzinie już nim został - przekonuje pan Paweł (nazwisko do wiadomości redakcji), szwagier kierowcy toyoty, który poprosił nas o pomoc w poszukiwaniu człowieka, który uratował życie jego najbliższemu. Zapewnia, że gdy tylko emocje opadną, rodzina poszkodowanego w wypadku spotka się z młodym ratownikiem.
Pan Adam Jakubowski mówi krótko: - Każdy na moim miejscu, by tak zrobił. Nie bójmy się reagować. Jeśli tylko możemy pomóc, zróbmy to.
Wypadek na AOW. Kierowca jechał pod prąd