Przeciętnna, co znaczy również, że, niestety, nie każda. Podwyżki są zróżnicowane i dotyczą tylko wybranych pracowników.
Statystycznie w lipcu miesięczne wynagrodzenie w regionie (3266,61 zł brutto) było wyższe o 97 zł brutto w porównaniu do lipca zeszłego roku (3169,78 zł). W czerwcu tego roku wyniosło zaś 3224,03 zł.
W kraju zaś przeciętne wynagrodzenie wyniosło w lipcu 3830,07 zł. Od stycznia do czerwca wzrosło o 2,5 proc., a skoro inflacja wynosi 0,6 proc., czyli realnie o 1,9 procent.
Jak jednak podkreślała w rozmowie ze Strefą Biznesu dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan, _jeśli rosną przeciętne pensje, to znaczy, że podwyżki są zróżnicowane i nie dotyczą wszystkich. Więcej zarabiają jedynie ci pracownicy, którzy są firmom najbardziej potrzebni. Jeśli ktoś niczym nie wyróżnia się, na lepszą pensję raczej liczyć nie może. (rozmowę z ekonomistką przypominamy obok: "Ekspertka: Pensje rosną, ale ci pracownicy nie zarobią więcej. Kto?" )_
Po tych słowach zawrzało na forum, np. "Humanrobot" napisał mniej więcej tak: - "Standard to dziś 1600 zł brutto miesięcznie. Oczekiwanie, że pracownik najpierw ma się wykazać, a później z łaski pana otrzyma więcej pieniędzy, to fikcja. Pracodawcom nie chodzi o kwalifikacje czy umiejętności. Gdy jest totalne bezrobocie, doskonale wiedzą, że każdy zrobi to, co oni mu rozkażą, nawet za pół stawki".
