- Gratuluję sukcesu. Czy spodziewałeś się, że pójdzie ci aż tak dobrze?
- Nie. Nie sądziłem. Wiedziałem, że jestem dobrze przygotowany, ale nie liczyłem, że zajmę tak dobre miejsce. To wielka zasługa mojego nauczyciela Witolda Narlocha oraz szkoły środowiskowej. Pan Narloch jest wspaniałym pedagogiem i ma niesamowitą wiedzę. Cieszę się, że mogłem z nim pracować.
- W lipcu pojedziesz na międzynarodową olimpiadę biologiczną do Argentyny. Czy cieszysz się z wyjazdu, co chcesz tam osiągnąć?
- No cóż, apetyty rosną w miarę jedzenie. Nie zamierzam spocząć na laurach. Najpierw czeka mnie jednak matura, którą chcę pomyślnie zdać. Chciałbym mieć następnie możliwość pracy laboratoryjnej na Uniwersytecie Gdańskim. Jest to konieczne, żeby odpowiednio przygotować się do olimpiady. Prawdę mówiąc, o wyjeździe nie myślę. I gdy będzie już po wszystkim, będę szczęśliwy, że wracam do domu.
- Skąd u ciebie fascynacja biologią?
- W gimnazjum nie byłem wcale wybitnym uczniem, ale biologię już wtedy polubiłem. Słyszałem, że czerskie liceum jest dobre i wiele osób osiąga tu sukcesy. Choćby Łukasz Kaszubowski. Postanowiłem skorzystać z szansy i "zabrać się za biologię". To przedmiot na całe życie. Nawet będąc staruszkiem, nie sposób się nudzić.