Teoretycznie przynajmniej trudniejsze zadanie czeka nasz zespół w pierwszym meczu, choć rozegra go na własnym lodowisku. Na Tor-Torze pojawi się KTK Krynica, obecnie piąty zespół PLH. Popularni "Kateheci" to zwycięzcy rozgrywek I ligowych w poprzednim sezonie. Klub czasy największej świetności święcił na przełomie wieków, w 2000 roku był nawet mistrzem Polski (w sumie w ekstraklasie grał przez 17 sezonów). KTH to jeden z najstarszych polskich klubów hokejowych, założony został w 1928 roku.
Tym razem celem beniaminka jest utrzymanie w PLH. Latem pozyskano kilku doświadczonych graczy, jak Janusza Hajnosa czy Marcina Cwikłę (obaj z Podhala Nowy Targ) oraz obcokrajowców: Lubomira Cabana, Jana Jasza czy Viliama Chovanca. Trener Petern Krzemen zdecydował się na dość eskperymentalny jak na polski klub sposób przygotowań i większą część czasu drużyna spędziła za południową granicą.
W pierwszym meczu kryniczanie nie zdołali jednak nawiązać walki z Podhalem przegrywając 1:5. Zdecydowanie lepiej poszło im w drugiej kolejce, gdy na własnym lodowisku ograli Unię Oświęcim 5:3. Co będzie atutem KTH? Łatwo stwierdzić, biorąc pod uwagę fakt, że aż cztery bramki w tym meczu zdobył zagraniczny zaciąg.
W niedzielę torunian czeka najdłuższa podróż w sezonie, czyli wyprawa do Sanoka. KH w minionym sezonie spadł z PLH, ale powrócił do grona najlepszych po powiększeniu ekstraklasy. Na dobrą sprawę nie wiadomo nawet po co, bo skład jest jeszcze słabszy niż rok temu. Z drużyną pożegnali się najbardziej doświadczeni zawodnicy, m.n. Maciej Radwański i Wojciech Milan przeszli do TKH. Został jedynie 36-letni Tomasz Demkowicz, aż 16 zawodników z podstawowego składu nie skończyło jeszcze 20 lat. Młodzież na lodowiska ekstraklasy ma za to wprowadzać doświadczony trener Andrzej Słowakiewicz.
Pierwsze mecz pokazały, że jeszcze dużo pracy przed nim. KH uległ 2:8 GKS Tychy i 1:5 Podhalu, ale trzeba przyznać, że oba mecze hokeiści z Sanoka przegrali w honorowych rozmiarach. Sytuację mogą poprawić wzmocnienia z zagranicy: do zespoły dołączyli ostatnio Andriej Penksa, Lubos Zetik i Tomas Mihalik. Ten ostatni grał nawet kiedyś w reprezentacji Słowacji juniorów.