Najpierw był taksówkarzem w Inowrocławiu, ale kiedy tylko usiadł za kierownicą autobusu, 10 lat temu, to od razu wiedział, że... - Autobus, to jest to. Poczułem taką adrenalinę i już potem trudno z tego zrezygnować - mówi.
Skąd ta adrenalina? Głównie z powodu pasażerów. - Niektórzy lubią po prostu duże maszyny, ale najchętniej bez ludzi w środku. A ja właśnie lubię z nimi się spotykać. Bywają niezadowoleni pasażerowie, trudne sytuacje, ale ta praca jest ciekawa właśnie dzięki ludziom - opowiada Szukalski.
W marcu, w III Mistrzostwach Polski Kierowców Autobusów zdobył drugie miejsce.
Czyste konto
Aby w ogóle w zawodach wziąć udział trzeba mieć całkowicie czyste konto.
- Od jakichś 10 lat nie miałem ani mandatu i ani jednego punktu karnego - mówi. Do tego zawodnik musi świetnie znać przepisy ruchu drogowego i te dotyczące m.in. czasu pracy kierowców. To tak na początek.
Trzeba się także popisać umiejętnością udzielania pierwszej pomocy. To akurat dla pana Daniela nie jest problem, bo poza tym, że na co dzień kieruje autobusem, to jest ratownikiem medycznym. I choć sam nigdy nie spowodował wypadku, to... - Trzy razy udzielałem na drodze pierwszej pomocy - skromnie przyznaje.
Potem dopiero trzeba się popisać umiejętnościami technicznymi. Na przykład zrobić "oko byka". - Trzeba dokładnie tak najechać autobusem na namalowane kółko, żeby było ono dokładnie na środku pojazdu - wyjaśnia. - Jest też płotek ze słupków w dwóch kolorach. Zielone trzeba strącić, czerwone mają zostać. Wjazd do garażu, parkowanie tyłem, bokiem, przejazd pod upozorowanym wiaduktem.
Które są najtrudniejsze? - To zależy od autobusu, jakim jeździmy, od lusterek no i od gabarytów pojazdu - wymienia mistrz.
Kierunek Austria
Teraz prowadzi w bydgoskim PKS-ie autobus setra z silnikiem mercedesa. A w środę wraz z grupą najlepszych polskich kierowców autobusów jedzie do Austrii na mistrzostwa świata. - Ostatnio, we Włoszech, jednemu z kolegów udało się zdobyć trzecie miejsce w kategorii ekojazdy, czyli jak najoszczędniejszego prowadzenia auta - przypomina Szukalski i zdradza, jak to się robi: - Trzeba jak najszybciej wskoczyć na wysoki bieg i utrzymywać średnie obroty 1200-1700 - w zależności od auta. Każdy kierowca powinien się wsłuchać w silnik.
Przyznaje, że jeździmy dość ekonomicznie. - Ale poza tym, niestety, polscy kierowcy charakteryzują się brawurą, niebezpiecznie wyprzedzają, zajeżdżają innym drogę, są nieuważni. Ale, co ciekawe, kiedy widzę polskich kierowców za granicą, to zachowują się zupełnie inaczej, jadą ostrożnie, zgodnie z przepisami. Życzyłbym, żeby tak jeździli u nas w kraju i to najlepiej po dobrych i tanich polskich autostradach.
A my życzymy panu Danielowi powodzenia w Austrii.
Czytaj e-wydanie »