Inspekcja pracy, sąd pracy, prokuratura, skarbówka i ZUS - te instytucje zajęły się lokalem z kebabami, prowadzonym przez polską spółkę w sercu Torunia. Praca na czarno za marne pieniądze, także w nocy - to najpoważniejsze zarzuty.
Inspekcja pracy ustaliła, że w barze najgorzej traktowani byli zleceniobiorcy. Dokonująca kontroli inspektorka dotarła nie tylko do tych pracujących w trakcie jej wizyty, ale i wcześniej.
- Osoby te pracowały w barach na podstawie umów zlecenia albo bez żadnych umów. Zeznały, że wykonywały pracę w wymiarze odpowiadającym pełnemu etatowi pracownika lub wyższym (nawet do 200 godzin miesięcznie), także w porze nocnej. Umowy przewidywały za to wynagrodzenie 300 - 450 zł miesięcznie. W rzeczywistości, jak zeznały dwie zleceniobiorczynie, otrzymywały wyższe wynagrodzenie: 1200 - 1500 zł, nieuwzględnione w oficjalnej dokumentacji - mówi Wojciech Szota, zastępca okręgowego inspektora pracy w Bydgoszczy.
Części osób odpowiadała praca na śmieciówkach. Część jednak domagała się umów o pracę. Bezskutecznie.
W grupie osób prawidłowo zatrudnionych inspekcja pracy stwierdziła inne nieprawidłowości: zaniżanie wymiaru urlopu, udzielanie urlopu na część dnia roboczego, brak ewidencji czasu pracy i niewypłacanie dodatków nocnych.
To nie koniec zmartwień, na jakie narażeni byli zatrudnieni w tym lokalu z kebabami.
- Jedna z pracownic zeznała, że w 2015 r. uległa wypadkowi przy pracy. Doznała urazu kręgosłupa w związku z dźwignięciem ciężaru. Pracodawca jednak nie przeprowadził postępowania powypadkowego - relacjonuje Szota. A brak postępowania oznacza formalnie, że tego wypadku nie było. I ogranicza możliwości starania się o odszkodowanie.
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
Inspekcja pracy w lokalu na starówce odkryła też brak pomiarów instalacji i urządzeń elektrycznych. A także - to już przy tym wszystkim „drobiazg” - niezapewnienie pracownikom miejsca do higienicznego spożywania posiłków.
Inspekcja pracy o wypłacaniu wynagrodzeń z pominięciem dokumentacji płacowej powiadomiła Zakład Ubezpieczeń Społecznych i Urząd Kontroli Skarbowej.
- Ze względu na uporczywe naruszanie praw pracowniczych i uprawnień wynikających z ubezpieczenia społecznego zawiadomiliśmy toruńską Prokuraturę Centrum-Zachód o podejrzeniu popełnienia przestępstwa - dodaje inspektor Wojciech Szota.
Byłe pracownice założyły sprawy w Sądzie Pracy w Toruniu.
Ci ludzie nadal zatrudniają na czarno albo dają pół etatu - alarmują byłe pracownice na portalu pracowniczym.- Chciałybyśmy przestrzec przed pracą w tym lokalu. Właściciele krzyczą na pracownice, poniżają je. Sprawa została zgłoszona do inspekcji pracy, która znalazła ogromne nieprawidłowości. Mimo iż zostało wszczęte przeciwko nieuczciwym pracodawcom postępowanie karne, a byłe pracownice założyły im sprawę w sądzie pracy, ci ludzie nadal zatrudniają na „czarno” albo dają pół etatu...
INFO Z POLSKI odc.23 - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju.