Urząd Miasta Chełmna przegrał sprawę o mobbing w poprzedniej kadencji! To będzie drogo kosztowało... miasto

O zakończeniu procesu i wyroku - na razie nieprawomocnym - który zapadł w ostatnich dniach czerwca br. poinformował podczas ostatniej sesji Rady Miasta Chełmna Artur Mikiewicz, były burmistrz Chełmna.

Pisaliśmy o tym tutaj:

Przypomnijmy, pozew do Sądu Pracy w Grudziądzu w listopadzie 2021 roku złożyła jedna z byłych pracownic Urzędu Miasta Chełmna.

Oskarżony został urząd reprezentowany przez ówczesnego burmistrza Chełmna Artura Mikiewicza. Powódka wskazała jako winnych skarbnika i kierowniczkę Wydziału Finansowego. Podkreślała, że zwieńczeniem tego, co dzieje się w urzędzie za ich sprawą w Wydziale Finansowy jest to, że pięć pań w ciągu roku już tam nie pracuje. Dodawała, że starych pracowników traktowano jak śmieci, niesprawiedliwe stało się wynagradzanie, nowych zgłaszano do nagród, premii kwartalnych. Mówiła, że czuła się zaszczuta, zastraszona, niedoceniona, obrażana i że skarbnik był wielokrotnie w stosunku do niej wulgarny.

Wyrok zapadł pod koniec czerwca 2024 roku. Nowy burmistrz Chełmna ma problem. A poprzedni burmistrz nadal uważa, że zarzuty z pozwu są nieprawdziwe.

- Sąd powództwo przeciw Urzędowi Miasta Chełmna uznał - mówił Artur Mikiewicz na ostatniej sesji Rady Miasta Chełmna, gdy na jego prośbę udzielono mu głosu. - Należałoby poprosić o uzasadnienie wyroku. Przypominam sobie podobne postępowanie z powództwa pracownicy Szkoły Podstawowej nr 2 w Chełmnie. Wówczas ta sama sędzia to powództwo oddaliła twierdząc, że dyrekcja wprowadziła procedury antymobbingowe. Mimo iż w urzędzie też zostały one wprowadzone to Sąd Pracy i ta sama sędzia tym razem ich nie wzięła pod uwagę. Chyba. Nie znam uzasadnienia, dlatego nie chcę się za szeroko wypowiadać.

Artur Mikiewicz mówił, że trudno mu się zgodzić z takim wyrokiem, ponieważ czytając protokoły i słuchając zeznań świadków nie dostrzegł tam śladu czegoś takiego, o co urząd został pozwany.

- Zostały powprowadzane odpowiednie polityki: antymobbingowa i kodeks etyczny. Uważam, że ten pozew był też motywowany politycznie i miał uderzyć we mnie, mimo że to nie ja byłem sprawcą tych działań i zachowań, które były przedmiotem pozwu - kontynuował były burmistrz Artur Mikiewicz. - Przepraszam, nie komunikuję się zwykle retorycznie, ale zadam mocne pytanie, nie oczekuję odpowiedzi: ciekawe, jak by ten sam Sąd Pracy odniósł się do sytuacji zakończenia współpracy przez pana burmistrza Kędzierskiego z byłą kierowniczką Wydziału Finansowego, która wprost została zastraszona, podczas spotkania w Urzędzie? Podpisała porozumienie stron, odeszła z pracy, natomiast okoliczności w jakich się to odbyło uważam za skandaliczne! I jestem ciekaw, jakby Sąd Pracy się do tego odniósł. Być może się kiedyś tego dowiemy.

Obecny burmistrz Chełmna mówi, że od wyroku będzie się odwoływał. I nie dlatego, że się z nim nie zgadza, a wyłącznie dlatego, że jest zobowiązany dbać o interes podatników.

- Złożone zostało pismo do Sądu z prośbą o uzasadnienie wyroku - informuje Mariusz Kędzierski. - Potem wszczęta zostanie procedura odwołania się od wyroku. Jeśli zostanie on utrzymany w drugiej instancji to będę żądał regresu od mojego poprzednika, Artura Mikiewicza i byłego skarbnika - z ich prywatnych kont, za to, co Urząd Miasta będzie musiał zapłacić byłej pracownicy. To obecnie około 30 tys. złotych. Dlaczego mamy płacić z pieniędzy podatników za błędy burmistrza i skarbnika poprzedniej kadencji?

Obecny burmistrz zastanawia się również, co zrobić w sprawie zarzucenia i jemu - przez byłego burmistrza Artura Mikiewicza - mobbingu.

- Nie dostałem pozwu sądowego od byłej kierownik Wydziału Finansowego, z którą niedawno się rozstałem - mówi Mariusz Kędzierski. - Rozwiązałem z nią umowę o pracę, ponieważ ona także była wskazywana jako mobber. To prawa ręka poprzedniego skarbnika. Nie chcę się wozić przez pięć lat z taką osobą w urzędzie i wciąż zastanawiać, czy będą kolejne skargi i pozwy. Mój poprzednik - wypowiadając się w tym temacie podczas sesji - stracił panowanie nad sobą i się zagalopował. A tak naprawdę uważam, że to on jest odpowiedzialny za to zło, które działo się w Urzędzie Miasta Chełmna. Mógł wezwać skarbnika i powiedzieć, że jeśli jeszcze raz ktoś przyjdzie ze skargą o mobbing to pięć minut i go w urzędzie nie będzie! A on zajął się kodeksem etyki i polityką antymobbingową - na papierze! Fakty są takie, że nie zrobił nic - to co było ładnie napisane na papierze nie miało odniesienia do urzędowej rzeczywistości.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że była urzędniczka - powódka, która pozwała Urząd Miasta Chełmna, nie planuje powrotu do pracy w tym urzędzie.

Skarbnik, któremu zarzucono mobbing w Urzędzie Miasta Chełmna od kilku tygodni już tam nie pracuje. Zwolnił się, gdy doszło do wymiany burmistrzów. Przypomnijmy, tego skarbnika burmistrz wybrał sam - zatrudnił go bez konkursu. Skarbnik od początku zaprzeczał, jakoby stosował mobbing wobec podwładnych. Mówił też, że nigdy nie prowadził rozmowy na temat mobbingu z burmistrzem Mikiewiczem.