Z roku na rok wzrasta liczba obcokrajowców pracujących w powiecie inowrocławskim. Dwa lata temu było ich tylko 123. Rok później ich liczba wzrosła do 1723. Najwięcej jest Ukraińców. Pracują jednak u nas również Mołdawianie, Białorusini, Ormianie, Gruzini i Rosjanie. Nie zarabiają zbyt wiele. Średnio pracodawcy oferują im około 1600 złotych brutto.
- Mimo wszystko to się im opłaca. Bardzo istotny jest dla nich przelicznik walutowy. Pracując u nas zarabiają złotówki. Kupują za to dolary. Wracają na Ukrainę, do Białorusi, Armenii czy Gruzji i wymieniają ja na waluty rodzime. Sporo na tej operacji zyskują. Bardzo przypomina to sytuację Polaków pracujących na zachodzie w latach osiemdziesiątych - podkreśla Przemysław Stefański, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Inowrocławiu.
Obcokrajowcy pracują głównie w rolnictwie, budownictwie i przemyśle przetwórczym. Zajmują głównie te stanowiska, na które pracodawcom trudno było znaleźć chętnych wśród Polaków.
- Te prace rzeczywiście mogliby wykonywać Polacy. Wówczas bezrobocie w powiecie inowrocławskim byłoby mniejsze. Na tych stanowiskach na pewno nie chodzi o niedostosowanie do rynku pracy czy o brak kwalifikacji, ale najprawdopodobniej o proponowane wynagrodzenie - gdyba dyrektor.
W maju 2016 roku stopa bezrobocia w powiecie inowrocławskim wynosiła 18 proc. W 2011 PUP dysponował około 2 tysiącami ofert pracy dla bezrobotnych, a w 2015 roku ich liczba wzrosła aż do 7 tysięcy. Jednak aż 44 procent ofert dotyczy propozycji pracy za najniższe wynagrodzenie, czyli za 1760 zł brutto (z tego "na rękę" pracownik otrzymuje niecałe 1300 zł). - Czy naprawdę mamy taki mały powiatowy produkt brutto, że to wynagrodzenie musi być najniższe? - pyta retorycznie Przemysław Stefański.
- Zaprosiliśmy 19 największych pracodawców z regionu z branży przetwórstwa rolno-spożywczego, zatrudniających Ukraińców. Chciałem zaproponować im innowacyjny projekt, aby dofinansować stawkę godzinową dla Polaków. Chciałem sprawdzić, czy przedsiębiorcy byliby zainteresowani taką formą wsparcia. Z 19 przybyły 3 firmy. Nikt nie był zainteresowany - zdradza dyrektor.
Wielkim problemem są długotrwale bezrobotni oraz praca na czarno.
PUP w Inowrocławiu: - Około 20-30 procent bezrobotnych pracuje w szarej strefie
- Część zarejestrowanych osób nasz urząd odwiedza w ubraniach roboczych. Co trzecia osoba bezrobotna oświadcza, że nigdy by się u nas nie zarejestrowała, gdyby nie składka zdrowotna. Oni nie powinni być ujęci w naszej ewidencji, bo tak naprawdę nie są zainteresowani podjęciem pracy - podkreśla. Szacuje, że co piąty zarejestrowany w PUP pracuje na czarno.
Statystyki:
- W 2014 roku w powiecie inowrocławskim pracowało 123 obcokrajowców, w tym 120 Ukraińców i 3 Rosjan.
- Rok później liczba zatrudnionych obcokrajowców wzrosła do 1723. Największą grupę stanowili Ukraińcy (1662). Białorusinów było 21, Rosjan - 11, Mołdawian - 17, Ormian - 6 i Gruzinów - 6.
- Pod koniec czerwca 2015 roku pracowało u nas 219 obcokrajowców, a w czerwcu 2016 - 919. Stanowi to wzrost o 76,2 proc.
- W maj u 2016 roku stopa bezrobocia w powiecie inowrocławskim wynosiła 18 proc. Dla porównania: Bydgoszcz - 5,2 proc., Toruń - 6,4 proc., Włocławek - 16,4.
- Z 11037 bezrobotnych zarejestrowanych w PUP w 2015 roku aż 6476 osób to długotrwale bezrobotni.
- W 2011 Powiatowy Urząd Pracy dysponował około 2 tys. ofert pracy dla bezrobotnych, a w 2015 roku ich liczba wzrosła aż do 7 tys. Jednak aż 44 proc. ofert dotyczy propozycji pracy za najniższe wynagrodzenie, czyli za 1760 zł brutto (z tego "na rękę" pracownik otrzymuje niecałe 1300 zł.)
