Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

XIV Festiwal Operowo-Operetkowy w Ciechocinku. Od dzisiaj do środy!

Dariusz Knapik [email protected] tel. 52 32 63 141
Partie operetkowe na letniej scenie same płyną
Partie operetkowe na letniej scenie same płyną Dariusz Knapik
Siedzi burmistrz w gabinecie, a tu nagle dzwoni do niego... bas. A zaaferowana sekretarka szepcze: - Szefie! To chyba Ten Kowalski, no wie pan...
- Obchodziłem tu „trzydziestkę”, będzie i „czterdziestka” - mówi Kazimierz Kowalski
- Obchodziłem tu „trzydziestkę”, będzie i „czterdziestka” - mówi Kazimierz Kowalski Dariusz Knapik

- Obchodziłem tu "trzydziestkę", będzie i "czterdziestka" - mówi Kazimierz Kowalski
(fot. Dariusz Knapik)

Leszek Dzierżewicz był wtedy burmistrzem Ciechocinka od niespełna trzech miesięcy. Z niejednym Kowalskim już rozmawiał, przecież to takie popularne nazwisko. Ale już w następnej minucie dosłownie go zatkało.

- Mówi Kazimierz Kowalski - oznajmił głos w słuchawce. - Mam nadzieję, że mnie pan kojarzy. Jestem artystą Teatru Wielkiego w Łodzi. Bardzo chciałbym się z panem spotkać.

Dziś burmistrz nie kryje, że trochę go to wszystko połechtało. Słynny bas dzwoni do burmistrza jakiegoś prowincjonalnego miasteczka! Jakiż to może mieć do niego interes? Oczywiście, że się zgodził.

Maestro pojawił się już po dwóch dniach. I oznajmił, że chce organizować w Ciechocinku festiwale operowo-operetkowe.

- Co pan na to, burmistrzu?

A Dzierżewicz, bez namysłu wypalił: - Jestem za!

Przeczytaj również: Ciechocinek. Jubileuszowa gala ze złodziejami w tle. Okradziono artystów festiwalu.

Dosłownie chwilę wcześniej Kowalski przestał być dyrektorem Teatru Wielkiego w Łodzi. By wrócić na ten fotel, musiał czekać osiem lat. Został więc dyrektorem Polskiej Agencji Artystycznej.

Rozpierała go energia. Ale nawet mu na myśl wtedy nie przyszło, że wiele lat później przy jego nazwisku w Wikipedii figurować będzie m. in. taki zapis: "... Wymyślił i prowadzi od 1997 roku Festiwal Operowo-Operetkowy w Ciechocinku".

- Z tym uzdrowiskiem wiążą się jedne z najpiękniejszych wspomnień mojego dzieciństwa - przyznaje Kazimierz Kowalski. - Jeszcze jako chłopiec przyjeżdżałem tu z moją mamą. Tylko na niedziele, bo wtedy jeszcze wolnych sobót nie było. Chodziliśmy sobie na długie spacery pod tężniami. Już po studiach przyjeżdżałem tu na występy do Teatru Letniego. Dla mnie Ciechocinek to magiczne miejsce. Kiedyś pomyślałem sobie, ma swój festiwal Krynica, Kudowa Zdrój, czemu więc i on nie miałby mieć swojego. Ten kurort to wręcz idealne miejsce.

Aż się prosi, by napisać teraz: I tak się narodził festiwal w Ciechocinku. - O nie! - przerywa Leszek Dzierżewicz. - Najgorsze to nas dopiero czekało.

- A czy dysponuje pan odpowiednią sceną? - spytał z mostu Kowalski.

- Oczywiście, przecież Ciechocinek słynie z zabytkowej Muszli Koncertowej w parku Zdrojowym.

Zaraz tam pojechali, gość rzucił tylko okiem, by odświeżyć wspomnienia. Ale potem zapytał: - A jakaś scena w zamkniętym obiekcie? Burmistrz bez zmrużenia oka wymienił zabytkowy Teatr Letni.

- No to pojedziemy i zobaczymy - zdecydował Kowalski. Dzierżewicz jechał jak na ścięcie. Bo przecież od jakichś 25 lat zabytek trwał w permanentnym remoncie, a roboty ślimaczyły się ze względu na brak pieniędzy.

Kiedy przyjechali na miejsce, burmistrzowi niebezpiecznie podskoczyło ciśnienie. Sam z obrzydzeniem patrzył na obskurny parkan z paździerzowych płyt, kupy gruzu i śmieci. W środku było jeszcze gorzej. Brakowało sceny, foteli, podłogi, a prace konserwatorskie nawet się jeszcze nie zaczęły.

Przeczytaj też: Ciechocinek. Zakończył się XIII Festiwal Operowo - Operetkowy.

- Wie pan co, ten festiwal to byśmy tu nawet mogli zorganizować, ale może za jakieś 2-3 lata - stwierdził dyplomatycznie Kowalski.

Burmistrza zaczęła ogarniać czarna rozpacz. Przecież mistrz mówił wyraźnie, że chce ruszyć zaraz, w następnym roku. Popatrzył więc na słynnego basa i z miną pokerzysty oświadczył: - Jeśli mamy to zorganizować przyszłego lata, to ten obiekt będzie w pełni przygotowany.

Prywatnie burmistrz jest dość kiepskim pokerzystą, więc Kowalski nie krył wątpliwości

W końcu postanowił jednak zaryzykować. Dziś Dzierżewicz nie kryje, że w kasie miasta nie było wtedy nawet złotówki na ożywienie zamarłych prac. Zamknął się więc w gabinecie i zaczął kombinować.

I wtedy kapryśny los nagle uśmiechnął się do Ciechocinka. Pani sekretarz urzędu wraz z panią skarbnik dojeżdżały na zajęcia na Uniwersytecie Warszawskim. Szczęśliwy traf zetknął je z ówczesnym szefem Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie. Znał Ciechocinek i miał do niego słabość, już wcześniej wspomógł hojnie remont tężni. Zaryzykowały więc i powiedziały, że ich szef nie śpi po nocach, bo się martwi, skąd wziąć potrzebną furę pieniędzy. Obie panie zaproszono do siedziby fundacji, gdzie specjaliści udzielili im życzliwych instrukcji, jak napisać wniosek.

A potem nadeszły pierwsze pieniądze.

- Postanowiłem dać losowi jeszcze jedną szansę - wspomina Dzierżewicz. - Po wielu staraniach udało mi się umówić na spotkanie z samym generalnym konserwatorem zabytków. I co pan powie, znowu uśmiechnęło się do nas szczęście. Szef nie miał czasu, więc przyjął mnie jego zastępca. Bez większej nadziei wyłuszczyłem mu, że przychodzę po prośbie. I raptem słyszę: - Panie burmistrzu, przecież ja z moją babcią bywałem w tym teatrze! Nie widzę innej opcji - muszę panu pomóc.

Ale remont wymagał ogromnych pieniędzy. Dzierżewicz napisał więc do Edwarda Moskala, prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej. Mijały dni, tygodnie. Aż tu raptem dzwonią do burmistrza z redakcji chicagowskiego "Dziennika Związkowego". I mówią, że z polecenia prezesa Moskala chcą podjąć akcję ratowania Teatru Letniego. Ale pod jednym warunkiem - burmistrz zostanie ich korespondentem i będzie nadsyłał teksty o kurorcie. Dzierżewicz postanowił spróbować, to przecież świetna promocja dla miasta.

Obok korespondencji publikowano apele o wsparcie remontu. Z całych Stanów Zjednoczonych zaczęły płynąć szerokim strumieniem dolary.

Traf chciał, że jedna z polonijnych działaczek, która koordynowała tę akcję, wywodziła rodzinne korzenie z Kujaw. Włożyła w akcję wiele serca, często przez ocean konferowała telefonicznie z burmistrzem. A kilka lat później, gdy przeszła na emeryturę, kupiła sobie w Ciechocinku dom. I mieszka tam do dziś wraz z mężem.

Prace trwały dzień i noc. Konserwatorzy wręcz zamieszkali na placu budowy. Nie kryli, że teatr ich urzekł. I to dopiero oni sprawili, że do dziś można tu podziwiać pięknie malowane kurtyny na ścianach, obudowy balonów czy loży itd.

Obok Polaków w teatrze pracowali też Włosi.

Krótko przed inauguracją festiwalu burmistrz uciął sobie pogawędkę z jednym z nich. Powiedział m. in, że impreza będzie transmitowana przez Telewizję Polonia. Na cały świat. Włoch, który prawie co dzień telefonował do domu, powiedział o tym mamie. Kobieta obdzwoniła znajomych, w końcu znalazła kogoś, kto odbierał Polonię. Bo miała nadzieję, że zobaczy syna.

Podczas inauguracyjnego spektaklu Włoch częściej niż na scenę patrzył w oko kamery. I machał ręką przesyłając pozdrowienia. A potem zadzwoniła mama. Cała wniebowzięta, bo w tym tłumie jakimś cudem udało się jej jednak wypatrzyć syna. I to niejeden raz.

Jedzie kurtyna! Z Łodzi
Festiwal zaczął się operą Donizettiego "Don Pasquale". Cudowna pogoda, a teatr wręcz pękał w szwach. Pootwierano wszystkie drzwi, ludzie cisnęli się na tarasach i na ulicy.

Przeczytaj: A kurtynę pożyczyli z... Teatru Wielkiego.

- Jeszcze parę godzin wcześniej miałem nerwy napięte jak postronki - wspomina burmistrz. - Jeszcze w dniu inauguracji montowano ostatnie fotele. A kurtynę pożyczyliśmy z Teatru Wielkiego w Łodzi i tylko się modliliśmy, by dojechała na czas. Kiedy z Kazimierzem Kowalskim wyszliśmy na scenę, to dosłownie trząsłem się jak galareta. Trochę ze wzruszenia, ale głównie przez te stresy. Wszystko jednak poszło fantastycznie.

- Też miałem tremę - przyznaje Kazimierz Kowalski. - Nie chciałem, żeby to było jednorazowe wydarzenie, by zagrać i wyjechać. Mnie się marzył festiwal, który by się tak wpisał w to miasto, jak festiwale w Krynicy i Kudowie Zdroju.

Nie minął rok i obaj panowie przeszli na ty

Współpracują do dziś, a ich wspólne dzieło stało się już imprezą o ustalonej od dawna marce i reputacji. Objęło ją mecenatem, także finansowym, Narodowe Centrum Kultury i Ministerstwo Kultury.

Co roku w Ciechocinku występują najwybitniejsi polscy artyści, m. in. z Opery Narodowej i Teatru Wielkiego w Warszawie, Teatru Wielkiego w Łodzi oraz Polskiej Agencji Artystycznej. A w ślad za nimi ściągają z całej Polski wielbiciele opery i operetki.

Pewnego lata, tuż przed inauguracyjnym koncertem, który od lat odbywa się w parku Zdrojowym, zaczął lać ulewny deszcz. Ekipa Telewizji Polonia już rozstawiła aparaturę, impreza miała iść na cały świat. Jednak szefowa zarządziła: transmisji nie będzie! Bo nie chciała ryzykować, że kogoś porazi prąd. I wtedy burmistrz podjął trudną decyzję: przenosimy koncert do Teatru Letniego. Na szczęście wszystko zdążyli zrobić na czas. Był tylko jeden problem - z tysięcy widzów, którzy się szykowali na spektakl, mogło do środka wejść tylko kilkaset osób.

- Od tamtego dnia zacząłem inaczej patrzeć na tych ludzi - nie kryje burmistrz. - Mimo ulewy wokół Teatru cisnęły się tłumy, żeby choć posłuchać. Szybko zorganizowałem kilka telebimów. Ludzie wołali do mnie, że specjalnie przyjechali tu ze Śląska, Olsztyna, Lublina itd. Gdyby pan wiedział, ile ja cierpkich słów słyszałem tego wieczoru! Zapamiętałem to na całe życie.

Podczas rozpoczynającego się dziś festiwalu na ciechocińskiej scenie obchodzić będzie jubileusz 40-lecia pracy artystycznej sam Maestro Kazimierz Kowalski. Dlaczego tu?

- Bo tu obchodziłem moje 30-lecie, poza tym nie jestem jedyny - mówi Kazimierz Kowalski. - Na tej scenie świętowały swoje jubileusze takie gwiazdy jak Teresa May-Czyżowska, Andrzej Jurkiewicz, Wiesław Bednarek czy Andrzej Niemierowicz, ludzie związani z tym festiwalem od lat.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska